Szli na jeden z testów sprawnościowych. To był ostatni. Turniej zbliżał się wielkimi krokami. Ustawili się w szeregu, czekając na Czapkę. Stał po lewej stronie Bigaku. Złapała go za dłoń, a on splutł swoje palce z jej. Visia zaczęła się śmiać. Puścili się i spojrzeli na nią. Z zamkniętymi oczami śmiała się stojąc w szeregu razem z nimi. Otworzyła oczy.
- Tego się nie spodziewałam.
I wszystko jasne. Do sali wszedł Czapka. Stanął przed nimi na baczność z rękami założonymi za plecami. Zmierzył ich wzrokiem.
- Dzisiaj ostatni dzień testów. Jutro turniej. Część drużyn złożyła rezygnację, żeby nie być potem podlegli zwycięzcom, ale my nie poddajemy się. Zostało dokładnie szesnaście drużyn, łącznie z nami, więc kwalifikacje zostają pominięte. Ostatni test musi sprawdzić wszystkie wasze umiejętności. To najtrudniejszy... - zauważył Visię, która, czerwona na twarzy, próbowała zdusić śmiech. - Przez ciebie nigdy nie mogę zrobić wrażenia. Twoja moc jest okropna - udał, że się zasmucił. Podniósł głowę i uśmiechnął się. - Gracie w nogę!
Rzucił piłkę w stronę zdezorientowanych podopiecznych.
- Drużyny to, Bigaku i Visia, Bigako i Jungi.
Jungi zasmucił się, że nie będzie z Bigaku w drużynie. Nagle ktoś go poklepał po plecach tak mocno, że prawie się przewrócił. Góra mięśni zwana Bigako uśmiechnęła się do niego.
- Dajmy z siebie wszystko. Staję na bramce. Pole jest twoje.
Po drugiej stronie Visia stanęła na bramce, a Bigaku stanęła na środku. Bramki były wyznaczone przez wbite w ziemię bryły skał. Bigako poklepał jeden z filarów.
- Wbijanie tego to była mordęga - westchnął. Jungi otworzył szeroko oczy.
- Ty je wbijałeś?
- No co ty. Ja wbiłem jeden, a Czapka wstawił pozostałe trzy, poszedł gdzieś, wrócił z nuggetsami i frytkami, i zdążył jeszcze zjeść zanim skończyłem. Gość jest straszny - obydwaj pokręcili głowami. Jungi podniósł wzrok.
- Mówił, że oprócz Nakamy, ty jesteś tym, który stanowi dla niego jakiegoś przeciwnika... - Bigako zaśmiał się cicho.
- Miał na myśli raczej, że jako jedyny przeżyję bycie jego workiem treningowym. Chociaż chyba i na to byłem za słaby. Leć, zaczynają.
Jungi stał z piłką na środku.
- Na lewo! - Visia krzyknęła z bramki. Bigaku pojawiła się z lewej strony Jungiego, który...
- Na prawo, a potem za siebie! - Bigaku pojawiła się za nim i gładko zabrała mu piłkę, którą wcześniej przesunął w prawo, a potem za siebie. Bigaku zniknęła z piłką i pojawiła się z brzegu bramki, gdzie wbiła pierwszego gola, zanim Bigako zdążył tam skoczyć.
- Panie trenerzeeee! - krzyknął brat. Czapka podniósł wzrok znad gazety i wzruszył ramionami.
- Ja nic nie widziałem! I słyszeć też nie słyszę nic! - wrócił ze śmiechem do gazety. Oznaczało to, że mają pozwolenie na używanie zdolności, co oznaczało, że będzie to ciężki mecz.
Kiedy było już z dziesięć do zera, Jungi zaczął ogarniać, jak połączyć walkę z grą. Łapał piłkę nogami i skakał polegając na przeczuciu, kiedy pojawiała się koło niego Bigaku. Visia była dla niego równie dobrym bramkarzem, jak Bigako dla siostry. Była w stanie przewidzieć, gdzie będzie strzelać, ale kiedy się tam przesuwała, on zmieniał zdanie, więc po kilku takich jej przesunięciach się nie nadążała i trafiał. Dla niego to też było męczące. Nikt nie liczył punktów, a Nakama z boku tylko krzyczał "Dobrze", "Źle", "Zupełnie do kitu" i od czasu do czasu zamienił parę słów z Czapką. Kiedy wszyscy już padali ze zmęczenia, oprócz Bigako oczywiście, który i tak nic nie robił biorąc pod uwagę sposób strzelania goli jego siostry, Czapka kazał im zebrać się do spania i stawić się w sali z okrągłym stołem. Sam następnie poszedł odnieść piłkę. Ruszyli grupą do schodów. Nagle Visia zatrzymała się.
- Nakama... - widać było że się martwi.
- Będzie dobrze - położył dłoń na jej ramieniu i ścisnął lekko. Ruszyli dalej.
Za zakrętem stały Żywioły, za nimi były schody, a z prawej w ścianie widać było tunel. Równy, gładki, okrągły tunel. I wiemy jak się tu dostali... Pomyślał Jungi. Zatrzymali się, a Ognisty podszedł parę kroków w stronę Nakamy.
- Na pewno nie chcesz wrócić? Przyjacielu?
Nakama również podszedł parę kroków do niego i szepnął ze złością:
- Nie nazywaj mnie swoim przyjacielem. Nic mnie z wami nie łączy.
- Oj weź, kiedyś się świetnie bawiliśmy!
- Opuściłem waszą drużynę i wiesz co? To była najlepsza decyzja mojego życia. Nie jestem już Żywiołem i nigdy nie będę - ruszył dalej. Minął go i skierował się w stronę schodów. Ognisty i spółka odwrócili się w jego stronę.
- Po zawodach nie będzie czego z was zbierać - Ognisty wypluł groźbę za odchodzącym Nakamą. Ten przystanął, ale nie odwrócił się.
- Po zawodach to my zdecydujemy co z wami zrobić - wyszedł z jaskini na schody. Żywioły zdenerwowane weszły do tunelu, który się za nimi zasklepił tak, że nie było po nim śladu. Jungi i reszta pobiegli za chłopakiem. Drżali z emocji. Bigaku była czerwona
- BYŁEŚ ŻYWIOŁEM I NIC NIE POWIEDZIAŁEŚ?!
Nakama odwrócił się na schodach ze smutkiem na twarzy.
- Nikomu nie będę o tym opowiadał.
- Ale Visia wie!
- Ona sama się dowiedziała i nikomu nie powie.
Później w pokoju wzrok Jungiego padł na przedmiot, który dziewczyna-demon wcisnęła mu do ręki. Polaryzujący, czarny wielkościan emanował dziwną energią. Położył go na regale w mało widocznym miejscu, więc dawno o nim zapomniał. Nie wiedział co to, ale to jeszcze nie czas się zastanawiać. Najpierw turniej.
CZYTASZ
Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]
FantastikKilkoro młodych ludzi. Kilka różnych historii. Każde z nich ma inne problemy. Łączy ich jedno, co kiedyś odnajdą. Byleby zdążyli, zanim to odnajdzie ich... Historia z tej części została doprowadzona do końca, jednak przewiduję jeszcze edycje istniej...