⁓ 11 ⁓

130 16 0
                                    

Powietrze wypełnione zapachem morza, było to pierwsze wrażenie, które Raquel poczuła twarzy, gdy wysiadała z samochodu Alicii. Nie była w stanie znieść myśli, że to był ostatni zapach, który czuł jej przyjaciel, zanim umarł. Ángel zasługiwał na coś lepszego, niż śmierć w tym opuszczonym miejscu.

Kiedy po śniadaniu z rodziną Alicia zaproponowała jej, aby pojechały w to miejsce, poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Gdy tylko próbowała myśleć o tym, jak przebiegały zdarzenia związane ze śmiercią Ángela, od razu wpadała w panikę.

Raquel zawsze odznaczała się bujną wyobraźnią, co niejednokrotnie pomagało jej w pracy w odtwarzaniu zdarzeń dotyczących przebiegu poszczególnych spraw. Jednak teraz... W momencie, gdy znalazła się na tym portowym wybrzeżu, pragnęła pierwszy raz w życiu pozbyć się tej zdolności, ponieważ nie mogła przestać wyobrażać sobie, co mógł odczuwać Ángel w swojej głowie.

- Hej – głos Alicii przywrócił ją do rzeczywistości. – Dobrze się czujesz? – przyglądała się jej uważnie.

- Tak, tak – powtórzyła kilkukrotnie, próbując przekonać nie tylko Alicię, ale również siebie.

- Jeśli chcesz, możesz tu zaczekać, a ja... - zaoferowała Sierra.

- Nie. – ucięła Raquel. – Nie, idę. – tym razem zabrzmiała bardziej pewnie.

Rudowłosa nie nalegała. W głębi duszy wiedziała, że Raquel tego potrzebuje... I zamierzała jej pomóc przez to przejść, wspierając ją najlepiej, jak tylko mogła.

Gdy wysiadły z samochodu, uśmiechnęła się do brunetki, aby dodać jej otuchy, ponieważ słowa wsparcia uwięzły jej w gardle. Sierra nigdy nie była zbyt dobra w mówieniu. Była człowiekiem czynu, twardym i konsekwentnym. Może właśnie dlatego mistrzowsko radziła sobie w przesłuchaniach. Jednak przy Raquel nie miało to znaczenia. Czuła, że przy niej mogłaby być sobą... Może nie mówiła zbyt dużo, ani nie pokazywała swoich uczuć, ale coś jej podpowiadało, że spojrzenie i uśmiech wystarczą... One wyrażały wszystko.

- Będę przy tobie w każdym momencie – zapewniła, wyciągając dłoń z pewną trudnością.

„Jesteś niesamowita, Sierra. Potrafisz zmierzyć się z bandą handlarzy narkotyków mając jedynie pięć naboi i nawet nie drgnie ci powieka, a teraz trzęsiesz się jak dziewczynka jedynie podając dłoń. Idiotka." – myślała zbliżając się do Raquel.

Oczy brunetki zwęziły się nieświadomie, widząc, jak blada dłoń szuka z nią kontaktu. Bawił ją widok towarzyszki zachowującej się w ten sposób. Zawsze postrzegała Alicię jako silną i pozbawioną wrażliwości kobietę, która mówiła wszystko bez ogródek. Jednak tutaj... Wszystko wskazywało na to, że Sierra była kompletnym przeciwieństwem tego, co o niej myślała...

Rozmyślając tak przez chwilę, Raquel uśmiechnęła się na boku i również wyciągnęła dłoń, aby odwzajemnić uścisk koleżanki.

I po raz kolejny...

„Klik" zabrzmiał po raz trzeci...

Zamek powoli się otwierał i obie miały tego świadomość... Potrzeba było powtórzyć to już tylko raz...

- Inspektor Sierro – Alicia słyszała głos Antoñanzasa jak przez mgłę, koncentrując się wyłącznie na dotyku dłoni Raquel na jej własnej dłoni. – Pani inspektor! – powtórzył agent, zbliżając się do nich.

Zauważywszy jego obecność, Raquel pierwsza cofnęła dłoń, pozostawiając Alicię kompletnie rozkojarzoną.

Nagle dotarło do niej, że już nie są same.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz