Rozdział 33-Weronika

76 4 15
                                    

*Miłosz*

Po udanej i męczącej lekko akcji, wróciliśmy do domu. Postanowiliśmy, że Weronika przez jakiś czas pomieszka u nas dla bezpieczeństwa.
Rozmawiałem z Wojtkiem, Ania i tak śpi u niego w pokoju oraz trzyma tam większość swoich rzeczy. Więc zabrał resztę jej rzeczy do siebie- tam zostaje przeniesiona, natomiast Weronikę umieszczamy w pokoju gościnnym.
Jeden kłopot na razie z głowy.
Dziewczyna zaufała najbardziej Codiemu. Widziała mnie oraz Wojtka w akcji. Mimo, że z tego co się dowiedziałem jesteśmy jej idolami to tak jest. Konradowi nie wie czy ma ufać, od razu jak ją odbiliśmy, przekazaliśmy jej informacje, że on pilnuje bezpieczeństwa Arlety oraz Ani.
To ją odrobinę uspokoiło- przynajmniej na tamten moment. Teraz siedziałem z nią w kuchni, zajmowałem się jej ranami zrobionymi przez tamtych zbirów.

•Nie wierć się tak. Wiem, że szczypie...
Ale jeszcze tylko przez chwilę tak będzie...
≠Odwal się

Warkneła na mnie... Konradowi (gdyby nie był zajęty) może tym, by się spodobała. Ale od Ani i Rleci już się dużo o niej dowiedzieliśmy.

•Nie podoba Ci się, że jesteś bezpieczna i nikt Ci tu nic nie zrobi?
Poza tym nie musisz udawać, trochę już o Tobie wiemy za sprawą Twojej bliźniaczki oraz przyjaciółki.
≠...
•Właśnie, a teraz daj mi dokończyć zajmować się Twoimi ranami i siniakami.
Jak skończę to dam Ci coś do jedzenia. Widać, że prawie nic Ci tam nie dawali...

Już grzecznie siedziała na stołku barowym przy wyspie i się nie kręciła.
Przyuważyłem, że uważnie mi się przygląda- teraz też zauważyłem jakie ma piękne oczy...
Nie. Miłosz skup się na tym co robisz.

•I już po krzyku
≠Dziękuję...
•Nie ma sprawy...
Z tego co się orientuję to nie jesz mięsa, prawda?
≠Tak...
•Co powiesz w takim razie na jakiś makaron z warzywami i sosem?
≠Poproszę...

Przyglądała mi się jak gotuje. Czułem się po raz pierwszy trochę nieswojo...

Pomóc Ci?
•Nie trzeba, dzięki...

Po upływie 30 minut danie było gotowe, nałożyłem jej i postawiłem przed nią.
Popatrzyła na to, a po chwili jadła ze smakiem. Może ktoś doceni to jak gotuję...
Sam nie jadłem, byłem zajęty zwracaniem uwagi na każdy szczegół u niej. Zjadła i mi się przyglądała.

Na co się tak patrzysz?
•Ja? Eee... Po prostu za Tobą jest pająk. Poczekaj chwilę.

Siedziała w bez ruchu, a ja zabrałem pajączka (dobrze, że faktycznie jakiegoś tam znalazłem- inaczej trochę ciężko byłoby się wytłumaczyć) i wypuściłem go na dworzu.

Już go nie ma?
•Nie ma.
≠To dobrze...
•Arachnofobia?
≠Mhm...
•Musimy poczekać aż Konrad z dziewczynami wrócą.
≠Gdzie jest Cody?
•Razem z Wojtkiem. Robią zakupy z tego co wiem.
Jesteś tu pod moją opieką.
≠...
•Wiem, że jakoś mi nie ufasz...
Ale może warto zaufać?
Spędzisz tu z nami jeszcze trochę czasu...
≠...
•Chodź. Coś Ci pokażę...

Nim zdążyła coś powiedzieć złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do studio.
Puściłem jej fragment piosenki nad, którą ostatnio pracujemy- a raczej ją dopracowujemy (Arleta ją już wcześniej słyszała, ale nie w takim stadium).
Weronika przymknęła oczy i się wsłuchiwała, chyba jej się podoba.
Puściłem jej jeszcze coś- taki mój tajny projekcik, o którym nikt nie ma pojęcia.
Później rozmawialiśmy o muzyce oraz też innych zainteresowaniach. Szczególnie o książkach jakie lubimy, w tym czasie Cody oraz Wojtek wrócili i wzięli się we dwóch za coś.
Konrad chyba dalej nie przeczytał mojego SMSa odnośnie tego, że mamy ją, jesteśmy w domu i mogą wracać.
Ciekawe czy jego rodzice polubili swoją przyszłą synową...
Oni znali naszych rodziców i z naszej sytuacji wiedzą prawie wszystko, nie wiedzą tylko o ciąży oraz o tym, że nasza mama nie żyje- o tym drugim zapomniałem im powiedzieć, ich syn z resztą też. Akurat teraz Pimpek wrócił z komendy, tata Wojtasa go ze sobą zabrał.
W końcu usłyszałem samochód na podjeździe.
Wojtek przerwał na chwilę swoje zajęcie z Codim i wypuścili do nich psy. Jeszcze przez 5 minut było ich słychać na dworze, a potem tylko dźwięk zamykanych drzwi.
Bez słowa, natomiast z uśmiechem wziąłem Weronikę za rękę (jeszcze nie zna rozkładu pomieszczeń w domu) i zacząłem prowadzić do salonu.

•Będziesz musiała się do mnie przyzwyczaić...
Może mnie polubisz trochę...

Zeszliśmy na dół, nie zauważyli naszej obecności więc zwróciłem ich uwagę na nas.
Ania otworzyła szeroko oczy i rzuciła się w kierunku siostry. Arleta natomiast trochę spokojniej, ale i tak szczęśliwa poszła się do niej przytulić. Mam nadzieję, że nie obwiniają o to mojej siostry. W naszej historii uwzięli się na nas, tak na prawdę za to, że się urodziliśmy... Za błędy naszej matki z przeszłości...

Weronika zajmie pokój gościnny.
Siostrzyczko pokaż jej gdzie on jest...
~Ok...
≈A ja?!
≠...
±Ty będziesz miała ze mną, moja Kapucynko...
Odpowiada Ci?
≈...
•To milczenie chyba można wziąć...
~Za "tak".
•Nie przerywaj mi.

Pokazała mi język i zabrała dziewczyny... Doskonale wie, że nikt jej nic za to nie zrobi. Teraz dziewczyny muszą pogadać, dam im czas- pogadać. Teraz muszę poważnie porozmawiać z moim przyszłym szwagrem...


Ten rozdział dedykuję vampmissire
Miłego czytania kochana😎💙

Zaginiony brat <Felivers>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz