⁓ 13 ⁓

128 15 0
                                    

Trzy dni później.

Jednym z najpiękniejszych wspomnień, jakie Raquel zachowała z dzieciństwa, była pobudka obok rodziców. Wspólne śniadania... Bajki... Uśmiechy...

Uwielbiała wschody słońca w swoim domu. Czuła się chroniona. To był świat, do którego nikt nie miał prawa wejść i zrobić jej krzywdy.

Tego dnia otworzyła oczy spodziewając się, że ujrzy twarz swojej mamy i poczuje zapach jej przepysznych naleśników... Lecz nie mogła się bardziej pomylić.

Kolor kości słoniowej ścian jej pokoju nagle przeistoczył się kompletnie w zimną biel sali szpitalnej.

Jak się tu znalazła?

Jej oczy wędrowały po każdym centymetrze przestrzeni, próbując znaleźć jakiś szczegół, który pomógłby jej uzyskać odpowiedź. Ale sala była zupełnie pusta. Jedynie bukiet kwiatów królował na szafce u jej boku...

Postrzelono ją - tyle sobie przypomniała. Ale co działo się później?

Jedynym wspomnieniem, jakie miała, była... Jej twarz... Blada i piękna twarz jej towarzyszki.

Obie zostały ranne... Ale w tej sali leżała sama. Gdzie, do diabła, była Alicia???

Wszystko musi być dobrze... Ona nie... Alicia musi żyć!

Raquel ogarnął tak silny atak paniki, że nawet nie zauważyła momentu, w którym drzwi się otworzyły i do pokoju weszła jej zaniepokojona matka.

- Córeczko, już. Cichutko – powiedziała, zjawiając się obok. – Spokojnie. Już wołam lekarza.

- Mamo... - powstrzymała ją. Nie potrzebowała lekarza tylko kogoś, kto mógłby powiedzieć jej, co się naprawdę wydarzyło. – Ona... Ja... Ktoś nas postrzelił i nie...

- Wszystko będzie dobrze, córeczko. Potrzebujesz odpocząć – powiedziała matka, próbując ją ułożyć do snu.

- Ale Alicia... Ona...

- Ona dostanie niezłą naganę. – rzekła Mariví, jak gdyby nigdy nic, sprawiając, że Raquel spojrzała na nią zdezorientowana. – Gdy tylko doktor Guitérrez zda sobie sprawę, że nie posłuchała jego zaleceń, dostanie to, na co zasłużyła. Ja również mówiłam jej, żeby nie zabierała Paulity do bufetu, ale tej dziewczynie nikt nie jest w stanie przemówić do rozumu.

- Co? – spytała brunetka, nic nie rozumiejąc. Gdzie była Alicia?

- Jest tak samo uparta, jak ty. Już rozumiem, dlaczego jesteście tak dobrymi koleżankami. – powiedziała matka, próbując położyć Raquel w łóżku.

- Z Alicią wszystko dobrze? Żyje? – wykrzyknęła w końcu brunetka zdesperowana z powodu braku jasnej odpowiedzi.

- Oczywiście, że żyję – ten głos... To była ona.

Raquel natychmiast przeniosła wzrok w stronę drzwi, gdzie ujrzała rudowłosą panią inspektor uśmiechającą się z boku do Pauli, którą trzymała za rękę.

Od kiedy były ze sobą tak blisko? – przemknęło przez myśl brunetce i zaczęła się zastanawiać, jak długo była nieprzytomna...

- Dwie kule nie dały mi rady, Murillo – powiedziała Alicia, podchodząc do jej łóżka.

- Mamusia! – krzyk Pauli i drobne ciałko, które przylgnęło mocno do Raquel, rozwiało wszelkie jej wątpliwości... Ulga, którą poczuła, trzymając ponownie swoją córkę w ramionach, usunęła wszelkie zmartwienia. – Wiedziałam, że się obudzisz. Ciocia Alicia mi to powiedziała, a ona zawsze ma rację! – relacjonowała Paula, obejmując ją wokół szyi.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz