⁓ 50 ⁓

73 6 0
                                    

Tam, wśród tłumu agentów i policji, pojawiła się rudowłosa dama.

Perfekcyjnie ubrana w mundur, imponująca Alicia Sierra, ruszyła do przodu, wprawiając wszystkich w osłupienie.

Ludzie patrzyli na nią, jakby była duchem, bo po części tak przecież było.

Raquel nie rozumiała nic z tego, co tu się działo. Zastygła w bezruchu na swoim miejscu i patrzyła na tę scenę. Co tu się odpierdalało?

Alicia zdecydowana wyjęła swoją broń i wycelowała prosto w głowę Tamayo.

- Antonio Tamayo – przemówiła, gdy wreszcie znalazła się z nim twarzą w twarz. – Jest pan zatrzymany pod zarzutem korupcji, morderstw, terroryzmu oraz wielokrotnego usiłowania zabójstwa.

- Ale o co...? – zaczął się jąkać Tamayo, tym bardziej, gdy zobaczył, że inni agenci też w niego celują. – Co ty wygadujesz?? Przecież byłaś martwa!! – krzyczał zdesperowany.

- Chciałbyś, skurwysynu – zaśmiała się Alicia, nie przestając do niego mierzyć ze swojej broni.

- Dopadłyśmy cię, draniu – zabrzmiał głos Ferreiro. Ona również była uzbrojona. – I słyszałeś Sierrę, odwróć się, żebyśmy mogły cię zakuć w kajdanki.

- Co wy wygadujecie??!! Oszalałyście??!!

- Masz przejebane, Tamayo. Wiemy już wszystko – powiedziała Alicia.

- I wywiad również wie – poinformowała Macarena, stając obok rudowłosej.

- Co??

- Byłeś jebanym kretem przez cały ten czas, skurwysynu. Piesek D'Alessandro. Prawie udało ci się nas nabrać.

- Prawie... – Macarena uśmiechnęła się zwycięsko. W końcu to było jej zwycięstwo. – Przejęłyśmy konto bankowe na twoje nazwisko, a płatny zabójca jest już w areszcie.

- I zgadnij co? – przemówiła Alicia tym swoim charakterystycznym drwiącym tonem. – Język mu się rozwiązał.

- Nie, nie, to niemożliwe...

- Źle rozegrałeś tę partię, Tamayo – zaśmiała się rudowłosa, wyciągając kajdanki. – Zapłacisz nam za wszystko, przez co musiałyśmy przejść z twojej winy.

Ale zanim zdążyła go skuć, Tamayo rzucił się do ucieczki, jak typowy tchórz, którym wszak był.

Jednak nie przekalkulował tego, co za chwilę miało nastąpić...

Nagle, zupełnie znikąd, w całej tej scenie pojawiła się broń, która rąbnęła go w kark i powaliła na ziemię.

Alicia spojrzała na tę scenę ze zdziwieniem, a następnie przeniosła wzrok na właściciela broni.

A raczej na właścicielkę, która tam stała... Z wściekłością wymalowaną na twarzy i z pistoletem w dłoni... Jej Raquel.

Oddech Raquel stawał się coraz cięższy, gdy patrzyła na zbliżającą się ku niej rudowłosą kobietę.

Macarena jako pierwsza zareagowała i zakuła Tamayo, podczas gdy Alicia podążała tylko w kierunku Raquel.

- Kochanie... – szepnęła Alica, gdy wreszcie znalazła się naprzeciw niej.

Raquel patrzyła na nią przez kilka sekund. Nadal nie rozumiała tego wszystkiego, co się tu wydarzyło. Mogła jedynie zadawać sobie to jedno pytanie – czy to się działo naprawdę??

I niewiele myśląc, rzuciła się prosto na Sierrę, dopadając jej wargi w namiętnym pocałunku.

Cholera, tak bardzo potrzebowała jej ust...

Myślała, że już nigdy więcej nie będzie jej dane móc pocałować Sierrę. A jednak zadziało się inaczej. Stały tu, całując się, jakby cały świat dokoła nie istniał.

Potrzeba, by ją mieć, była tak ogromna, że czuła, jak jej serce topnieje na widok Alicii.

- Ty żyjesz? – spytała szeptem, prawie nie oddzielając się od jej warg.

- Tak, kochanie - zamruczała Alicia, uśmiechając się do niej - Żyję.

Ale czoło Raquel zmarszczyło się w ułamku sekundy. I zanim Alicia zdążyła się zorientować, już leżała na trawie z zakrwawionym nosem.

Raquel z całej siły uderzyła ją w twarz. Pozwoliła na to, by uszedł z niej cały ten gniew i ból, które dusiła w środku.

I nie dając rudowłosej ani chwili na reakcję, wskoczyła na jej bezbronne ciało i zaczęła ją ponownie okładać pięściami.

- Suka!! – krzyczała pełna wściekłości – Kompletna suka!!

Jednym sprawnym ruchem Alicia zdołała unieruchomić jej ręce i powstrzymała ciosy. Następnie wstała i złapała usta brunetki w kolejnym, ognistym pocałunku.

Potrzebowały siebie... Kochały się...

- Jesteś totalną suką – mruknęła Raquel w trakcie pocałunku.

Nadal była wściekła, ale nie mogła się powstrzymać przed pragnieniem, by całować te usta przez resztę swoich dni...

- Ja też za tobą tęskniłam, kochanie – szepnęła Alicia, przygryzając jej dolną wargę i ponownie ją całując.

Ale kiedy Sierra zwolniła uścisk i przestała się już bronić, kolejny cios padł prosto w jej twarz.

- Nienawidzę cię!! - krzyknęła Raquel, zanim znów rzuciła się na jej usta.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz