Poprowadzili nas w głąb tuneli. Nasza dwójka nie miała siły się przeciwstawiać, a Herupu widział, że mają przewagę liczebną. W miarę, jak schodziliśmy, tunele stawały się ciaśniejsze, ciemniejsze, zimniejsze i w ogóle to aż się nie chciało dalej schodzić. Kiedy tak szliśmy, Herupu zwrócił uwagę na wyjątkowo ważny szczegół.
- Ścigaliście? Już nie jestem poszukiwany?- Wiemy już, że to nie ty byłeś za to odpowiedzialny. Wiemy też, że to ten przeklęty klan Jadu, syn mrocznej kurwy - ja i Tabi otworzyliśmy szeroko oczy. W jego głosie czuć było taką nienawiść i gniew... - Cię w to wrobił. Uznaliśmy, że jesteś winny jedynie ucieczki z więzienia w celu uniknięcia niesłusznego wyroku, więc coś tam zrobili z przepisami i nikt już cię nie obwinia... Prawie.
- Prawie?
- Jest taka grupka, która będzie próbować cię zabić. Jesteśmy. Poznajesz?
Nagle zorientowałem się, że w trwającej dotąd ciszy, przedzierają się dźwięki maszyn, krzyki ludzi, a powietrze nie jest już takie zimne. Przed nami widać było wyjście z tunelu, przez które wpadało ciepłe, ciemnożółte światło. Kiedy wyszliśmy Herupu westchnął.
- Poznaję...
Wspaniale. Dla niego to był bardzo ważny moment. Wracał tam, gdzie się wychował, a gdzie przez wiele lat czekała na niego śmierć. Emocje w nim buzowały, ale chyba wygrywał spokój. To tyle, jeśli chodzi o niego. Natomiast my jedynie zadarliśmy głowy do góry, próbując zobaczyć wszystko na raz, i otworzyliśmy szeroko usta.
- Woaaaaw! - No... Tak. Pewnie wyglądaliśmy naprawdę głupkowato, stojąc i gapiąc się na to wszystko.
- Zamknijcie usta, bo wam mucha wleci. Chodźmy - mężczyzna zaprowadził nas w stronę rozciągającego się przed nami miasta.
Znajdowało się ono w olbrzymiej jaskini. W sklepieniu były jakieś rury, dziury, olbrzymie koła zębate, po prostu bardzo wiele maszyn. Co jakiś czas w przypadkowych miejscach uwalniały się jakieś opary. Na ścianach zamontowane były reflektory emitujące ciemnożółte światło. Pozostała część ścian była pokryta szybami, drewnianymi pomostami, domkami... Najwyraźniej cały czas trwała tam praca. A, i gdzieniegdzie rzucało się w oczy graffiti. Natomiast na ziemi wznosiło się miasto. Im bliżej centrum groty, tym wyższe były budynki. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Dopiero, kiedy szliśmy jednym z drewnianych szlaków koło ściany, zauważyłem, że te budynki wcale nie są wyższe. One STOJĄ wyżej. Pierwsze stały na palach, następne na kolumnach, natomiast kolejne miały własne podfundamenty i coś, co przypominało garaże.
- Chyba już wiem, gdzie mieszkają bogatsi - uśmiechnąłem się.
Herupu zerknął na mnie i zmarkotniał.
- Niedługo zejdziemy w obrzeża środkowego pierścienia. Pamiętaj, że to jedynie środkowy pierścień, gdzie żyją przeciętnie zarabiający ludzie, gdy już się tam znajdziemy.
Jest aż tak źle?
Kiedy zeszliśmy na dół, okazało się, że nie. Ludzie ubierali się tak, jak my. Proste, ciemne ubrania. Ich skóra i włosy również były ciemne. Tabi zapytała Herupu:- To są ludzie o ciemniejszej karnacji? Są jakoś dyskryminowani?
Mężczyźnie spłynęła łza z oka. Smutnym głosem szepnął:
- Ludzie o ciemniejszej karnacji znajdują się w o wiele gorszej sytuacji. To ciemne, co widzisz - przełknął ślinę. - To brud.
Tabi zatkała usta dłonią. Nie dziwię się. Ich ubrania były chyba noszone po kilka dni z rzędu bez prania. Sami też za często się nie myli. Uśmiech widziałem jedynie na co po niektórej twarzy. Mój mózg chciał mi wmówić, że to tylko ponura, realistyczna, gra RPG i jakieś podziemne miasto z, typową dla takich miejsc, dzielnicą biedoty, ale to nie była dzielnica biedoty. Tutaj mieszkała klasa średnia. A przede wszystkim, co najgorsze, to była rzeczywistość...
CZYTASZ
Prawdy - to co musicie wiedzieć. [ZAKOŃCZONE]
FantasíaKilkoro młodych ludzi. Kilka różnych historii. Każde z nich ma inne problemy. Łączy ich jedno, co kiedyś odnajdą. Byleby zdążyli, zanim to odnajdzie ich... Historia z tej części została doprowadzona do końca, jednak przewiduję jeszcze edycje istniej...