Rozdział 3-Wyjaśnienia

184 7 20
                                    

Było już ciemno gdy odzyskałam ponownie przytomność, tym razem znajdowałam się w jakiejś sypialni. W rogu pokoju, na krześle siedział długowłosy napastnik/wybawca...
Już sama nie byłam pewna... Nie zauważył, że już się ocknęłam więc postanowiłam mu się lepiej przyjrzeć.
Miał on blond włosy do ramion i szaroniebieskie oczy (w zależności od tego jak padało światło), już wcześniej zauważyłam, że jest wysoki. Był to ten, który kazał mi wsiadać do samochodu...

-Już się ocknęłaś, idealnie...
Idziemy na dół do reszty, dostaniesz kolację.

Podniósł mnie z łóżka i wyprowadził za rękę z pokoju, zeszliśmy na dół do jadalni gdzie czekała już pozostała czwórka. Wysoki brunet coś gotował...
Postanowiłam się każdemu przyjrzeć, na początku rzuciło mi się w oczy, że każdy ma tatuaż, u każdego był ten sam znaczek i, że wszyscy byli w jakimś wysportowani...
Jeden z brunetów sprawiał wrażenie groźnego- cały czas milczał i od razu wiedziałam, że jest Bad Boyem... I mniej więcej równy wzrostem do tego, który był w pokoju.
Ten przy garach był najwyższy z nich wszystkich i mało najwięcej tatuaży, kolejny był blondyn z trochę krótszymi włosami od tego drugiego oraz jaśniejszymi- jest z nich najniższy.
Został jeszcze piąty, również blondyn, ale pod względem wzrostu był drugi i wydawał mi się najbardziej przyjacielski.
Byłam tak pochłonięta myślami, że nie zauważyłam gdy brunet podszedł do mnie z talerzem, postawił go bardzo głośno przede mną i rzucił

-Smacznego...

Rozejrzałam się po nich nieufnie...
Byli zajęci rozmową poza groźnym brunetem, on w milczeniu mi się uważnie przygladał. Odchrząknął czym zwrócił na siebie uwagę innych...

-Spokojnie, nie planujemy Cię otruć-powiedział sympatyczny blondyn.

Zaczęłam jeść bo teraz zauważyłam, że ten miły wygląda jakby się nie wyspał...
Po posiłku zabrali mnie z powrotem do salonu gdzie dali plecak ze wszystkimi moimi książkami i poinformowali, że muszę tu zostać pod ich opieką.
Oraz przekazali mi informację, że od poniedziałku będę chodzić do nowej szkoły. Teraz to już kompletnie nie byłam już pewna niczego... Jeden z nich zaniósł mój plecak na górę, po chwili zbiegł do nas i kazał reszcie mnie przytrzymać-zrobili to. On w tym czasie obejrzał moje ręce, nogi i brzuch.
Reszta w milczeniu mu się przypatrywała...

-Znalazłem w jej plecaku kartki z tekstami o okaleczaniu się, musiałem to sprawdzić... Ma blizny, ale one są inne...

Siedzieliśmy dalej w milczeniu, a ja przyglądałam się długowłosemu...

-Rleciu... Wszystko będzie dobrze, obiecuję. Nie bez powodu Cię obserwuję od miesiąca i nie bez powodu wczoraj dwa razy mnie spotkałaś...
~Jak Ty do mnie powiedziałeś?-pierwszy raz się  odezwałam po tym wszystkim
-Powiedziałem "Rleciu" Arletko...

Zatkało mnie... W ten sposób mówił do mnie tylko mój brat o 4 lata starszy, który wyjechał za pracą do Niemiec i tam zaginął. Mama mówiła, że na pewno po takim czasie tam  zmarł i nigdy go nie odnaleziono... Gdy to się stało miał 15 lat...

-Spokojnie, to ja... Znasz mnie. Mama pewnie Ci powiedziała, że nie żyję?
~Przepraszam, co?!
-Jestem Miłosz... Miłosz Fergiński, Ty też Rleciu jesteś Fergińska, ale mama gdy zostawiła tatę zmieniła nazwisko i Ci wmówiła, że nazywasz się inaczej.
Pewnie nakazała posługiwać Ci się tylko imieniem "Róża"?
~Mhm...
-To bardzo w jej stylu...

Nie wytrzymałam- rozpłakałam się i wtuliłam w dawno utraconego brata...
Tulił mnie. W końcu po tylu latach znów się widzieliśmy.

-Wszystko po kolei Ci wyjaśnię Mała, ale najpierw ich przedstawię...
To moi przyjaciele: Konrad-on nas tu przywiózł (wskazał na Bad Boya), Cody-jego już chyba polubiłaś, Pimpek-z jaśniejszymi i trochę krótszymi włosami od moich, Wojtas- ugotował kolację...
Cody i Pimpek to tak na prawdę Piotrek i Piotrek, ale tak na nich mówimy...

Teraz wszystko chociaż część rzeczy nabrała dla mnie sensu...

~Felivers-wyszeptałam...
-Tak, a więc nas znasz i naszą muzykę-powiedział Cody po czym puścił mi oczko.

Rozmawialiśmy jeszcze długo...
Jednak Konrad zaprowadził mnie do mojego pokoju i powiedział, że będę pilnowana w nocy. By nie uciec-dzisiaj przez brata...

-Przebierz się, rzeczy masz w szafie-odezwał się po raz pierwszy brunet- masz 5 minut. I radzę Ci uważać, doskonale wiem od czego masz te blizny. Spróbuj coś głupiego odwalić, a Twój brat się natychmiast o tym dowie...

Chwilę po tym wyszedł.
Gdy się przebrałam przyszedł mój brat, leżeliśmy na łóżku tuląc się i rozmawiając co się i nas działo przez te lata. Wkrótce zasnęłam,po raz pierwszy od dawna czując się szczęśliwa i bezpieczna...

Zaginiony brat <Felivers>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz