Rozdział 40

11 1 0
                                    

Wyszli z sali obrad. Udali się na salę gimnastyczną. Kiedy tylko weszli, Ania zaczęła biegać i skakać po ścianach i przeszkodach z radości. Sekinin usiadł z Quicksperem na ławce.
- Co dalej? Miałem dołączyć do treningu, żeby wam pomóc.

- Owszem. Pomogłeś nam bardziej, niż planowaliśmy. Teraz my ci się odwdzięczymy. Na treningach nauczysz się korzystać ze swoich zdolności. Dzięki temu będziemy mogli zająć się poszukiwaniami, a nie ukrywaniem się. Będziesz umiał uciekać, walczyć i, co najważniejsze, będziesz znał swoje ograniczenia. - Ania odbiła się od ściany nad nimi i pomknęła w stronę, od której przybiegła. - Na razie jednak nie przejmuj się tym. Skup się na nauce. Zajęcia zaczynają się w przyszłym tygodniu. Teoretycznie powinny się zacząć jutro, ale przez - Ania odbiła się od ściany za chłopcem. - tę całą sprawę, przełożyli ten termin.

- Więc co dzisiaj robimy?

Quicksper przez chwilę nic nie mówił. Słychać było jedynie bieg Ani. Nagle wstał i, po kilku krokach, obejrzał się na podopiecznego.
- Chodźmy na lody.

- Super! - dziewczyna zatrzymała się przy nich. - Gdzie?

- Może być Paryż? - zapytał, kiedy wychodzili z sali. Sekinin spojrzał się na nich nie rozumiejącym wzrokiem.

- Jasne. Byle było ciepło.

Ruszyli zielonymi korytarzami, w stronę zielonych schodów, skąd zielonymi korytarzami doszli do zielonych drzwi. Gdyby nie ta sala gimnastyczna i mój pokój, pewnie by mi odbiło od tej zieleni. - pomyślał chłopiec. W końcu zatrzymali się przy ciemnozielonych drzwiach ze złotą gałką. Mężczyzna przekręcił ją i przepuścił przodem nastolatków. Przeszli przez wiszące w powietrzu drzwi, takie jak wcześniej do gabinetu Urda.

Przed nimi był... Kanał. Był środek dnia, a po wodzie płynęła gondola z rodziną na pokładzie. Drzwi zniknęły. Dziewczyna westchnęła.
- To chyba nie jest Paryż.

- Em, no tak. Trochę dużo tych korytarzy, zakrętów i tak dalej. Po prostu się pomyliłem. Zawsze mogliśmy trafić na Syberię - wzruszył ramionami. - Chodźcie. Przepłyniemy się. Wygląda na to, że jest lato.

Wynajęli gondolę, a Quicksper, nie wiadomo skąd, wyjął kartę żeglarską i pozwolenie na samodzielne prowadzenie łodzi. Po jakimś czasie, płynęli kanałami jedząc lody. Sekinin i Ania siedzieli naprzeciwko siebie na środku gondoli, a mężczyzna stał z tyłu. Chłopak odezwał się.
- Masz chyba sporo ukrytych talentów...

- Zapewne, jak każdy. A w ogóle, ile ty masz lat? Czternaście?

- Piętnaście. A ty? - spojrzał na Anię.

- Szesnaście. Trzynasty kwietnia.

Na te słowa zamarł.

- Ja też! - Ania uśmiechnęła się. Sekinin odwzajemnił uśmiech. Dziewczyna oparla się o ściankę i spojrzała w stronę, w którą płynęli.

- Jaki byłeś przed przybyciem tutaj? I dlaczego tutaj jesteś? Quicksper trochę mówił, ale wolałabym usłyszeć twoją wersję - przez chwilę panowała cisza. Chłopak spuścił wzrok. - O ile nie masz nic przeciwko. Jeśli to zbyt osobiste...

- Nie, nie. Ogólnie byłem opanowany. Chcę znowu stać się taki, jak kiedyś. Ostatnie dni były zbyt szalone i wytrąciły mnie z równowagi - widząc nierozumiejący wzrok dziewczyny, opowiedział jej wszystko. Odpowiadał jej na pytania, które co jakiś czas zadawała. Natomiast mężczyzna przysłuchiwał się w milczeniu.

Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz