⁓ 9 ⁓

149 13 3
                                    

Madryt, 1998

Wykrzyczawszy milion przekleństw pod adresem rudowłosej, Raquel wybiegła z bufetu, wściekła do granic możliwości. Nienawidziła jej i w tym momencie była tego w stu procentach pewna. Dlaczego, do diabła, jej to zrobiła? Już prawie rok nie miały ze sobą styczności i myślała, że w końcu się od niej uwolniła. Jednakże nie mogła się bardziej pomylić... Alicia zjawiła się, ponownie niszcząc jej życie.

- Idiotka – mruknęła Raquel, stojąc naprzeciwko lustra w łazience.

Cały jej mundur i włosy pokrywała lepka ciecz. Znów wyszła na kretynkę na oczach wszystkich, a szczególnie na oczach Alberto.

A kim był Alberto? Cóż, był chłopakiem, który jej się podobał. Który NAPRAWDĘ jej się podobał... Był przystojny, czuły... Po prostu ideał, na który od zawsze czekała.

Była pewna, że tego dnia zamierzał zaprosić ją na końcowy bal, lecz po tym, co się stało, na pewno zrezygnuje z tego pomysłu. Kto chciałby zaprosić taką ofiarę losu?

Alicia znów to zrobiła... Znowu zrujnowała jej życie.

Wściekła odkręciła kran i nabierając wody w dłonie próbowała choć trochę zmyć ślady oranżady.

„Cholera, zostały mi jeszcze dwie godziny zajęć" – pomyślała, spoglądając na zegarek.

Kończyła myć włosy, kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Świetnie, jeszcze więcej publiczności.

Za żadne skarby świata nie chciała patrzeć w stronę wejścia. Może nikt nie zwróci na nią uwagi.

I tu był jej błąd...

Nie zdawała sobie sprawy z tego, że osobą, która weszła do środka nie był nikt inny, jak jej popieprzona Nemezis.

Alicia weszła cichutko do jednej z toalet i przymknęła drzwi. I właśnie stamtąd obserwowała brunetkę...

„Jakim cudem po takiej katastrofie nadal była taka piękna?" – myślała, a jej oczy wędrowały po każdym centymetrze ciała Raquel.

Brunetka, nieświadoma obecności swojej największej przeciwniczki, zaczęła rozpinać górne guziki koszuli, aby choć trochę pozbyć się lepkiej cieczy, która znajdowała się pomiędzy jej piersiami.

Widząc to Alicia poczuła, jak kompletnie zaschło jej w gardle, a jej klatka piersiowa rozszerza się jak nigdy wcześniej.

Raquel była po prostu idealna... Jej ciało, skóra, piersi...

Alicia mimowolnie przygryzła dolną wargę, rozmyślając o tym, co czułaby dotykając Raquel w tych miejscach... I całując ją...

Oczy zaszły jej mgłą i z każdą chwilą oddychała coraz ciężej, niezwykle poruszona widokiem kropli wody wędrujących po dekolcie Raquel. Dzięki odbiciu w lustrze, które znajdowało się naprzeciw brunetki, Alicia widziała wszystko idealnie.

„Cholera..." - przeklinała siebie, próbując uspokoić swój umysł.

Lecz na to było już za późno...

Nie zastanawiając się nad tym, co robi, rudowłosa wyszła ze swojej kryjówki i ruszyła w stronę Raquel, która zdała sobie sprawę z jej obecności dopiero wtedy, gdy poczuła, jak chłodne dłonie obejmują ją mocno w talii...

- Ale co...? – głos uwiązł jej w gardle, gdy ujrzała ich odbicie w lustrze...

Wyglądały tak... Tak seksownie? „Cholera, co ja gadam??" – skarciła się w myślach, nie odrywając oczu od rudowłosej.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz