- Zamknij oczy.- powiedział tata a wujek Dia wziął mnie za rękę prowadząc do przodu.
- Możesz otworzyć.- powiedział po chwili.
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam całą swoją rodzinę i kilka osób których nie znałam.
Z moich oczu poleciały łzy, gdy podbiegli do mnie wszyscy i zaczęli przytulać.
- Luisa skarbie, pięknie sobie poradziłaś.- powiedział pradziadek Lucian.
Gdy wszyscy skończyli mnie przytulać podeszła do mnie osoba której nie znałam, tylko kojarzłam.
- Przepraszam cię, że nie dałem rady cię wtedy przypilnować żeby cię nie porwali.- powiedział mężczyzna.
- Montanha?- zapytałam.
- Tak, jeszcze raz mi przykro.- powiedział.
- To nie twoja wina, ciebie też postrzelili, nie miałeś jak.- powiedziałam przytulając mężczyznę.
- Cieszę się.- powiedział.
- A tamci to?- zapytałam pokazując palcami na pozostałą dwójkę.
- Zaraz poznasz, chłopaki chodźcie!- krzyknął a po chwili przyszli.
- Janek jestem miło mi.- powiedział.
- Luisa.- powiedziałam.
- Capela, jestem.- powiedział.
- Miło was poznać.- powiedziałam.
- To oni uratowali pastora.- powiedział.
- Dziękuję wam.- powiedziałam.
- A tak właściwe to kim jest dla ciebie pastor?- zapytał Janek.
- Tatą.- odpowiedziałam. Stwierdziłam że oni mogą wiedzieć.
- Wo, tego się nie spodziewałem.- powiedział Capela.
- Tylko nie mówcie nikomu proszę.- powiedziałam.
- Jasne.- odpowiedzieli.
- Luis chodź! Co tam z psami będziesz gadać!- zaśmiał się Tatą podchodząc.
- Pastor!- wydarł się Montanha a reszta wybuchła śmiechem.
Resztę dnia spędziłam bawiąc się z rodziną, ciesząc się że mogę z nimi znów być.
~~~~
Hej
Pisane: 17.10.2021
Opublikowane: 17.12.2021
Słów: 220
Pa
CZYTASZ
~dziecko Mafii~/Zakshot
FantasyJeden z szefów największej mafii w mieście, podczas jednego z przesłuchań policjanta znajduje dziecko, które postanowił wychować tak aby nikt się o jego istnieniu nie dowiedział. Po kilkunastu latach pozwala wyjść dziecku na dwór wśród innych ludzi...