𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗫𝗫𝗫𝗩𝗜

2.1K 169 57
                                    

Gregory Montanha obudził się dopiero następnego dnia rano, gdy przyszedł jakiś lekarz, żeby sprawdzić jego stan. Mężczyzna szybko wykonał swoją pracę i zostawił go samego i znudzonego.

Zaczynał czuć się już coraz lepiej, a po kacu nie zostało już nic. Był pewien, że już wieczorem będzie o tej porze w celi na komendzie, gdzie przesiedzi do swojej rozprawy. Westchnął ciężko, podnosząc się do siadu i zaczynając uważnie rozglądać się po pomieszczeniu, szukając możliwej drogi ucieczki, dalej się na to łudząc.

Psychicznie czuł się jeszcze gorzej, jednak nie miał już siły się użalać nad sobą lub popadać w histerię. Możliwe, że pogodził się już ze swoim losem i wiedział, że musi to przetrwać. Nie miał, przecież innego wyjścia.

Nagle drzwi naprzeciwko cicho się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł Dante Capela, starając się zrobić jak najmniej hałasu.

– Dante! – krzyknął szeptem Montanha, a w jego oczach prawie pojawiły się łzy szczęścia. Capela od razu pokazał, żeby Gregory był cicho i zamknął za sobą drzwi, podchodząc do jego łóżka. – Alexowi udało się, jednak przekonać Pisicielę?

– Nie do końca. Nie powinienem tu być i mam tylko chwilę czasu, Alex to załatwił za plecami Pisicieli, dlatego musisz uważnie mnie teraz posłuchać – powiedział poważnym głosem Dante, poprawiając swój mundur i siadając na krześle obok niego. – Mamy plan na odbicie ciebie.

Montanha wstrzymał oddech, słysząc jego słowa. Nie powstrzymał się i uronił łzę, nie dowierzając w ten cud. Nie spodziewał się tego i był pewien, że zakszot spisał go już na straty, po sprawie z Erwinem, czekaj... czy to oznacza, że Erwin zmienił zdanie? Co musiało się takiego zmienić?

– Jest teraz po dziewiątej, gdy wybije dziesiąta, spróbujemy przejąć szpital. Ma po ciebie przyjść Vasquez, który cię uwolni i wyjdziecie tylnym wyjściem, gdzie jest podstawiony samochód, którym odjedziecie. Zrozumiano? – wytłumaczył szybko Capela, oglądając się cały czas za siebie na drzwi, jakby bał się, że ktoś się w nich pojawi.

– Rozumiem, ale co jeżeli nie uda wam się przejąć szpitala? – spytał zaniepokojonym głosem Gregory, przyswajając sobie szybko wszystkie najważniejsze informacje.

– Wtedy postaramy się wynegocjować ciebie – odpowiedział od razu Dante, po czym położył z uśmiechem rękę na ramieniu Montanhy – nie zostawimy tak ciebie. Myślałeś, że nie odbijemy cię? Fakt, zrobiłeś głupotę i dosłownie sam się o to prosiłeś, ale gdy o tym usłyszeliśmy, wszyscy byli zgodni z tym że trzeba cię uwolnić.

– Naprawdę...? – wymamrotał pozytywnie zaskoczony – Ale Erwin... przecież on, no wiesz już pewnie... – zaplątał się Gregory, zagryzając nieporadnie dolną wargę.

– Gdy będziesz już na wolności, wszystko ci wytłumaczę, lecz teraz nie mam na to czasu. Mogę ci na pewno powiedzieć, że Heidi ich zdradziła i nie ma żadnego dziecka – odrzekł Capela, wstając od razu, gdy spojrzał na swój zegarek – muszę już iść, widzimy się po akcji – mruknął pod nosem i szybko wyszedł z pokoju.

Za to Montanha poczuł jak kręci mu się w głowie, a jego świat przewrócił się do góry nogami. W głowie cały czas odbijały mu się słowa Dantego. "... Heidi ich zdradziła i nie ma żadnego dziecka... Heidi ich zdradziła i nie ma żadnego dziecka...". Czy to oznaczało, że Erwin nie jest już z nią zaręczony? Czy w takim razie Erwin był w stanie... z nim być?

Jednak Erwin nie odwzajemniał tego uczucia, przynajmniej tak mu się wydawało. Jego interesowała tylko przyjaźń pomiędzy nimi, a nie coś głębszego, więc poza tym, że Heidi już nie miała zostać jego żoną, to i tak nic się nie zmieniało.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz