Rozdział 19

25 2 2
                                    

Nauczyciel najpierw rozejrzał się po klasie. Nie śpieszył się. Kiedy jego oczy zatrzymały się na Jungim, odezwał się.
- Dzień dobry. Widzę, że mamy kogoś nowego. Ja jestem Hebi Doragon. Uczę tutaj|
Nakama przerwał mu.
- Przepraszam profesorze. Jungi jest nowy i NIC nie wie - mocno podkreślił słowo "nic". - Dopiero go wprowadzam.
- Oczywiście. Wszystko po kolei...

Wzrok Hebiego wskazywał coś więcej, niż tylko skomplikowany proces nauczania. Jungi zaczął się nad tym zastanawiać, ale profesor zaczął już lekcję, więc skupił się na zajęciach. Potem zupełnie o tym zapomniał.

Lekcja dotyczyła atomów i wiązań między nimi. Jednak w uczniowie wydawali się być zaskoczeni, tym co psor mówił. Zapytał się o to Nakamy, kiedy już wyszli z sali. On natomiast sprawiał wrażenie, jakby niczego nie zauważył.
- Nie. Tak tylko ci się wydawało. Chodź ze mną.

Na drugim końcu korytarza stał Czapka. Kiedy do niego podeszli, zwrócił się do Nakamy.
- Idźcie do twojego pokoju. Dzisiaj jedynie pokażesz mu, co już mieliście. W ten sposób będzie wiedział, mniej więcej, co się dzieje na zajęciach.
- Dobrze. Będziemy mogli zejść na obiad?
Opiekun spojrzał na niego chłodno. Nakama lekko się skulił.
- Oczywiście. Widzimy się w stołówce.

Odwrócił się i odszedł.
- Uff. Już się bałem. Nigdy nie wiadomo, czy żartuje - Ruszyli na górę. - Raz to będzie żart. Drugi raz też to będzie żart. Za trzecim razem... Lepiej nie powiem. Po prostu nigdy nie zakładaj z góry, że żartuje.

Przez resztę dnia omawiali pierwsze tematy. Na obiad mieli przepyszną pieczoną kaczkę, a potem poszli dalej powtarzać.

Po kolacji Nakama pokazał Jungiemu, gdzie jest łazienka dla ich grupy, na tyle wcześniej, żeby mógł się na spokojnie umyć, sam wszedł po nim, a on położył się spać w swoim pokoju.

Obudził się w nocy. Zdawało mu się, że słyszał|
- Poomóóż! Pomóż mi! Nie, nie bij mnie! Ratunku!!
Głos dochodził z dołu budynku. Był wystarczająco głośny, żeby go obudzić, ale wszyscy inni spali. Ktoś tam cierpiał. Prosił o pomoc. Wstał, założył buty i wyszedł na korytarz. Kierując się coraz głośniejszymi krzykami zszedł po schodach, przeszedł kilka korytarzy i dotarł do drzwi. To za nimi był ten ktoś. Albo raczej ona. Z tej odległości głos wydawał się dziewczęcy. Zastanowił się, jak mógłby jej pomóc, kiedy zauważył klucz w zamku. Podszedł, przekręcił go, otworzył drzwi... Za nimi była mała cela. Na brudnej podłodze leżała dziewczyna. A przynajmniej tak mu się wydawało. Było za ciemno, żeby cokolwiek stwierdzić. Nagle wstała i rzuciła się do drzwi. Ledwo się cofnął, kiedy uderzyła go wystarczająco mocno, żeby odrzucić go na ścianę. Skoczyła na niego. Podniósł głowę. Jego oczy zatrzymały się na jej oczach. Czerwonych. Jak świeża krew. Wtedy wszystko zwolniło. Podniosła rękę, żeby go uderzyć w twarz, kiedy nagle zrobiło się zimno. Podniosła wzrok na coś za jego plecami... I już jej nie było nad nim. Odskoczyła na drugi koniec pomieszczenia, a wtedy nad Jungim przemknęła jaskrawo pomarańczowa czapka. Czapka złapał ją za rękę i złamał jej ją. Kiedy ta zawyła z bólu, zamachnął się nią i wrzucił z powrotem do celi. Zatrzasnął drzwi, a Nakama przekręcił klucz... Przez chwilę jeszcze słychać było, jak okłada deski pięśćmi, próbując się wydostać. Potem wszystko ucichło. Czapka i Nakama spojrzeli na Jungiego, który ciągle leżał na podłodze. Opiekun odezwał się.
- Chyba musimy ci powiedzieć co tu robimy, dlaczego tu jesteś i KIM JESTEŚ...

""""""""""""""""""""""""
Uwaga! Poniższe przemyślenia są kontrowersyjne i ostrzegam. To tylko moje zdanie. Nie mówię, że to prawda, ale to jest to w co wierzę. Nie musisz tak myśleć. To MOJA opinia na ten temat.
""""""""""""""""""""""""

Ten nieco inny przekaz piszę pod wpływem serialu anime Angel Beats. Gorąco polecam.

Często słyszę, że życie jest niesprawiedliwe. Jest. Jest sprawiedliwe. Na początku jest wdech, a na końcu wydech. Na początku otwierasz oczy na światło, a na końcu zamykasz, by widzieć jedynie ciemność. Ale nie mrok!

Natomiast niezbyt często ludzie mówią, że życie nie ma sensu. Staracie się mówić, że to ma sens. Co ja plotę! Wy bez zastanowienia mówicie, że życie ma sens!.. A no właśnie... Bez zastanowienia. Czy życie ma sens, jeśli i tak, dalej pójdziecie boso? Skoro umrzecie i wasz czas przeminie? Skoro wszystkie rzeczy, które zdobyliście i które, może nawet, oddaliście innym, zniszczeją? Może się wydawać, że życie jednak nie ma sensu. I to właśnie taka jest prawda.

ŻYCIE NIE MA SENSU

"Życie ma sens.", "On ma jakieś samobójcze myśli.", cóż, może macie rację, tak myśląc. Powiedzcie mi, kto z was. Kto z was, jest gotowy na śmierć? Nie interesuje mnie, czy masz dziewięć, dwadzieścia pięć, czy siedemdziesiąt lat. Czy gdyby śmierć przyszła po ciebie w TEJ chwili, powitałbyś ją, mówiąc, że jesteś gotowy? Wątpię. Może wśród was znalazłaby się osoba, która to rozumie, która mówi "Tak. Jestem gotowa i nie boję się śmierci". A wy? Boicie się... Umrzeć?

Kto z was nie mówiłby, "To jeszcze nie teraz!", "To za wcześnie!", "Jeszcze nie skończyłem!"? Kto z was ucieka od śmierci?

Nie uciekajcie od niej. Nieważne, jak bardzo będziecie starać się nie umrzeć, umrzecie. Zamiast tego, powinniście starać się nie zniknąć. Na czym polega różnica? Na tym, że kiedy znikniecie, nikt o was nie będzie pamiętał. Nikt nie zauważy waszej nieobecności. A to wszystko dlatego, że nic po was nie zostanie. Umierając, możecie przeżyć. Co ja gadam?! Śmierć, to wasza JEDYNA droga, żeby przeżyć. Znajdźcie sposób, żeby pozostać częścią tego świata. Stańcie się nim. Pomagajcie ludziom w potrzebie. Kiedy przyjdzie do ciebie głodny, nakarm go. Kiedy przyjdzie do ciebie spragniony, daj mu pić. Kiedy przyjdzie bezdomny, daj mu schronienie. Kiedy przyjdzie zbłądzony, wskaż mu drogę. Stańcie się drogą, jedzeniem i piciem! Stańcie się schronieniem dla tych, którzy go nie mają! Zrozumcie, że żeby przeżyć, najpierw trzeba dobrze umrzeć. Najpierw znajdźcie waszą drogę do wskazania drogi innym.

Sens życia? Życie nie ma sensu samo w sobie. Nie czekajcie, aż wam się objawi. TY musisz nadać mu sens. A najlepiej zrobisz to, dając sens życia komuś innemu.

Mówię wam. Nie żyjecie, żeby umrzeć. Żyjecie, żeby odejść, zostając tutaj. Wśród żywych, jako ich pokarm, ich schronienie i ich droga. Cieszcie się, bo wtedy nie umrzecie, a żyć będziecie bez końca. I innym dacie to życie.

Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz