𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗜𝗜𝗜

1.7K 143 13
                                    

Dante Capela spędził nockę na służbie w sylwestra. Nic szczególnego się nie działo, raczej dostawali tylko wezwania o zagłuszenie ciszy nocnej lub pomoc, bo ktoś dostał fajerwerkom, jakby nie mogli wezwać EMS.

Dopiero się zdziwił, kiedy zadzwonił do niego jakiś skacowany policjant, mówiąc, że znaleźli ciało Mii. Od razu wsiadł do radiowozu razem z Alexem Andrews'em i przyjechali najszybciej, jak tylko mogli.

Podjechali pod jakiś domek w lesie, było w nim mnóstwo ludzi, którzy tylko utrudniali śledztwo i, pomimo że byli policjantami, nic nie ogarniali. Kilkoma krzykami wyprosili ich z sypialni, aby przyjrzeć się zwłokom.

Od razu wezwali EMS i o wsparcie jednostek. Zabezpieczyli dowody, między innymi nóż, którym Mia została zamordowana i znaleźli w szafce nocnej jeszcze pistolet, który miał zostać zbadany później pod kątem odcisków.

Capela zajmował się teraz przesłuchiwaniem świadków i miał już tego dosyć. Na szczęście to była już ostatnia osoba. To nie tak, że mężczyznę wszystko nudziło.

- To na bank był Gregory Montanha! Znalazłam go, jak leżał obok mojej najlepszej przyjaciółki z nożem, wystarczy, że sprawdzicie odciski. A teraz jeszcze zwiał, to jeszcze bardziej pokazuję jego winę! Musimy go złapać, morderca! - wydzierała się tak w kółko Lily Swallow, od jej gadania Dantego już głowa bolała. Ale takie były procedury i musiał się tego stosować.

- Jeszcze masz coś do dodania? - przerwał jej już zmęczony tą rozmową, a kobieta spojrzała na niego z pretensjami - Czyli tak, dziękuję bardzo - powiedział i wrócił do pokoju, w którym było miejsce zbrodni. Teraz tutaj kręciło się mnóstwo policjantów.

Sprawa była naprawdę dziwna, nie chciało mu się wierzyć, że Grzechu zamordowałby Mię. Nie był on mordercą, może traktował kobietę jak "swojego psa", oczywiście według opinii innych, ale nigdy by jej nie skrzywdził, jeszcze w tak brutalny sposób.

- Sprawdź jaki SMS anonimowy dostaliśmy. - Obok niego pojawił się nagle Alex, który zawzięcie zajmował się tym zajściem. Był najwyższą jednostką w tym zamieszaniu i radził sobie dosyć dobrze, ogarniając to wszystko.

Capela niechętnie wyciągnął telefon i spojrzał na SMSY do LSPD. Dokładnie o 12:38 dostali wiadomość o treści: "Widziałem Gregoryego Montanhę na plaży, myślę, że powinniście wiedzieć. Był w dziwnym stanie, nie wiem, czy nie chce sobie coś zrobić, Przesyłam też GPS'A."

- Dziwne... Myślisz, że ktoś sobie z nas trolluje? - zapytał Dante. Coś mu nie pasowało w tym. Na dodatek policja nie jest żadną niańką i nie obchodzi ich co funkcjonariusz robi po służbie, oczywiście jak nie jest to nic nielegalnego.

- Moim zdaniem powinniśmy to sprawdzić. W końcu, czy chcemy, czy nie Montanha jest poszukiwany o podejrzenie zabójstwa. Każdą poszlakę powinniśmy sprawdzić. Pojedziesz tam? - poprosił go Andrews, na co Capela tylko przytaknął i razem z jakimś oficerem z niską rangą pojechał w tamto miejsce. Chyba niedziwne było, że nawet nie znał tego policjanta imienia. Ogółem nie miał głowy do imion.

Nie spodziewał się coś znaleźć na miejscu, więc mocno zdziwił się, zauważając na plaży samochód Gregoryego. Podjechali na bezpieczną odległość i kazał drugiemu funkcjonariuszowi wyciągnąć tazer, a sam wyciągnął broń. Grzesiu, był takim terminatorem, że Dante nie był pewny czy strzał z tazera coś mu zrobi.

Lecz gdy podeszli bliżej zorientowali się, że nikogo nie ma, oprócz opuszczonego samochodu. Zgłosił od razu na radiu i dostał informacje, że zaraz na wsparcie przyjedzie jakaś jednostka.

Capela przejrzał cały samochód, jednakże nic nie znalazł co mogło im pomóc znaleźć Montanhę. Później przeszedł się trochę dalej po plaży, mając nadzieję, że zastanie go gdzieś w pobliżu. Jedynie co znalazł to jakiś telefon, którego wyrzuciły fale, ale wyglądał na dość nowy, więc może to był Grzesia telefon. Na wszelki wypadek zabrał go i chciał później przekazać technikom policyjnym, może im się uda to jeszcze odpalić, jakimś cudem.

O około 13 z bólem Dante Capela musiał wystawić list gończy na Gregoryego Montanhę. Było to dla niego dziwne, bo jednak jeszcze dzień temu był w miarę szanowanym policjantem, a teraz był traktowany jak zwykły przestępca. Ale cóż, trzeba było stosować się do procedur...

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz