Często z nią rozmawiałem. Bardzo ją lubiłem. Teraz rutyna była inna. Wstawałem rano, szedłem do szkoły z Tabi, siedziałem z nią na stołówce, po szkole odprowadzałem do domu, zwierzając się ze wszystkich problemów. Nawet tego, że nie byłem w dobrych kontaktach z rodziną. Potem robiłem lekcje, przed snem modliłem się, dziękując za nią i kładłem się spać z uśmiechem na twarzy. Byłem spokojny. Miałem kogoś, przed kim mogłem się otworzyć. To było to, czego tak długo się wystrzegałem, a czego potrzebowałem.
Pewnego dnia po lekcjach, chciałem jej opowiedzieć żart, jak zwykle. Tym razem jednak, usłyszałem od niej "Czego ty ode mnie chcesz. Zostaw mnie." i poszła z przyjaciółkami za chłopakiem ode mnie z klasy. (Ściągał na siebie wzrok dziewczyn, jak magnes przyciąga metalowe szpilki). Wtedy mnie zamurowało. Nie wiedziałem, czy mam iść, czy stać. Zapomniałem gdzie jestem, kim jestem, kim oni byli, gdzie miałem iść i co zrobić. Przez chwilę stałem w miejscu jak skalna rzeźba. Zrobiło mi się chłodno. Poszedłem, przebrałem się i wróciłem sam do domu. Było mi smutno. Następnego dnia, nie odzywała się do mnie, nie zauważała mnie, a po lekcjach sama poszła do domu. Wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu zahaczyłem o bibliotekę i wypożyczyłem książkę. Chciałem się zagłębić w Peteru Brettcie i jego cyklu demonicznym i zapomnieć o wszystkim. Chciałem się urwać ze świata. Oderwać się od innych ludzi, wspomnień i powrócić do błogiej samotności. Ale nie potrafiłem. Poznałem co to znaczy, mieć przyjaciółkę z którą można rozmawiać. Samotność była straszna.
Tego nie musicie czytać:
Kiedy jest ktoś, komu wszystko możesz powiedzieć, komu ufasz najbardziej, a w następnej chwili tego kogoś nie masz, wtedy czujesz się jakby świat cię uderzył. Nie potrafisz się złościć na tę osobę, więc złościsz się na siebie. Przez co jesteś zły --> złościsz się (ale nie na tego kogoś) tylko na siebie --> złościsz się (ale nie na tego kogoś) tylko na siebie i tak w nieskończoność. Starając się wyrwać uciekasz w samotność. Ale już nie potrafisz. Nie jesteś w stanie być sam. Przyjaciele to bardzo silny narkotyk. Można się od nich szybko uzależnić. Bez nich jest ciężko. Szukamy zamiennika, na przykład: książek, nauki, gier, albo rozmyślamy nad życiem. Ale nie zależnie od tego na co się zdecydujemy i tak będziemy szukać przyjaciół. I będziemy ich szukać dopóki ich nie znajdziemy. Bo z nimi życie nabiera sensu. Samotność jest straszna.
CZYTASZ
Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]
FantasíaKilkoro młodych ludzi. Kilka różnych historii. Każde z nich ma inne problemy. Łączy ich jedno, co kiedyś odnajdą. Byleby zdążyli, zanim to odnajdzie ich... Historia z tej części została doprowadzona do końca, jednak przewiduję jeszcze edycje istniej...