Serca obu kobiet biły, jakby stały się jednym, w miarę, jak zmniejszała się odległość między nimi.
Raquel czuła, że jej oczy zrobiły się wilgotne od samego podziwiania tej sceny.
Tam, zaledwie kilka kroków od niej, znajdowała się jej ukochana rudowłosa z uśmiechem od ucha do ucha i tym spojrzeniem pełnym miłości, które było zarezerwowane tylko dla Raquel.
Nigdy w życiu nie sądziła, że będzie aż taka szczęśliwa... Zwłaszcza po tym wszystkim, co wycierpiała po drodze.
Ale wszystkie tamte okropne rzeczy zostały w przeszłości...
W przeszłości, do której już nie wrócą...
Alicia... Jej córka... Jej rodzina... To było teraz jej przyszłością.
Przyszłością najpiękniejszą, jaką mogła sobie wymarzyć.
- Wyglądasz przepięknie – szepnęła Alicia, gdy w końcu miała ją obok siebie przed ołtarzem.
- Nie piękniej, niż ty – Raquel spojrzała na jej nieskazitelny, biały garnitur, który świetnie na niej leżał.
- Możemy zaczynać? – zapytał sędzia, przerywając im.
- Tak – odpowiedziała Alicia najradośniej w całym swoim życiu. – Nie mogę się doczekać, aż wreszcie poślubię tę cudowną kobietę.
...
- Cholera! – krzyknęła dziewczyna, która wyrosła nagle przed nią i na którą Murillo właśnie wpadła, powodując drobny wypadek.
- Aj, przepraszam, przepraszam – zaczęła Raquel, widząc, że ich zderzenie spowodowało, iż cały napój, który niosła rudowłosa wylał się na jej mundurek.
- Nie, nie dotykaj mnie! – powiedziała, odsuwając się i kompletnie odrzucając pomoc.
- Naprawdę przepraszam. Po prostu cię nie zauważyłam...
- No jasne, ty nigdy nic nie widzisz – zawołała ze wściekłością, próbując zetrzeć resztki napoju ze swojego ubrania. – Jesteś idiotką Raquel!
- Ty... Ty mnie znasz? – zapytała zdziwiona.
Dla Raquel twarz niebieskookiej, rudowłosej dziewczyny była zupełnie nowa. Pierwszy raz widziała ją na oczy.
- Oczywiście, że cię znam. Kto nie zna głupiutkiej Murillo?
- Słuchaj, bez takich, ok? – powiedziała, denerwując się na te słowa. – Po prostu nigdy wcześniej cię nie widziałam w tej szkole.
- Tym lepiej – warknęła dziewczyna pierwszy raz patrząc jej w oczy. – Nigdy więcej nie właź mi w drogę.
- Hej, masz ze mną jakiś problem? – chciała wiedzieć brunetka.
- Prawdę mówiąc, tak. Łazisz z głową w chmurach i przez to właśnie zniszczyłaś mój mundurek!
- Już cię przeprosiłam, prawda? Nie moja wina, że jesteś tak tępa, żeby zrozumieć, że to był wypadek.
- Dobra, nieważne... Po prostu... Po prostu nigdy więcej nie wchodź mi w drogę, zgoda?
...
- Z czego się śmiejesz w samotności? – spytała Alicia, obejmując ją od tyłu i zostawiając na jej karku lekkiego całusa.
Raquel stała, obserwując morze, które było głównym świadkiem ich jedności.
- Z niczego... Po prostu wspominałam sobie... – roześmiała się ponownie brunetka.
- Co takiego?
- Pierwszy raz, kiedy cię zobaczyłam. Byłaś idiotką – wyznała Raquel.
- Tak, byłam. I nadal jestem – podkreśliła rudowłosa.
- Owszem, ale teraz to co innego – brunetka odwróciła się, by spojrzeć jej w oczy.
- Dlaczego? – spytała zaciekawiona.
- Bo teraz cię kocham – szepnęła Raquel. – Kocham cię tak bardzo, że nie obchodzi mnie to, jak głupia jesteś.
- Słuchaj – zaśmiała się Alicia, słysząc ten komentarz. – Ja też cię kocham. I na twoje nieszczęście, będziesz uwiązana do tej idiotki przez resztę życia – przytuliła ją do siebie.
- Nie mogłabym być bardziej szczęśliwa.
- Kocham cię, moja głupiutka brunetko – powiedziała, całując ją w usta.
- Kocham cię, moja ruda idiotko.
I tak właśnie było... W ten właśnie sposób Raquel Murillo została skazana, aby kochać do końca swoich dni tę kobietę, którą przez całe życie uważała za swoją Nemezis.
Miłość znajduje się w miejscach, w których najmniej byśmy się tego spodziewali... Oraz w osobach, których nawet nie zauważamy.
Wystarczy tylko poczekać...
KONIEC
CZYTASZ
Nemezis // (Alicia i Raquel)
Fiksi PenggemarRaquel w ciągu dwudziestu lat swojej kariery zawodowej odnosiła sukcesy, omijając rudowłosą kobietę szerokim łukiem i unikając jej, jak ognia. Ale los sprawił, że ich drogi ponownie się ze sobą splotły i Raquel Murillo po raz kolejny będzie musiała...