⁓ 29 ⁓

111 14 4
                                    

Co sprawiało, że Alicia Sierra odnosiła takie sukcesy jako policjantka?

Czyżby jej odwaga? Inteligencja? Jej przygotowanie? Słodycze? Być może wszystko to wpływało na jej powodzenie w pracy, jednak prawdziwym sekretem był sposób, w jaki ta kobieta postrzegała świat.

Tak, to wyjątkowa technika interpretowania śladów, tropów i wszystkiego, co ją otaczało. Umieszczała każdą wskazówkę na wyimaginowanej osi czasu w swoim umyśle, którą zwijała i rozwijała, jak jej się tylko podobało, uzyskując w ten sposób wyjątkową perspektywę wydarzeń.

Już podczas swojej pierwszej sprawy Alicia opracowała mały rytuał, który pomagał jej uporządkować tę linię i wyeliminować niepotrzebne poszlaki.

Nie chodziło tu wcale o żaden magiczny rytuał, ani o żadne religijne obrzędy. Nie. Alicia wierzyła jedynie w siebie samą i w swoje możliwości. Ten rytuał, o ile można to tak nazwać, polegał na tym, że umieszczała wszystkie wskazówki przed sobą w czymś, co było swego rodzaju mentalną siecią pajęczą, która, gdy znalazła się już przed oczami Sierry, pozwalała jej patrzeć znacznie dalej.

Dla Alicii było to czymś normalnym. Tak samo jak dla Antoñanzasa, który kilkukrotnie już widział kobietę w tej fazie. Jednak dla Raquel, która po wyjściu z łazienki zastała rudowłosą w "transie", było to coś zupełnie nowego.

Alicia, siedząc pom turecku na podłodze, wydawała się być kompletnie nieświadoma otaczającej ją rzeczywistości. Wszystkie jej myśli skupiły się na zdjęciach, które znajdowały się przed nią. W swojej głowie próbowała poskładać elementy układanki, szukając ścieżek, punktów wspólnych... Jakichkolwiek wskazówek, które mogłyby się pojawić w przyszłości podczas śledztwa. Nie lubiła niespodzianek i wolała się przygotować na każdą ewentualność.

- Alicia? – Raquel przybliżyła się do niej, obserwując, jak w przeciągu niemal półgodziny kobieta przemieniła luksusowy apartament w centrum dowodzenia.

- Co wspólnego ma ze sobą to wszystko? – spytała rudowłosa, wskazując zdjęcie ofiary. – Dlaczego najpierw zabili ją? To jest pytanie, które powinnyśmy były sobie zadać na samym początku.

- Racja – przyznała brunetka, nie rozumiejąc zbyt dobrze, do czego teraz zmierzała Sierra. – I właśnie to robimy od początku.

- Nie. To nie to robimy, Raquel. A na pewno nie od chwili, kiedy dołączyłam do dochodzenia.

- Nie rozumiem...

- Od momentu zabicia Ángela jedyne, co nam przyszło do głowy, to szukanie mordercy.

- Alicia, ten, kto zabił Ángela, zabił również Clarę. To ta sama osoba. – powiedziała Raquel, siadając obok niej.

- Może tak, a może nie. Tego nie wiemy. – spojrzała na brunetkę. – Wiemy jedynie to, że D'Alessandro wydawał rozkazy. Ale kto je przekazywał? Kto jest jego prawą ręką w Hiszpanii? – drążyła Alicia. – Właśnie tego nam brakuje. To musimy sprawdzić.

- A co z kontem? Po to tu przyjechałyśmy. To się nam nie przyda? – spytała Raquel.

- Jasne, że się przyda. To krok do przodu. Ale tylko jeden.

- Więc?

- Co "więc"?

- Co robimy?

- Co robimy... To dobre pytanie. - powiedziała rudowłosa, pocierając swój podbródek. – Po pierwsze musimy dotrzeć do Mendozy. Jeśli on jest kluczem do konta bankowego, może nam powiedzieć, kto, do cholery, otrzymuje te pieniądze w Madrycie.

- I jak do niego dotrzemy?

- Mmm... Biorąc pod uwagę, że nie mamy nakazu sądowego, ani żadnych organów prawa, które by nas chroniły, myślę, że trzeba to zrobić starą szkołą. – Zerwała się z miejsca.

- Jak to „starą szkołą"? – spytała Raquel zdezorientowana, patrząc, jak jej towarzyszka idzie do łazienki. – Alicia?

Jedna, dwie, trzy minuty i rudowłosa już była na zewnątrz.

- Trzymaj – rzuciła jej ubranie.

- A to co? – spytała brunetka, spoglądając na sukienkę plażową.

- To, pani inspektor, jest nasz sposób na dotarcie do Mendozy.

- Nie rozumiem... - spojrzała skołowana na strój.

- Zaraz zrozumiesz.

Kilka minut później przy basenie hotelowym...

- Nie mogę uwierzyć, że dałam się na to namówić – mruknęła Raquel rozłożona na leżaku w pobliżu wody.

Alicia, która miała zamknięte oczy, jedynie się roześmiała. Jej jasne tęczówki nie znosiły takich silnych promieni słonecznych.

- Nie marudź. Wyglądasz cudownie. – szepnęła.

- Nawet na mnie nie patrzysz – zaprotestowała brunetka.

- Nie muszę. – Sierra obróciła się na leżaku, by na nią spojrzeć. – Mam cię utrwaloną tutaj – wskazała na swoją głowę. – Każdy szczegół.

- Ty też pięknie wyglądasz w tym stroju – Raquel spojrzała na jej ciało.

Alicia wyglądała jak modelka w czarnym kostiumie kąpielowym, który odznaczał się jeszcze bardziej na tle jej jasnej skóry.

- Wiem – odparła.

- Jaka skromna... - brunetka wywróciła oczami, po czym skupiła się na reszcie otoczenia. Wokół nich znajdowało się wiele osób, niczego nieświadomych. Ale nigdzie nie było widać ani śladu Mendozy.

- Dlaczego rano byłaś taka dziwna? – głos Alicii przerwał krótki moment ciszy.

Słysząc ją, Raquel odwróciła się przestraszona w jej kierunku, ale gdy na nią spojrzała, rudowłosa nadal miała zamknięte oczy. Teraz przekręciła się na brzuch.

- Co? Wcale nie byłam dziwna.

- Raquel... – zanuciła rudowłosa. – Jestem policjantką od ponad piętnastu lat. Przesłuchiwałam najtwardszych kryminalistów. Naprawdę wierzysz, że nie widzę, że coś się z tobą dzieje? – poruszyła się lekko.

- Wszystko jest okej – upierała się brunetka.

Alicia powoli pokiwała głową, a po kilku sekundach otworzyła swoje niebieskie oczy.

- Nie musisz mi mówić, jeśli nie chcesz. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że jakby co, to jestem obok – uśmiechnęła się do niej. – I że możesz powiedzieć mi wszystko. Naprawdę wszystko.

Raquel siedziała, patrząc na nią przez kilka kolejnych minut. Naprawdę chciała się z nią podzielić swoimi obawami; poprosić rudowłosą, by odsunęła od niej te myśli, jak to tylko ona potrafiła zrobić. Jednak strach przed odrzuceniem lub zranieniem Alicii były silniejsze.

- Wiem. – ograniczyła się tylko do tego, a następnie zostawiła lekki pocałunek na jej ramieniu. – Wiem.

Na twarzach obu kobiet pojawił się uśmiech, który wyrażał wszystko.

Ale bardzo szybko zniknął, dokładnie w chwili, gdy Raquel spostrzegła, kto właśnie wkroczył na basen.

- Alicia – dotknęła jej ramienia sprawiając, że kobieta się podniosła.

- To on – potwierdziła Sierra, widząc, jak pewien typ rozsiada się na leżakach dla VIP-ów.

- To Mendoza?

- Tak. Spójrz, jest w towarzystwie swoich najlepszych przyjaciół – wskazała na ochroniarzy, którzy go otaczali.

- Jak uda nam się do niego dotrzeć? To niemożliwe, skoro ciągle ktoś przy nim jest.
I nagle coś zaświtało w głowie rudowłosej.

- Mam pewien pomysł. Ale nie sądzę, że ci się to spodoba.


Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz