Obudziłam się znów w tym samym pomieszczeniu. Przywiązana do tego samego krzesła.
- Tym razem nie popełniliśmy tego samego błędu. Przeszukaliśmy cię, już nam nie zagrozisz.- powiedział mężczyzna uderzając mnie w polik z całej siły co spowodowało mój płacz.
- Jesteś nic nie wartym śmieciem, który biję dzieci!- wydudkałam przez łzy.
- Nie chcesz wiedzieć co jeszcze zrobię jeśli nie będziesz współpracy.- powiedział.
- Prócz Zakshotu macie na karku jeszcze policję za postrzelenie policjanta.- powiedziałam.
- Serio? Policja nie umie ścigać bandytów a ty mówisz coś o znalezieniu nas w tym zadupiu? Z resztą to Montanha, nie szkoda go.- powiedział odwracając się.
- Z jednym mogę się zgodzić.- wyszeptałam.
- Powiedz mi kto cię wychował? Bo jak na dziecko to jesteś zbyt odważna a wychowanie na nienawiść do Montanhy to przypomina tą waszą śmieszną grupę.- powiedział.
- Nie jestem stąd.- warknęłam, a on odszedł zostawiając mnie w samotności.
Było tak blisko! Głupia policja! Gdyby nie oni!
Gdyby nie oni była bym teraz w swoim domu w gronie rodziny, przytulona do Taty. A tak siedzę spowrotem w punkcie wyjścia. Tylko tym razem bez telefonu i broni.
Miałam dwa wyjścia, odpowiadać zgodnie z prawdą na ich pytania żeby mnie puścili. Albo siedzieć tutaj nie wiadomo ile beż drogi ucieczki.
Nie chciałam być kapusiem, dlatego nie miałam innego wyjścia niż spędzić tu resztę życia.
~~~~
Hej
Będzie skip w następnym rozdziale o kilka miesięcy bo nie mam pomysłu jak można torturować ją bo to dziecko i nie chce zrobić z nich zwyroli
:○+ WCHODZCIE NA PROFIL I ODPISZCIE TAK LUB NIE PLZ DZIEKI KC
Pisane: 17.10.2021
Opublikowane: 14.12.2021
Słów: 244
Paa
CZYTASZ
~dziecko Mafii~/Zakshot
FantasyJeden z szefów największej mafii w mieście, podczas jednego z przesłuchań policjanta znajduje dziecko, które postanowił wychować tak aby nikt się o jego istnieniu nie dowiedział. Po kilkunastu latach pozwala wyjść dziecku na dwór wśród innych ludzi...