⁓ 21 ⁓

114 13 0
                                    

Leżąc na łóżku w sypialni, rozdrażniona Alicia podrzucała do sufitu małą, plastikową piłeczkę, należącą do Komisarza. Widać było z daleka, że jest wściekła. Ale nie na brunetkę. Nie, Raquel nie zawiniła w żaden sposób.

Jedyną winną tutaj osobą była ona sama... I jej głupie strachy. Gdyby kilka lat temu potrafiła normalnie rozmawiać, teraz nic takiego by się nie wydarzyło. Być może w tym momencie rozkoszowałaby się romantycznym wieczorem razem z Raquel, zamiast tkwić w łóżku nadąsana jak rozpuszczony bachor.

Nagle usłyszała dwa stuknięcia do drzwi, co sprawiło, że przestała wyrzucać z furią w powietrze plastikową zabawkę.

- Alicia... – wiedziała, że to była ona. Niby któż inny?

- Już wychodzę – zmusiła się do odpowiedzi Sierra.

Drzwi powoli otworzyły się, ukazując brunetkę z przepraszającym wyrazem twarzy. Raquel wyglądała na naprawdę skruszoną, co było dość ironiczne, bo akurat ona w niczym nie zawiniła.

- Mogę? – spytała nieśmiało.

- I tak już weszłaś, prawda? – rudowłosa kobieta wyprostowała się na łóżku.

- Alicia, ja...

- Nic mi nie jest. I nie drąż już tego pieprzonego tematu, zgoda? – powiedziała, próbując nie brzmieć aż tak ostro.

- Dobrze, nie będę już do tego wracać – Raquel zrobiła kolejny krok w stronę łóżka.

- Co tam masz? – Alicia zdała sobie sprawę, że brunetka ukrywa coś za plecami.

- To... Dla ciebie – powiedziała wyciągając do Alicii dłoń, w której trzymała wiśniowego chupachupsa.

- Wręczasz mi mojego własnego lizaka? – Sierra niedowierzała, ale w jej głosie pojawiła się nuta humoru.

- Skąd wiesz, że to jeden z twoich?

Alicia zmierzyła ją spojrzeniem swoich kocich oczu.

- No dobra, znalazłam go w szufladzie. Ale liczą się intencje. Trzymaj. – Murillo podała jej lizaka.

- Dziękuję – wzięła. – Za to, że zwracasz to, co mi ukradłaś.

- Nie możesz przemilczeć tego drobnego szczegółu? – poprosiła Raquel.

- Dobrze, dziękuję – uśmiechnęła się Alicia, rozpakowując chupachupsa. – Mmm... Wiśniowy. Mój ulubiony. Skąd wiedziałaś?

- Nie wiedziałam. Po prostu ja też te lubię najbardziej – uśmiechnęła się zwycięsko brunetka.

„Wiem" – pomyślała rudowłosa. Oczywiście, że wiedziała.

Alicia włożyła lizaka do ust i spróbowała go, patrząc, jak brunetka uważnie śledzi ją wzrokiem. Dla Raquel ten widok był niesamowicie zmysłowy, jednak pomyślała o pewnej rzeczy, co sprawiło, że zaśmiała się, jak głupia.

- Co się stało? – zaciekawiła się Sierra.

- Nic, nic... Po prostu przypomniałam sobie coś – Raquel potrząsnęła głową.

- Co takiego?

- Nic, po prostu... Ten dzień, kiedy pokłóciłyśmy się na akademii i dali nam tę straszną karę, pamiętasz? – Alicia kiwnęła głową, wiedząc dobrze, do czego nawiązuje koleżanka.

- Czułam się fatalnie, a potem jeszcze do mojego pokoju przyszedł Antoñanzas z komunikatem, że na boisku czeka na mnie niespodzianka.

- Niespodzianka? – Alicia udawała zaintrygowaną, choć w głębi doskonale znała to wspomnienie. To właśnie ona zaplanowała wszystko w najdrobniejszych szczegółach.

- Tak. Kiedy weszłam na boisko, zobaczyłam tam mnóstwo kwiatów, wśród których leżał chupachups z karteczką, na której było napisane: „Nie ma tak złego dnia, którego słodycze nie byłyby w stanie naprawić...

- Nigdy nie pozwól, żeby ktokolwiek ukradł ci ten uśmiech". – uzupełniła Alicia zupełnie nieświadomie, przypominając sobie dokładnie, co wtedy napisała.

W chwili, gdy ostatnie słowo wyszło z jej ust, zdała sobie sprawę z tego, że popełniła ogromny błąd...

Z przerażeniem spojrzała w brązowe oczy Raquel, która wyglądała, jakby właśnie zobaczyła ducha. Oczy inspektor Murillo zawsze były duże, ale tym razem niewątpliwie podwoiły swój rozmiar.

„Kurwa, kurwa..." – klęła w myślach Alicia, wiedząc, że teraz już się nie wyplącze. Tym jednym zdaniem zdradziła się kompletnie i nie miała już możliwości, żeby jakoś od tego uciec.

- Skąd...? – szepnęła Raquel. – Skąd to wiedziałaś?

- Eh... Chyba ktoś dzwonił do drzwi – powiedziała rudowłosa, podnosząc się i próbując uciec, lecz mocny uścisk dłoni brunetki zatrzymał ją i nie mogła zrobić ani kroku dalej.

Raquel zawróciła ją, siadając z nią na łóżku twarzą w twarz. Już nie było odwrotu...

- Alicia, skąd wiedziałaś, co było napisane na tamtej karteczce?

- Ja... Musiałam to gdzieś usłyszeć... – Sierra do ostatniej chwili próbowała się ratować.

- Nigdy nikomu nie mówiłam, co było tam napisane – powiedziała Raquel, unosząc brew. – Więc to zdanie mogłam znać tylko ja albo osoba, która je napisała.

W tej sekundzie serce nieustraszonej Sierry kompletnie zamarło pod wpływem nieustępliwego spojrzenia  koleżanki.

- Alicia... – brunetka spytała jeszcze raz, ale tym razem nie potrzebowała słów potwierdzenia.

Raquel była profesjonalnym inspektorem z wieloletnim doświadczeniem zawodowym. Doskonale rozumiała mowę ciała i język niewerbalny. Wiedziała, jak ma odczytać to, co zostało ukryte między wierszami. Wystarczyło jej, że spojrzała na twarz koleżanki i już znała prawdę.

- Alicia, to byłaś ty?

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz