Błędy będziemy popełniać zawsze

69 4 0
                                    

Przez dłuższy czas już go nie widziałem. Za to, odzyskałem to, czego brakowało mi najbardziej, a czego nie wiedziałem, że mi brakuje. Pewnego dnia napisała Pazuru. Nie wiedziałem co robić, więc rozmawiałem z nią jak z koleżanką. Pisaliśmy ze sobą kilka dni. Po pewnym czasie wyszliśmy na spacer. Ja, Pazuru, Sai i jej siostra. Dziwnie się czułem. Potem jeszcze byliśmy na innym spacerze. Tylko ja, Sai i Pazuru. Myślałem, że je straciłem, jednak to nie była prawda. Nie na zawsze. Rozmawiałem z Sai. Napisała, że mogę jej zaufać. Nie wiedziała, jak bardzo tego potrzebowałem.

Okazało się, że byłem w błędzie. Niby im ufałem, a jednocześnie nie. Udawałem kogoś innego i ta osoba była z nimi szczera. Mówiła im o wszystkim. Ufała im, ale to nie byłem ja. Wtedy zawiodłem ich zaufanie, bo udawałem kogoś innego. Kogoś kim nie byłem, a kto w codziennym życiu był mną. Kiedy znowu zacząłem się z nimi przyjaźnić, postanowiłem, że nie będę udawać przed nimi kogoś, kim nie jestem i że nie zawiodę ich zaufania, bo były dla mnie ważne. Mogłem im UFAĆ. To było to czego mi brakowało. Miałem przyjaciółki.

Zaczęły się wakacje. Skończyłem szkołę podstawową. Szedłem do liceum. Wyjechaliśmy na działkę, poza miasto, nad jezioro. Tam był słaby zasięg, ale mimo to, nawet tam, z nimi pisałem. Starałem się znaleźć czas, żeby móc z nimi rozmawiać, wtedy kiedy one chciały. W ten drobny sposób chciałem się im odwdzięczyć. Znajdowałem parę minut tu, parę minut tam. Odnajdywałem dla nich czas, a obowiązkami zajmowałem się później.

Z czasem zrozumiałem co łączy mnie i Pazuru. To nie była ani przyjaźń, ani miłość. Tego nie chciałbym, żeby ktoś przeżywał. Friendzone. Starałem się być tylko przyjacielem, a swoje myśli i uczucia jakie do niej żywiłem schować do wora i zakopać w ziemi. Jednak nie było to takie proste. Kiedy z nią rozmawiałem, często chciałem coś powiedzieć. Coś, czego ona nie chciała usłyszeć. Zamiast tego nic nie mówiłem na głos. W myślach jednak to się odzywało. Kiedy z nią rozmawiałem czułem się spokojny i... Prawie pełny. To trudne do opisania. Nie czułem się wolny, tylko prawie pełny. Spokojny. Prawie bezpieczny. A przede wszystkim, czułem się dobrze. Starałem się, żeby i ona tak się czuła, dlatego nie mówiłem, często, tego, co myślałem. A kiedy z nią nie rozmawiałem, czułem się... Pusty. Nagle błahe sprawy mnie irytowały. Trudno mi było się skupić. Prawie cały czas o niej myślałem i dlatego cieszyłem się, że z nią rozmawiałem, a jednocześnie nie, bo wiedziałem, jak się będę czuł, kiedy się pożegnamy.

Mimo wszystko, była osoba, z którą mogłem się podzielić wszystkim. Sai. Kiedy z nią rozmawiałem, czułem się spokojny, w inny sposób. Wtedy nie myślałem o Pazuru.
Nawet kiedy skończyłem z nią rozmawiać, nie myślałem o Paz. Pozwalała mi odpocząć fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Kiedy przy niej byłem czułem się wolny. Mogłem mówić, to co myślałem naprawdę. Jednak najbardziej zwracałem uwagę na jedno uczucie. Bezpieczeństwa. Kiedy byłem przy niej, czułem się bezpiecznie. Taka osoba. Nie. Nie osoba. Taka przyjaciółka, jak ona, to prawdziwy skarb. Bezcenny. Chciałem, żeby ktoś tak myślał o mnie, ale chyba wszystko w swoim czasie. Sai była kimś ważnym. Była ważniejsza, niż jej samej się wydawało.

Znowu kiedy się modliłem, dziękowałem za nie. Sam nie potrafiłem sprawić, żeby były szczęśliwe, ale był ktoś, kto potrafił wszystko. Dlatego też prosiłem o szczęście dla nich. Mnie tak nie wiele brakowało...

Do dnia, kiedy kładłem się spać i usłyszałem stuknięcie w okno. Wstałem i wyszedłem na werandę na palcach. Na szybie, przyklejone przezroczystą taśmą klejącą, wisiało zdjęcie Tabi, przekreślone dwiema liniami, krzyżującymi się w X. Pod nią był napis. Zerwałem je z okna. Zapaliłem lampkę w telefonie, żeby móc przeczytać litery, podniosłem kartkę i odrzuciłem ją od siebie, kiedy poczułem na palcach coś lepkiego. Zrobiło mi się zimno. X był narysowany czyjąś krwią...

Tego nie musicie czytać:

Błędy to nieodłączna część naszej drogi. Jednak nie każdy błąd jest zły. Za pierwszym razem jest błąd, a za drugim porażka. Jeśli błędnie ocenimy drugą osobę, trudno będzie się z nią dogadać. Moja rada?

Nie oceniajmy.

Wiem, że to trudne. Nawet ja podświadomie oceniam. Sztuczka polega na tym, żeby nasza ocena nie przesłoniła rzeczywistości.

Czasami chcemy się komuś odwdzięczyć, ale nie wiemy jak, albo czy to przyjmie, więc robimy to małymi czynami. Na przykład znajdujemy czas dla tej osoby wtedy, gdy ona chce. Może o tym nie wiedzieć, ale to robimy. Jesteśmy spokojniejsi. Nie denerwujemy się, jeśli druga osoba nigdy się nie dowie. Nie robimy tego po to, żeby wiedziała, ale dla niej.

Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz