⁓ 23 ⁓

155 15 0
                                    

Wewnątrz sypialni słyszalny był tylko jeden dźwięk... Stały i pewny. Czy było coś głośniejszego, niż bicie dwóch serc złączonych w jedno?

Gdy tylko usta Raquel oddzieliły się od ust Alicii, jakaś dziwna cisza zapanowała w pokoju. Żadna z nich nie wiedziała dokładnie, co się dzieje, ale obie były na granicy...

To było jak ta cholerna cisza przed burzą.

- Dla... Dlaczego to zrobiłaś? – Alicia jako pierwsza odważyła się odezwać.

- Nie wiem – przyznała Raquel ze wzrokiem utkwionym w delikatnych wargach koleżanki.

Bez wątpienia coś się w niej zmieniło po tym pocałunku. Mimo, że był bardzo krótki, wydawał jej się tysiąc razy bardziej intensywny, niż jakikolwiek inny w całym jej życiu. Nie rozumiała tego... Choć może tak. Teraz tak.

I nie myśląc nic więcej, zrobiła jeszcze raz to, co czuła... Nie pytając o nic więcej, przylgnęła do ust Alicii po raz kolejny...

Tym razem było nieco inaczej. Pocałunek nie był ani szorstki, ani tym bardziej krótki... Nic z tych rzeczy. Za drugim razem inspektor Murillo pozwoliła sobie czerpać przyjemność z tego cudownego kontaktu. Wargi Alicii na jej własnych, poruszające się w idealnym tańcu sprawiały, że czuła, jak tysiące fajerwerków eksplodowało w jej wnętrzu.

Były jak ogień... I po raz pierwszy w swoim życiu Raquel zapragnęła spłonąć. To, co na początku było delikatnym i czułym pocałunkiem, szybko przerodziło się w ogień.

Alicia nie mogła uwierzyć w to, co się działo, ale nie zamierzała się z tego obudzić. Jeśli to był sen, niech zatem trwa do końca jej życia. Czuła, jakby eksplodował w niej wulkan, sprawiając, że zupełnie straciła kontrolę nad wszystkim. Jej ręce znalazły się na karku Raquel. Przyciągnęła jej ciało tak blisko, jak to tylko było możliwe. Teraz były już jednością.

- Mmm... To jest jakieś kompletne szaleństwo – zaśmiała się Raquel, nie przestając całować rudowłosej kobiety. Wydawało się, że jest tą sytuacją nawet bardziej podekscytowana, niż Sierra.

- Cudowne szaleństwo – szepnęła Alicia, odsuwając się na chwilę, aby móc spojrzeć na twarz brunetki.

Móc patrzeć na siebie z tak bliskiej odległości... Dla nich obu było to zbyt wiele. I w tej samej chwili, jak gdyby już to przećwiczyły, ich wargi spotkały się po raz kolejny. Nie rozdzielając się nawet na ułamek sekundy, Raquel wspięła się na kolana rudowłosej, która była na to zupełnie nieprzygotowana.

- Co...?

- Nie przestawaj – szepnęła brunetka, zanim znowu przylgnęła do jej ust.

Obie zatracały się w sobie wzajemnie, kiedy nagle dźwięk telefonu Alicii rozbrzmiał w pokoju.

- Cholera... – mruknęła zirytowana agentka. Lecz zanim zdążyła cokolwiek zrobić, już leżała plecami na łóżku przygnieciona przez ciało inspektor Murillo.

- Nawet nie waż się kończyć – zagroziła Raquel, osaczając Alicię swoimi silnymi udami.

- W życiu! – mruknęła rudowłosa i ponownie pocałowała brunetkę.

Nigdy nawet nie ośmieliła się marzyć o tym, że ta scena kiedykolwiek mogłaby wydarzyć się w rzeczywistości. Nadal wydawało się jej, że to jakiś nieprawdopodobny sen... Jednak była tu... Z Raquel nad sobą, całującą każdy milimetr jej ust.

Dłonie Alicii zdecydowały się pójść naprzód i rozpoczęły wspinać się po ciele Raquel pod jej ubraniem.

Głupi uśmiech odmalował się na twarzach obu kobiet, gdy palce Alicii dotknęły brzucha brunetki. Po raz pierwszy ktoś dotykał Raquel w ten sposób i czuła się cudownie.

Dłoń rudowłosej z każdą chwilą coraz pewniej wspinała się po ciele inspektor Murillo, kiedy ponownie zabrzmiał dźwięk tego przeklętego telefonu, sprawiając, że Sierra odkleiła się od niej.

- Nie, nie... - prosiła Raquel, czując, że jej towarzyszka się podnosi.

- Może to coś ważnego – powiedziała Alicia niezbyt przekonana.

- Ale... - ponownie zamilkła. Wargi Alicii dotknęły jej ust z taką delikatnością, że słowa kompletnie uwięzły w gardle brunetki.

- Daj mi sekundę – szepnęła Alicia. Po chwili wyciągnęła się na łóżku i sięgnęła po telefon, który leżał na szafce nocnej, gdyż Raquel wcale nie miała zamiaru z niej zejść. Wręcz przeciwnie. Wyglądała, jakby właśnie znalazła swoje ulubione miejsce we wszechświecie... Na tej cudownej rudowłosej... Czuła się tak dobrze! Z jakiegoś powodu, którego nadal nie rozumiała, to, co się teraz działo, fakt, że siedziała na Alicii... Całując ją... Pragnąc jej... Wydawało jej się to najbardziej słuszną rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiła w całym swoim życiu.

- Antoñanzas, lepiej, żeby to było coś ważnego – powiedziała Alicia, odbierając telefon.

- Znalazłem ślad. Chodzi o konto bankowe, które posiada d'Alessandro. I sądzę, że to może być ważne.

- Ech... - zerknęła na Raquel. – Dobrze, prześlij mi informacje.

- Już wysyłam...

Antoñanzas nawet nie zdążył dokończyć zdania, bo Alicia już się rozłączyła.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? – spytała, widząc błyszczące oczy koleżanki.

- Nigdy nie myślałam, że mogłabym znaleźć się w takiej sytuacji... Z tobą – powiedziała Raquel szczęśliwa. Po raz pierwszy od wielu lat mogła powiedzieć, że czuła się szczęśliwa.

- Ani ja – odrzekła Alicia, całując powoli jej usta. Miała ochotę wykrzyczeć na całe gardło „kocham cię!", ale... Czy to nie za wcześnie?

- Czego chciał Antoñanzas? – spytała Raquel.

- Sądzi, że ma trop.

- Hej – pocałowała ją na nowo – proszę, tylko mi nie mów, że teraz wracamy do pracy...

Słysząc te słowa, Alicia roześmiała się. Za żadne skarby świata nie dałaby się namówić do pracy tej nocy...

- Raquel, czy wiesz, ile czasu na to czekałam? – spytała, głaszcząc jej policzek.

Brunetka pokręciła głową przecząco.

- Cóż... Zbyt długo. Albo raczej wystarczająco długo, aby chrzanić całą resztę - obie się roześmiały. - Gdyby Antoñanzas nie zadzwonił, już jęczałabyś moje imię, wiesz o tym?

- Przecież to jest jakieś szaleństwo! - Murillo uśmiechnęła się, nadal nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie przeżywała.

- Ale ta chwila przerwy na coś się przydała - powiedziała Alicia, zatracając się w pięknie swojej towarzyszki.

- Na co?

- Żeby uporządkować pewne sprawy – orzekła, całując ją w policzek.

- To znaczy?

- Raquel, chcę się z tobą kochać.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz