*Arleta*
Dzisiaj żaden z moich braci mnie nie obudził jak to mają w zwyczaju...
Zerkam w kalendarz, trzy dni zostały...
Schodzę do kuchni skąd dochodzą podniesione głosy moich braci i Piotrka.
Zaraz... Aż patrzę na zegarek, jest 8.30 i Cody nie śpi...
Konrad jak tylko mnie zobaczył to podszedł i pocałował mnie w czoło, po czym objął ręką w pasie i zaprowadził do wyspy kuchennej, skąd mam doskonały widok na sprzeczającą się trójkę domowników.~A im o co chodzi?
-Kłóca się.
~O co?
-O nazwisko po ślubie...
~Co im do tego?
-Miłosz upiera się, że się nie nacieszyłaś być Fergińską i powinnaś mieć swoje i moje po myślniku.
Wojtas natomiast jest za tym byś przyjęła moje. A Cody się wtrącił, że to ja mogę zmienić na Twoje.
I to już tak od godziny wygląda.~A Zboro?
-Nikt go nie widział od wyjazdu z tą jakąś dziewczyną i nie gadamy z nim, w zasadzie do nikogo się nie odzywa...
Cody mnie zauważył i się przywitał.
Dopiero teraz moi bracia zorientowali się, że jestem. Od razu zajęli się gadaniem by przekonać mnie do swoich racji, przewróciłam tylko oczami i wyszłam do ogrodu gdzie usiadłam na huśtawce.-Denerwujesz się?
~Trochę... Nie wiem czy ślubem czy porodem bardziej...
-Wszystko będzie dobrze, a ja będę przy Tobie...
Po tych słowach mój narzeczony usiadł przy mnie, a ja wtuliłam się w jego bok.
Było mi tak dobrze, przymknęłam oczy i już zastanawiałam się co bym mogła później z narzeczonym robić.
Tą chwilę przerwał niestety Miłosz oznajmiając, że musimy już jechać, ostatnia przymiarka sukni przed ślubem.
Chcąc czy nie chcąc wstałam i poszłam do brata, miał mnie tam zawieźć.
Przymierzam właśnie tą suknię ostatni raz przed wielkim dniem. Jest cudowna...
Miłoszowi zakręciła się łezka w oku gdy po dodaniu welonu poszłam mu się pokazać. Szkoda, że tata nie będzie tego widział...
Momentalnie posmutniałam, a mój brat podszedł do mnie...•Nie załamuj się Rleciu...
Tata patrzy na nas z góry i z tamtąd się nami opiekuje...
Z resztą będziesz tam miała mnie, Wojtasa, jego tatę...
Wszyscy będziemy tam dla Ciebie.
To jest Twój dzień...~Kocham Cię Miłosz...
•Ja Ciebie też siostrzyczko...
Jak się czujesz przed ślubem? To już tuż tuż...~Niby dobrze i nie mogę się doczekać, a z drugiej strony strasznie się tym stresuję...
I tym, że będę mamą.•Będziesz najlepszą mamą, Konrad będzie najlepszym tatą. Zrobi wszystko by tak było.
A ja z Wojtasem będziemy wam pomagać i postaramy się być najlepszymi wyjątkami dla waszego maleństwa.~Jesteście najlepsi...
•Bierzmy suknię i do domu wracajmy.
Wojtek mi napisał, że Konrad dokupił coś dla dziecka i to skręca.~Znowu?
Pokręciliśmy głowami, Miłosz wziął moją suknię i skierowaliśmy się do samochodu, wracając do domu zrobiliśmy mały postój na shaki z maka.
Moi bracia uwielbiają spełniać moje zachcianki ciążowe, nawet te dziwniejsze. Jak kanapka z nutellą na to plasterki ogórka kiszonego, kawałkami tuńczyka z puszki i to pokruszone bezami. Ostatnimi czasy ubustwiam tą kanapkę. Za pierwszym razem gdy Cody widział mnie jedzącą ją to prawie zwymiotował, teraz sam mi ją robi. Ostatnio nawet jej spróbował.Kojarzycie jak się mówi, że niektórym matkom przed porodem lub po odbija?
W naszym przypadku to chwilowo Konrad na to cierpi i musimy go stosować. Przepraszam, Wojtasowi jako wujkowi też się udziela.
Czasami z nimi nie idzie wytrzymać...
W takich chwilach cieszę się, że mój starszy brat ingeruje lub po prostu rodzeństwo Fergińscy wychodzą spędzić gdzieś razem czas. Nawet jeśli to ma być tylko spacer z psami...
Jestem mu bardzo wdzięczna za wsparcie jakie od niego mam.
Nie żebym od mamy nigdy go nie miała, ale to od niego jest największe.~Coś Ty znów kupił?
Chyba ustalaliśmy coś.-Juz jesteś, cześć...
~Zaraz mnie coś trafi.
Co tym razem do głowy Ci przyszło?
Miłosz mówił, że Wojtas napisał mu, że podobno znów coś kupiłeś i skręcasz dla dziecka.-Coś tam sobie majsterkowałem.
~Co konkretnie?
Japierdole.-Coś z dzieckiem?
~Wykończysz mnie kiedyś... Razem z chłopakami.
-To miała być niespodzianka dla Ciebie. Chodź...
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do naszego pokoju. Po boku stała nowa szafka z książkami i mój kącik do czytania też się lekko zmienił.
Jakiś czas temu moja półka z książkami się zarwała i te leżały w różnych miejscach, teraz wisi tam nowa półka plus ta szafka. A przy ławeczce w oknie stoi stolik na którym stoją świeczki i teraz kubek gorącej herbaty plus kilka nowych poduszek i nowa lampa do czytania.
Nie powiem niespodzianka udana.
Wtuliłam się w Konrada dziękując mu, co wywołało u bruneta uśmiech.-Miłosz już z Tobą rozmawiał?
~O czym?
-Na temat naszego wesela.
~Coś jest nie tak?
-Spokojnie, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
~To co się dzieje?
-Myślę, że lepiej będzie jak on Ci to powie...
Miłosz musiał wyjść gdzieś. Napisałam mu SMSa z pytaniem o co chodzi, obiecał informacje po kolacji. Dopiero co zjedliśmy obiad i jeszcze pół dnia przede mną zanim się dowiem o co chodzi. Świetnie.
Razem z narzeczonym zdecydowaliśmy się iść na spacer gdzie spotkaliśmy jego rodziców i strasznie się zagadaliśmy. Poszliśmy też na lody i usiedliśmy nad rzeką, spędziliśmy razem czas. Trochę mi się smutno zrobiło gdy moi przyszli teściowie oznajmili, że muszą już jechać.
Ale cóż, niedługo i tak się zobaczymy na ślubie, a moja przyszła teściowa jest najukochańszą kobietą. Tak, na teściową nie mogę marudzić i nie mam takiego zamiaru.
Wróciliśmy do domu gdzie Cody zamawiał kolację, sądząc po tym jak kłócił się z Anią, to zamawiał pizzę.
Odwieczna wojna między nimi o pizzę hawajską. Stanęło na tym, że Cody ustąpił i zamówił ją dla ciężarnej przyjaciółki, mrucząc coś pod nosem o zachciankach.Po kolacji zgromadziliśmy się w salonie na oglądanie filmów, nasz mini maraton gdzie pewnie i tak zaraz Cody, ja i Anka zaśniemy. Ale trudno...
Gdy zaczynałam usypiać rozbudziło mnie stukanie w ramię, to był Miłosz.•Mała chodź...
Obiecałem Ci wyjaśnienia.Chcąc nie chcąc moja ciekawość wygrała i poszłam za bratem do ogrodu.
•Wiem, że tak nagle. Nie chcę też Cię nie pokroić. Rozmawiałem o tym wstępnie z Konradem, to wasza decyzja...
~Do rzeczy braciszku...
Do rzeczy...•Spotykam się z kimś od jakiegoś czasu...
CZYTASZ
Zaginiony brat <Felivers>
FanficRóża, a właściwie Arleta Róża Nowak to osiemnastoletnia dziewczyna z zamiłowaniem do muzyki oraz pisania. Życie jej nie rozpieszcza, mieszka z mamą. Dziewczyna nie spodziewa się co wydarzy się w najbliższym czasie w jej życiu... Wszystko się całkowi...