Rozdział 58-Stres

61 4 7
                                    

*Wojtas*

Wszyscy denerwujemy się coraz bardziej.
Jestem ciekawy co u chłopaków na imprezie. Z narzeczoną wymknęliśmy się z niej by spędzić trochę czasu tylko we dwoje.
Na razie stanęło na tym, że poszliśmy do kina na film, który ona wybierała. Nawet jest ok, ale pewnie jeśli zaraz nie skupie się na ekranie ona zacznie mnie tracąc bym to zrobił, a potem się obrazi.
To cała ona...




*Cody*

Miłosz poszedł gdzieś z Weronika i to jest coś co się nie skończy dobrze.
Zboro też gdzieś się zmył z jakąś laską.
Na szczęście ze mną tutaj jest moja Tamarka...
Jutro jedziemy, oczywiście jak się wyśpimy, gdzieś do jej znajomych- bo ktoś tam ma urodziny i nas zaprosił.
Niby znam część jej znajomych, ale trochę się denerwuję, do tego jeszcze te dwa śluby... Jeżu, nie wiem czym ja się denerwuję, przecież to nie ja się żenię. Ja tylko będę gościem.
Ciekawe co oni czują...
Ostatnio jest trochę nudno i mam trochę ochotę podenerwowany dziewczyny- w sensie podokuczać im. Ale na razie im tego oszczędzę.




*Konrad*

Moja mała uparciucha. Jak zwykle przekomarzamy się w dla nas typowy sposób. Tym razem poszło o spacer z psami oraz kto gotuje nam kolację.
Ja czy ona...
Nie chciała bym ja to robił. więc gdy zacząłem przekazywać jej swoje argumenty i wygrywać nasza "kłótnie", ona uciszyła mnie pocałunkiem i poszła po psy...
Jest dalej wredna i potrafi mi dogryzać. Lubię to, nawet bardzo.
I co ja mam z nią zrobić?
Ostatecznie idziemy razem i do żabki po brakujące składniki do kolacji.
Miły i spokojny wieczór z narzeczoną, tak jak lubię.
Dużo pracujemy też w studio, ale na razie nie gramy koncertów. Tak wyszło.
Jednymi z powodów są między innymi zbliżające się śluby mój i Wojtasa oraz to, że niedługo zostaniemy ojcami.
Ale to nie oznacza, że kończymy z muzyką. Broń Boże.
Nawet za 50 lat.
Ciekaw jestem coraz bardziej płci dziecka, ale po części też chcę mieć niespodziankę, jednak ciekawość bardzo mnie zżera...

Arleta puściła nasze piosenki do gotowania i sobie podśpiewuje i delikatnie podryguje w rytm.
Lubię na to patrzeć, lubię też z nią gotować.
Podkręca temperaturę tą muzyką, oby tylko nic nie przypaliła... Hehe...
Nie, a tak na poważnie to ona dobrze gotuje. Ferginscy mają do tego jakiś wrodzony talent.
Fortuna też, ale zdecydowanie mniejszy niż jego rodzeństwo- choć to nie oznacza, że jest w tym zły. Po prostu oni są w tym lepsi.
Jutro jeszcze mamy kontrolna wizytę u lekarza, może w końcu uda się ustalić płeć dziecka. Znowu o tym nawijam.
Wszyscy się śmieją, że jeszcze chwila, a zrobię bit, zarapuje o tym i będę miał piosenkę.
Ale niby wszystko gotowe na narodziny, jak na razie w stonowanych i uniwersalnych kolorach.
Ostatnimi czasy przy badaniach dziecko jest zawsze tak odwrócone, że nikt nie jest w stanie stwierdzić czy to jest nasza córeczka czy synek.
Może jutro się dowiem.
Jak na razie pomogę dokończyć kolację i nakryje do stołu.
Jej uśmiech to jest najlepsza dla mnie rzecz, która mogę w gorszych czy mega stresujących momentach zobaczyć.
Teraz to i ja się stresuje. Czy oraz jak nam ceremonia wyjdzie i czy nikt ani nic nam jej nie zakłóci.
Będzie dobrze, musi być...






*Rano- Wojtas*

Po kinie porobiliśmy jeszcze kilka innych rzeczy i wróciliśmy do domu.
Teraz ona śpi, a ja szykuje nam posiłek.
Potem szykujemy się, jedziemy do lekarza na kontrolę i z moimi rodzicami na zakupy, na koniec odwiedzić jej siostrę.
Wszedłem do naszego pokoju ze śniadaniem na tacy. Pochyliłem się i pocałowałem ja. Delikatna pobudka oraz śniadanie do łóżka, oby jej to odpowiadało.
Otworzyła powoli oczy przecierając je kilka razy, uśmiechnęła się delikatnie i zaczęła ziewać.
Pewnie zaraz powie, że jest środek nocy i czemu ja tak wcześnie budzę. Tak na marginesie obecnie mamy godzinę 9.00 ma zegarze (tak dla niej to środek nocy, a rano zaczyna się od 12.00).
Ale niestety o 11.00 musy stawić się w gabinecie.
Po śniadaniu Ania zadecydowała, że posprząta "Bo ja rano wstałem tylko po to by ją rozpieścić i zrobić jej śniadanie do łóżka". Mi tam to nie przeszkadza, ale ona musi swoje pogadać. I za to ja kocham. Za to jaka jest. Za jej charakter i wszystko, że jest sobą...
Pomogłem jej wybrać wygodny strój i uczesałem ja, zrobiła sobie też szybki, lekki makijaż.
Zadecydowaliśmy wyjść wcześniej z domu i pójść do lekarza spacerem.
Na szczęście mamy sporu zapas czasu i nie mamy wcale tak daleko, przynajmniej dla mnie.
Rodzice odbiorą nas po wizycie i pojedziemy do Warszawy.
Jeszcze trochę i nasza kolej.
Wiem, że będzie dobrze, ale co jak nie?
To nasze dziecko i tak będę je kochał tak samo. Tylko jak ona na to zareaguje?
Złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się delikatnie, na co ja pocałowałem w czoło. A Ania oczywiście musiała rozczochrać mi włosy, układałem je trochę, ale trudno. I tak wyglądają ok, a skoro ona tak chciała to niech się cieszy.
I nadeszła nasza kolej.w chodzimy i wszystko przebiega jak zawsze, w pewnym momencie lekarz milknie i uważnie się wpatruje w monitor.
Po chwili jednak odzywa się.
A moje szczęście sięga zenitu...
Dziecku nic nie jest, rozwija się prawidłowo...
Moja mała Lilianka...
Tak będziemy mieli córeczkę, przed chwilą się dowiedzieliśmy.
Nasza słodka Lili...

Zaginiony brat <Felivers>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz