𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗫𝗫𝗜𝗜𝗜

1.8K 167 61
                                    

Gregory Montanha rozchylił z wrażenia usta, a Erwin spojrzał tylko na niego nerwowo przypominając sobie co się tu wydarzyło. Od razu na wejściu można było zauważyć, że całe mieszkanie - przynajmniej ta widoczna część - jest doszczętnie zdemolowana.

W przedpokoju, kurtki i płaszcze z wieszaków walały się na ziemi, buty zostały rozrzucone, a szafka na nie była przewrócona, na dodatek lustro naprzeciwko spadło ze ściany i było połamane na kilka części. Gregory bał się patrzeć w głąb mieszkania, nie spodziewając się tego co zastał.

- Co tu się kurwa stało... - wymamrotał do Erwina, który chwiejnym krokiem podszedł do ubrań, które zaczął zbierać, lecz nie dało się już tego ukryć - Tu wygląda, jakby przeszedł huragan. Czy ktoś się tu włamał? - spytał się zaniepokojonym głosem.

- Nie, nikt się nie włamał. Nie ważne. Sory za ten bałagan, nie przewidywałem gości - mruknął Siwy, na marne próbując to teraz posprzątać.

Montanha był co najmniej zaniepokojony. Jeżeli nikt tego zewnątrz nie zrobił, to oznacza, że za wszystkim stoił Erwin? Ale czemu miałby rozwalać swoje własne mieszkanie? W podobnym stanie widział domy dotknięte podczas wojny, brakowało tylko wybitych okien i śladów po resztkach bomb, lub dziur na ścianach od strzałów.

Wyminął młodszego mężczyznę i wszedł do salonu, w którym nie było lepiej. Rozejrzał się załamany po kolejnym zdemolowanym pomieszczeniu. Telewizor leżał na ziemi zbity, mały stolik leżał przewrócony, a kanapa zdecydowanie była przesunięta i próbowano ją przewrócić, jednak była zbyt ciężka, niektóre poduszki były rozszarpane i porozrzucane po pokoju. Dodatkowo kwiatek, który stał przy balkonie, leżał przewrócony na ziemi i piasek się wysypał z niego, obok stał mały stolik, który również był przewrócony, jak dwa krzesła w komplecie.

Gregory podszedł do ściany i podniósł jeden z kilka przewróconych zdjęć, przedstawiał on cały zakszot stojący przed Burger Shotem. Nie wiedział, czy dobrym pomysłem byłoby sprzątanie o pierwszej w nocy, pomimo tego, że Montanha chciał pomóc, widząc wszystko w takim doszczętnym stanie.

Odwrócił się w stronę pastora, który stanął w przejściu do salonu i rozejrzał się pustym wzrokiem po pokoju. Ich wzrok się skrzyżował, a Erwin zagryzł zakłopotany dolną wargę. Było mu wstyd tego syfu.

- Nie powiesz mi co się tu stało? - Gregory podjął drugi raz ten temat i zrobił krok w stronę Siwego, który spuścił tylko wzrok, nie będąc w stanie na niego dłużej spojrzeć - Czy sypialnia i łazienka tak samo wygląda?

- Łazienka jest cała, ale sypialnia... nie jest tak źle, patrząc... - odpowiedział tylko na drugie pytanie, jednak Montanha mu przerwał, nie chcąc słuchać zbędnych komentarzy.

- Pójdziesz się umyć, przebierzesz się w piżamę i pójdziesz spać, a ja w międzyczasie ogarnę sypialnię - zarządził mężczyzna i dodał widząc, jak Erwin już otwiera buzię, by się sprzeciwić - Nie będziesz w środku nocy sprzątał, jutro się tym zajmiemy, po tym, jak porządnie się wyśpisz, bo widząc po tobie to tego nie robisz od dobrych kilku dni.

Siwy zawahał się jeszcze, ale gdy zobaczył surowe spojrzenie Montanhy ruszył prędko do swojej sypialni, biorąc świeże ubrania i zamknął się w łazience, zamykając drzwi z hukiem. Gregory tylko westchnął i wszedł do sypialni, gdzie serio nie było, aż tak źle. Jedyne co to ubrania leżały wszędzie porozrzucane i kilka rzeczy z szafek były pozrzucane, jakieś kolekcjonerskie figurki lub biżuteria, która była kiedyś ładnie wystawiona na pokaz.

Usłyszał z łazienki szum wody z prysznica i zabrał się szybko za sprzątanie. Pierwsze co to zrzucił z łóżka wszystkie rzeczy, mając w głowie, że układaniem do szafy ubrań zajmie się później i znalazł pościel rzuconą gdzieś w róg. Poukładał wszystko z powrotem i spojrzał zadowolony na pościelone łóżko. Później podszedł do szafy i nie spodziewał się, że jak ją otworzy to spadnie na niego lawina ubrań.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz