Rozdział 66

7 0 0
                                    

Ciemność... Chociaż nie.

Pustka. Wokół mnie widziałem po prostu pustkę. To nie ciemność, a jedynie brak światła. I brak czegoś, co mogłoby być oświetlone. Byłem zawieszony w pustce, w ciszy. Nie czułem chłodu, nie oddychałem - nie mogłem. Chwilę temu krzyczałem w samym środku rzezi, a teraz... chociaż nie. Czy to było naprawdę chwilę temu? Wiszę tutaj pięć sekund, pięć minut, czy pięć lat? Nie wiedziałem. Nie czułem upływu czasu. Wiem tylko, że nagle się tutaj znalazłem. Żadnego spokojnego przejścia, tunelu, błysku - nic. Po prostu w jednym momencie byłem tam, a w drugim tu.

Rozglądam się obracając głowę.

Krew.

Chociaż nie.

Wilk.

Też nie.

Wilk z krwi.

Widziałem wiszącego przede mną wilka z krwi. Miał z trzy metry wysokości i... świecił. Krew świeciła. Wiecie jak świeci krew? Pulsuje. Z każdym uderzeniem serca rozbłyska światłem, które następnie rozpuszcza się płynąc z biegiem krwi.

Jego ciało było zbudowane z krwi. Mógłbym pomyśleć że to mięśnie, przez ich kształt, ale to zdecydowanie była krew. Jakby zbudowany z samych mięśni, które są płynną krwią.

Jego oczy były czarne... prawie całe czarne. Na samym ich środku błyszczały maleńkie czerwone źrenice. Gdybym nie przyglądał się tak uważnie, nie zauważył bym ich.

Jego lekko ugięte nogi były uwiązane łańcuchami. Miał na kostkach olbrzymie, obsydianowe pierścienie, od których takie same łańcuchy ciągnęły się w mrok w ciemność. Zakładając że nogi mamy na dole, a głowę u góry (tak, to bardzo ważne i wtedy nie byłem tego pewien), to owe łańcuchy ciągnęły się w dół. Nie były mocno napięte, więc mógłby

Napatrzyłeś się już?

To był grzmot. Głos przepełniony mocą przewibrował przez moje ciało. Zamknięte szczęki wilka wciąż pozostawały zamknięte. Więcej. Miał nałożony obsydianowy kaganiec, również z łańcuchem opadającym w mrok. Głos wydostawał się mimo wszystko.

Kim jesteś? Nie mogłem mówić. W tej przestrzeni było to równie niemożliwe jak oddychanie. Nie dusiłem się, a moje myśli były wyraźnie słyszalne.

Nie musisz znać mojego imienia. Nazywaj mnie, jak ci odpowiada. Może być Wilk.

Moc wibrowała w moim ciele i umyśle. Czując tę potęgę wiedziałem, że muszę okazać szacunek.

W jakim celu mnie tutaj przywołałeś Wilku?

Poczułem drgawki. Moc uderzała i znikała. Bardzo szybko. W momencie uderzenia mocy słyszałem niskie buczenie. Bas nachodzący w połowie na infradźwięki. Przyjrzałem się Wilkowi.

On chichoce.

Nie przywołałem cię.

Uspokoił się trochę.

Korzystam z tego, że już tutaj jesteś.

Zapadła cisza. Śmiertelna cisza.

Zawrzyjmy pakt...

Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz