Kończyłem właśnie się włamywać do banku, wpisywałem właśnie ostatnie słowa. Gdy udało się otworzyć szybko wbiegłem dalej, otwierając kolejne drzwi przy użyciu karty. Wyjąłem wiertarkę podchodząc do szafki, i zacząłem wiercić.
- Mamy to!- wykrzyczałem.
Szybko zabrałem kartę z miejsca i zacząłem pakować pieniądze do torby.
Gdy skończyłem, zarzuciłem torbę na plecy i wyjąłem pistolet idąc do holu.
Zacząłem celować do zakładników, rozmawiając tym samym z Carbo.
-Wszystko dobrze? Jakiś nie swój jesteś.- powiedział.
- Ta, to tylko zmęczenie.- powiedziałem.
Od samego rana, zajmuje się Luisą więc nie ma się co dziwić. Zastanawiałem się juz nawet o tym by powiedzieć chłopakom, bo mimo że mam ją nie cały dzień źle się czuję chowając ją.
- O, witam Pana Grzegorza.- usłyszałem śmiech Davida zza swoich pleców.
Odwróciłem się i zobaczyłem jak Monthana próbuje coś zdziałać.
- Ty! W różowej kominiarce. Podejdź tu.- usłyszałem.
Rozejrzałem się po ludziach, jako jedyny miałem różowa kominiare. Podszedłem więc do Monthany.
- Możemy porozmawiać na osobności?- zapytał.
- Niech będzie.- niechętnie się zgodziłem.
- zastąpcie mnie na chwile, zaraz wracam.- powiedział na radiu wyłączając je.
- Oj Erwin, Erwin. Nie ładnie.- powiedział lekko się uśmiechając.
- Czego chcesz Grzechu?!- podniosłem głos mając dość.
- Powiesz mi co robiłeś w dziecięcym?- zapytał.
- Nie, Spadaj.- powiedziałem.
- No weź.- próbował mnie zmusić.
- Dobra, ale jak ty mi powiesz co ty robiłeś tam.- uśmiechnąłem się chytrze.
-Kupywałem prezent, bo zostałem Wujkiem.- powiedział również się uśmiechając.
- Zła odpowiedź.- powiedziałem odchodząc.
- Czekaj. Co jeśli ktoś się dowie o tym?- zapytał chytrze się uśmiechając.
- To cię zabije. Jeśli nie chcesz wojny w mieście odpuść.- warknąłem.
- Ej no zaczekaj!- usłyszałem zza pleców.
- Gmtkj.- powiedziałem pokazując mu środkowy palec, I wróciłem do banku.
- Co chciał?- zapytał Carbo.
- Szantażować mu się zachciało. Ale nie ważne mamy odjazd?- zapytałem.
- Tak, za pół minuty. Wszystko gotowe?- odpowiedział David.
Już po chwili siedzieliśmy w czwórce.
Z elektrykiem te szuje nie miały szans.Już po chwili zgubiliśmy ich, rozłączając się na parkingu. Wysiadłem z auta przebierając się w swoje zwykłe ciuchy.
Wróciłem do mieszkania, I gdy Labo je opuścił położyłem się spać koło Luisy.
~~~~
HejPisane:10.11.2021
Opublikowane: 30.11.2021
Słów: 340
Paa
CZYTASZ
~dziecko Mafii~/Zakshot
FantasyJeden z szefów największej mafii w mieście, podczas jednego z przesłuchań policjanta znajduje dziecko, które postanowił wychować tak aby nikt się o jego istnieniu nie dowiedział. Po kilkunastu latach pozwala wyjść dziecku na dwór wśród innych ludzi...