~rozdział 8~

1K 63 9
                                    

(nie wiem jaki jes rok na 5city więc jes ten)
~~~
Wyjąłem kartkę którą znalazłem przy Luisie dokładnie ją obserwując. Na odwrocie znalazłem malutki napis "04.09.2021" co oznaczało że dziewczynka miała zaledwie dwa miesiące. Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem z niej kopertę wkładając tam tą karteczkę. Wyciągnąłem telefon i poszedłem wydrukować zdjęcie zrobione przez Die, dziś na zebraniu. Stwierdziłem że fajnym pomysłem będzie zbierać każde zdjęcie z nią od małego, a kiedyś dać jej to na urodziny. Zastanawiałem się co jej powiem gdy będzie starsza. Co jej powiem o jej prawdziwych rodzicach, o mamie czy o to co jeśli coś zacznie podejrzewać.

Taka mała kruszynka, potrafiła zaczarować nawet największego mafioze.
Bałem się o teraźniejszość, i o przyszłość.
Bałem się i to cholernie, że spadiniarze się dowiedzą.

Chciałem żeby czuła ciepło, domu czy ciepło rodziny w której zostanie wychowania.

- Dość!- krzyknąłem na siebie, łapiąc się się głowę.

Nagle usłyszałem płacz z sąsiedniego pokoju.
Szybko pobiegłem w stronę dźwięku. Wziąłem Luis na ręce, I razem z nią udaliśmy się do kuchni gdzie nakarmiłem ją.

Wsadziłem ją do wózka i wyjąłem telefon dzwoniąc.

- Hej Labo, weź kilka osób i przyjdźcie do mojego mieszkania. Ty zajmiesz się meblami które mają przyjść a oni pomogą mi bezpiecznie pojechać z Luis do zakonu.

- Okej, wezmę Dorka, Silnego, Die i Carbo. Zaraz będziemy!- powiedział rozłączając się.

Wyjąłem z jednej szafki ubrania Luisy i przebrałem ją.
Miała na sobie szaro-różowe body i różową apaszkę, jednym słowem wyglądała cudnie. Włożyłem ją spowortem do wózka, kołysząc przedmiot.

Gdy zadzwonił dzwonek, natychmiast otworzyłem.

- Hej!- wykrzyknęli na wejściu.

- Hej, ciszej.- skarciłem ich.

- Jaka piękna.- powiedział Dia, obserwując ją.

- Labo ty zajmiesz się meblami przyjadą niedługo, ułóż je w pokoju.- powiedziałem.

- Tak jest kapitanie.- zaśmiał się.

- Dia wyrób jej dokumenty, Luisa Knuckles, 4.09.2021.- powiedziałem.

- Ale młodziutka! Już się robi.- powiedział.

- Carbo podjedź autem pod same drzwi wyjścia.- powiedziałem a ten tylko przytaknął, wychodząc.
- A wy schowacie wózek do auta I robicie obstawę. Nikt nie może mnie zobaczyć a tym bardziej z Luis.- powiedziałem a wszyscy rozeszli się w stronę swoich zadań.

Chłopaki wyjęli bronie, i zaczęli iść jeden sprzodu drugi z tyłu asekurując sytuację. Szybko wyciągnąłem Luise z wózka i wsiadłem do auta a chłopaki szybko schowali wózek wsiadając.

- Gdzie jedziemy?- zapytał Carbo.

- Na zakon, trzeba zorganizować chrzest członka zakshotu. Czyli porostu chrzciny jej wyprawić.- powiedziałem I ruszyliśmy.

Wysiadłem z auta i razem z wszystkimi udaliśmy się na zakrystię, gdzie przygotowaliśmy wszystko pod chrzest.

Gdy wszystko było gotowe rozesłaliśmy wszystkim członkom zakshotu zaproszenie.

~~~

Hej

Niejasności wyjaśniam pisz----------->

Pisane: 10.11.2021

Opublikowane:  3.12.20221

Słów: 417

Paa

~dziecko Mafii~/ZakshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz