𝗣𝗿𝗼𝗹𝗼𝗴

4.5K 173 70
                                    

Gregory Montanha zadowolony wjechał radiolką do policyjnego, podziemnego parkingu. Zostawił samochód i radosnym krokiem ruszył do szatni aby móc w końcu się przebrać i ściągnąć ten mundur. Dzisiaj był 31 grudnia, to dzisiaj był sylwester. Można było dzisiaj bezkarnie zachlać, w końcu była do tego niemała okazja.

To dzisiaj w planach miał Grzesiu, był umówiony już z kilkoma osobami z policji na wieczór pełen alkoholu i dobrej zabawy. Spojrzał na telefon, był umówiony na 19, więc zostało mu jakieś półtorej godziny a musiał jeszcze parę rzeczy załatwić.

Przebrał się w cywilne ubranie i schował swój mundur do szafki, odkładając odznakę, tazer i swój pistolet. Teraz z luźną głową mógł iść do domu, jednakże przed tym, po drodze zatrzymał się aby zamienić słowo z Capelą.

- No i co Mopik nigdzie się nie wybierasz? - zapytał pomimo, że znał odpowiedź policjanta.

- Ktoś musi pilnować porządku, kiedy reszta policji będzie pijana, świętując nowy rok, a poza tym nie lubię takich imprez - odpowiedział Dante, chociaż w jego głosie było słychać lekki smutek. Możliwe, że dopiero teraz zdał sobie sprawę co traci.

- Jeszcze nie jest za późno na zmienienie planów. Razem z kilkoma policjantami wynajęliśmy na dwa dni domek blisko miasta, nie chcesz dołączyć? - zaproponował Gregory, na co Capela mocno się zdziwił.

Mężczyźni raczej nie byli przyjaciółmi ale można było powiedzieć, że byli dobrymi znajomymi z pracy. Mimo, że często sobie dogryzali, to w kwestii, kiedy sytuacja stawała się poważna, potrafili się zjednoczyć i dobrze ze sobą współpracować. Ale nie mieli żadnych większych kontaktów, tym bardziej poza służbą.

Sam Montanha nie wiedział czemu mu to zaproponował, jakoś tak wyszło. Może dlatego, że widział na co dzień jak Dante wydawał się samotny i pracował ciężko jako policjant, choć nadal nie miał żadnych znajomych.

- Raczej odpuszczę, zobowiązałem się już, że będę dzisiaj w pracy. No wiesz mało jest funkcjonariuszy, więc nie mogę teraz tak o, zejść ze służby. Ale życzę miłej zabawy... - rzucił na odchodne Dante i poszedł w swoją stronę.

Gregory'emu zrobiło się  trochę przykro Dantego , lecz szybko o tym zapomniał gdy wsiadł do swojego samochodu i pojechał do sklepu po alkohol. Później musiał zajechać do domu się przebrać, a potem na imprezę... zapowiadał się genialny wieczór, o którym pewnie Grzesiu zapomni następnego dnia, ponieważ planował mocno zachlać.

====================

Tego wieczoru alkohol lał się litrami, a muzyka leciała na całą głośność. Nikt nie pamiętał kiedy w obieg poleciały narkotyki. Pomimo, że większość tutaj była policjantami nie widzieli w tym problemu, może dlatego, że byli już  tak bardzo wstawieni. Przynajmniej było jeszcze przyjemniej.

Prawie zapomnieli o odliczaniu do północy, gdyby nie wspomniała o tym jedna z osób. Po pokazie fajerwerek, przez który wszyscy wyszli wyjrzeć na dwór kontynuowali imprezę. Z czasem ci bardziej świadomi ludzie zwijali się do łóżek, aż w domu zapadła cisza, przynajmniej do ranka...

====================

Gregory'ego obudził wrzask jakiejś kobiety, natychmiastowo otworzył oczy, czego po chwili pożałował. Światło go oślepiło, a głowa bolała jak cholera, na dodatek ta suchość w ustach. Skrzywił się i zamknął z powrotem oczy, obiecując sobie, że już nigdy tak nie zachleje.

Nie pamiętał co się dokładnie wczoraj działo, lecz w jego pamięci przewijały się krótkie wspomnienia tamtego wieczoru. Pamiętał jak podjechał razem z Mią do domku gdzie już większość czekała. Pamiętał jak pili razem na kanapie rozmawiając o życiu i śmiejąc się. Pamiętał jak brał... narkotyki? Ale nie pamiętał skąd się pojawiły na imprezie...

Pamiętał jak tańczył, aż do upadłego z Mią, jak go całowała namiętnie, podczas tańca. Spojrzała mu po tym głęboko w oczy i złapała za rękę zaciągając go do pokoju... czy on się z nią właśnie przespał?

W jednej ręce miał jakiś przedmiot, więc wolną rękę wyciągnął do głowy przez wielki ból. Coś się nie zgadzało...

Otworzył znowu oczy, teraz już zareagował lepiej, a jego wzrok po chwili się przyzwyczaił. Poczuł, że miał brudną od czegoś rękę, tą którą położył na czole. Spojrzał na nią i się przestraszył, to była krew... A w drugiej miał nóż?! Co jest kurwa?!

Patrzał głupio na swoje ręce, dopiero po chwili zauważył, że tuż obok niego na łóżku leży ciało. A dokładnie ciało Mii.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz