RILEY
Mam tego dość. Nic mi nie wolno, nawet własnego zdania nie mogę mieć. Moja rodzina nie była zwyczajna i doskonale o tym wiedziałam. Według nich dziewczyny powinny mieć nienaganne maniery, chodzić wyłącznie w sukienkach i czekać na męża, a potem tylko praca w domu. Nie chce takiego życia. Chce studiować, pracować i popełniać własne błędy. Może i moje rodzeństwo się do tego przyzwyczaiło, ale nie ja. Tylko mój młodszy brat ma w miarę normalne życie. Kiedy ja miałam domowe nauczanie on mógł iść do szkoły, wychodzić na imprezy i wracać z kacem. Mi nawet w domu nie wolno było przekląć. Mimo, że jestem już pełnoletnia to wiem że nikt nie pozwoli mi się wyprowadzić z domu, a uciec z tego zamku otoczonego ochroną graniczyłoby z cudem.
W końcu ten dzień. Kończę szkołę, ale czy to jest mój najszczęśliwszy dzień czy może najsmutniejszy? Budzę się w swoim pokoju. Od lat nic się tutaj nie zmieniło. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Nie chciałam nic zmieniać, bo po co i tak zawsze siedzę w nim sama. Znowu muszę założyć tą przeklętą cukierkową sukienkę. Nadaje się dla dziecka, a nie dla dorosłej osoby. Jednak w tym temacie nie mam nic do powiedzenia. Według mojej mamy muszę w tym chodzić i zawsze wyglądać wręcz idealnie. Równo o ósmej schodzę do jadalni. Nie wolno mi się spóźnić, nawet nie chce wiedzieć jaka kara by mnie za to spotkała. Moje rodzeństwo już tam jest. Mam dwie młodsze siostry i jednego brata. Jestem z nich wszystkich najstarsza, ale co mi po tym skoro nic z tym nie mogę zrobić. Mimo, że znowu jemy rodzinne śniadanie to nawet moja matka nie posłała nam żadnego uśmiechu. Pewnie po takiej ilości operacji plastyczny nawet by nie dała rady. Śniadanie jemy w ciszy jak zawsze. Jednak ja patrzę wręcz błagająco w stronę ojca.
- Riley stało się coś?
- Nie , ale czy możemy porozmawiać na osobności?
- Oczywiście. Przyjdź po śniadaniu do mojego gabinetu.
Nie wiem jakim cudem moi rodzice byli tyle lat małżeństwem. Byli tacy różni. Matka wieczna królowa lodu, a ojciec chociaż stara się być groźny to jest taki optymistyczny i zawsze przytuli swoje dzieci kiedy są smutne.
Stoję pod gabinetem i nie wiem co robić. Wejść czy jednak nie? Raz się żyję. Co złego może się wydarzyć.
- Tato?
- Riley siadaj i powiedz o co chodzi.
- Jak wiesz dzisiaj kończę szkołę. Proszę zastanów się, a nie od razu mi odmawiaj.
- Powiedz wprost o co chodzi.
- Chce iść na studia.
Chwila ciszy. Naprawdę się tego nie spodziewał? Dobra ta cisza jednak jest niepokojąca.
- Tato?
- Nie ma mowy. Możesz sobie ten pomysł wybić z głowy.
- Ale czemu?
- Dobrze wiesz jakie u nas panują zasady. Jeśli tobie bym pozwolił na taką samowolkę musiałbym też reszcie. Dobrze wiesz że powinnaś mieć już męża. W naszych kręgach każda dziewczyna w twoim wieku już go ma. W twoim wypadku starałem się to opóźnić jak się tylko dało. Wiedziałem, że chcesz spokojnie skończyć szkołę. Jednak koniec tego. Nie wiesz tego, ale było już kilku którzy starali się o twoją rękę. Zawsze odmawiałem, ale dłużej nie mogę. Poznasz na jutrzejszej kolacji kogoś i być może to on zostanie twoim mężem.
Jego słowa w końcu docierają do mnie. Jaki mąż? To jest ostatnie czego na ten moment pragnę.
- Ale tato dlaczego? Ja nie chce. Błagam.
- Nic na to nie mogę poradzić, Teraz mam dużo pracy. Idź do siebie. Zrozumiem jeśli będziesz chciała pobyć sama. Gosposia przyniesie ci kolacje do pokoju. Jednak jutro masz się zjawić na tej kolacji.
Ze łzami w oczach wybiegam z tego przeklętego gabinetu prosto do swojego pokoju. Rzucam się na łóżko. Mam gdzieś co teraz sobie myśli moja matka. Nie chce za nikogo wychodzić. Chciałam tylko wyjechać na studia i w końcu się od nich uwolnić. Nie wiem ile czasu mija, ale nie mam już na nic ochoty. Słyszę jak ktoś wchodzi do pokoju, ale nawet się nie odwracam. Pewnie to ta gosposia zostawia mi posiłek. Jednak słowem się do mnie nie odezwała.
Cisza. Pewnie wszyscy już śpią. Nie dziwie się w końcu już noc. Nie mam zamiaru pozwolić żeby ktoś dyrygował dalej moim życiem. Wyciągam kartkę papieru i zaczynam pisać list.
Nie mogę pozwolić na to. Możecie uznać mnie za niewdzięczne dziecko, ale trudno. Wole być nareszcie szczęśliwa. Jeśli kiedykolwiek mnie kochaliście to proszę nie szukajcie mnie.
Tato jestem ci wdzięczna, że próbowałeś mnie chronić, ale nie będę dla nikogo ozdobą. Nie rób tego swoim pozostałym dzieciom. Niech będą szczęśliwe, ale na własnych zasadach. Mimo, że was kocham to żegnajcie.
Riley.
Biorę ze sobą same najpotrzebniejsze rzeczy i idę prosto do gabinetu ojca. Doskonale wiem, że trzyma tam sporą ilość gotówki. Nie mogę na razie używać żadnych kart. Doskonale znam hasło do sejfu. Jest to moja data urodzin. Tak jak się spodziewałam są tam pieniądze. Biorę sporą ilość. Nawet nie wiem ile dokładnie. Potrzebuję ich na nowy start. Zamykam drzwi i teraz najtrudniejsza część przede mną. Wyjście z posesji, ale tak żeby mnie ochrona nie zobaczyła. Są cały czas patrolują teren. Wiem jednak, że za kilka minut się zmienią i będę miała dosłownie chwile by wyjść.
Tak idealnie w czasie. Kiedy tylko widzę że się zmieniają zaczynam uciekać. Kiedy przedostaję się na ulicy wiem, że się udało. Jednak będę spokojna dopiero wtedy kiedy będę daleko od tego domu.
CZYTASZ
Iluzja
RomanceRiley ma dość życia gdzie nie ma swojego zdania. Musi zawsze być idealna. Jej jedyne marzenie to pójście na studia. Jej marzenia rozpadają się kiedy dowiaduję się że ma wyjść za mąż. Jedyna rozsądna dla niej decyzja to ucieczka. Udaje się jednak n...