- Co robimy?- zapytał Labo.
- Jakie piękne.- szepnąłem podnosząc dziecinkę.
- Weźmy ją do zakrystii, a tam ustalimy co z nią zrobimy.- powiedział San.
- Ja tego czegoś w zakrystii nie chce.- powiedział Carbo.
- Carbo ogarnij się. Chodź Labo. Reszta zajmijcie się Jankiem.- powiedziałem i razem z małą i Labo udaliśmy się do zakrystii.
Przez całą drogę trzymałem małą na rękach, nie mogąc się na nią na patrzeć.
- Co z nią robimy?- zapytał Laborant krążąc po pomieszczeniu.
- Nie możemy jej oddać.- powiedziałem głaszcząc niemowlę po główce.
- Wiem.- westchnął.- Ale chłopaki nie będą jej chcieli.- podszedł do dziewczynki obserwując ją.
- Wezmę ją.- szepnąłem obserwując dziecinkę która usnęła.
- Ktoś tu się zakochał.- powiedział.
- Wychowam ją.- powiedziałem ignorując jego słowa.- Cześć córeczko.- powiedziałem do malutkiej.
- Musisz uważać żeby chłopaki się nie dowiedzieli. Będę cię krył, pamiętaj.- poklepał mnie po ramieniu.
- Dzięki Labo.- powiedziałem.
- Jak ją nazwiesz?- zapytał.
- Luisa.- wyszeptałem.
- Dobra, wracam do chłopaków. Wcisnę im jakiś kit. Powodzenia w ojcostwu.- zaśmiał się i wyszedł.
Wziąłem małą na ręce. Dziewczynka miała brązowe włosy i szare oczy. Luisa była strasznie malutka, więc mogła mieć z trzy tygodnie. Była ubrana w szare body, w których znalazłem karteczkę.
"Proszę zaopiekuj się nią."
- Obiecuje że zajmę się tobą jak najlepiej umiem.- pogłaskałem małą.
- No nie.- powiedziałem czując nie przyjemny zapach.
Zadzwoniłem szybko do Labo.
- Labo słuchaj, wracaj z tej misji jesteś potrzebny.- powiedziałem szybko.
- O co chodzi?- zapytał.
- Potrzebne pampersy, na już.- powiedziałem odstawiając małą na fotel.
- Daj mi pięć minut.- powiedział.
Po chwili wparował Labo z potrzebnymi rzeczami.
- Ratujesz mi dupę.- powiedziałem biorąc od niego pampersy.
Gdy przebrałem dziewczynkę wziąłem ją na ręce, gdy nagle zaczęła płakać.
- O co jej chodzi?- zapytałem gdy ta nie chciała sie uspokoić.
- Napewno jest głodna, musisz jechać na zakupy.- powiedział Laborant.
- Trzymaj ją, ja jadę na zakupy kupić wszystko co jest potrzebne.- powiedziałem podając Luise chłopakowi.
Wsiadłem do auta, I podjechałem pod sklep.
Wszedłem do środka, biorąc duży koszyk.
Wziąłem kilka deserków, mleko w proszku, butelki dla dzieci, smoczki, nosidełko i wózek. Gdy wszystko wybrałem, poszedłem do kasy.
-Erwin?- usłyszałem zza pleców.
~~~~~~
Mam nadzieję że sie podobało:3
Pisane: 6.11.2021
Opublikowane: 26.11.2021
Słów: 347
Papa<33
CZYTASZ
~dziecko Mafii~/Zakshot
FantasyJeden z szefów największej mafii w mieście, podczas jednego z przesłuchań policjanta znajduje dziecko, które postanowił wychować tak aby nikt się o jego istnieniu nie dowiedział. Po kilkunastu latach pozwala wyjść dziecku na dwór wśród innych ludzi...