𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗜𝗜

1.9K 161 28
                                    

Erwin Knuckles nie wiedział jak, ma spędzić tego Sylwestra. Ogarnął wszystkie sprawy, które miał dzisiaj do zrobienia. Wszedł do Arcane'a, było pusto, oprócz pracowników, którzy przygotowywali się na szalony wieczór. Otwierali się o 18, więc mieli jeszcze ponad godzinę.

Ich pierwszym planem z chłopakami było spędzenie tutaj Sylwestra, ale stwierdzili, że będzie tu za duży tłok. Zdecydowali jednak, że zrobią imprezę w domu Dii. Naprawdę dużą imprezę, bo organizacją zajmował się we własnej osobie Dia Garcon.

Niby powiedział, że przyjdzie, ale jakoś nie miał zbytnio ochoty i na samą myśl robiło mu się nie dobrze. Chyba sobie odpuści, jakoś go nie jara świętowanie nowego roku, bo co niby takiego się zmienia? Tylko jedna cyferka.

Usiadł przy barze i wyciągnął z nudów telefon. Zaczął przeglądać twittera i inne sociale, gdy barman nagle pojawił się znikąd i zapytał się, czy coś chce. Erwin podniósł wkurzony wzrok na mężczyznę, może zbyt bardzo wrogi, bo barman się speszył i zrozumiał, że nic sobie nie życzy.

Nagle odezwał się jego telefon. Był zdziwiony, bo była to Heidi. Od dłuższego czasu jej nie widział, jakoś ostatnio nie mieli czasu się złapać i mijali się non stop. No i nie oszukujmy się, pastor nieco o niej zapomniał, zatracając się w tych wszystkich napadach.

- Cześć Heidi! Co tam u ciebie, jakieś plany na wieczór? Możemy razem... - odebrał telefon i zaczął nawijać, aby wyjść z tej nieco niezręcznej sytuacji, lecz kobieta mu przerwała.

- Musimy pogadać. Gdzie jesteś? Czy może znowu nie masz czasu? - powiedziała wkurzona Heidi.

- Nie no jasne, że mam czas, no wiesz ostatnio miałem dużo na głowie, serio. Ja cię wcale nie omijałem, teraz możemy....

- Przyjedź na mojego gps'a - przerwała mu kobieta i rozłączyła się.

Erwin nigdy nie słyszał jej, aż tak wkurzonej. Pożałował natychmiastowo, że jednak nie przyjął drinka, którego mu proponował barman.

====================

Nie wiedział, czy to dobrze, ale miał się z nią spotkać w klasztorze. Podjechał pod zakon i zaparkował Corvettą Grzesia. Chyba nigdy nie zapomni, jak go pokonał, zdobywając ten samochód. Na pamiątkę, zostawił na dachu jego numer odznaki. Lecz to teraz nie było ważne.

Zauważył Heidi stojącą przy jednym z grobów, odwróciła się na chwile, gdy wysiadał z samochodu. Jej wzrok w jego stronę mówił wszystko. Erwin przełknął nerwowo ślinę i ruszył pośpiesznym krokiem do kobiety.

- Jestem już, o czym chcesz porozmawiać? Bo wiesz mam dzisiaj wolne i możemy razem... - mężczyzna odezwał się pierwszy, lecz Heidi mu przerwała.

- Proszę, przestań. Teraz nagle zaczyna ci zależeć, gdy ja chce... no właśnie, - spojrzała na Erwina z poważną, pokerową miną - ignorowałeś mnie i co dzwoniłam lub chciałam zagadać to zbywałeś mnie, mówiąc, że dzisiaj z chłopakami robisz bank, kasyno albo jubiler. Zawsze znajdowałeś jakąś wymówkę!

- To nie tak, ja naprawdę byłem zajęty. Ale obiecuję, że teraz...

- Ja nie chcę, abyś mi coś mi obiecywał. To koniec, rozumiesz? Ja już po prostu nie mam siły... Wiesz, jak mi przykro było? To już po prostu nie ma sensu, przepraszam, ale muszę już iść. - Po tych słowach Heidi, jak gdyby nic odwróciła się od Erwina i wsiadła do samochodu, który dopiero co podjechał.

Zostawiła Erwina, który stał w szoku, patrząc jak kobieta odjeżdża. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, myślał, że uda mu się jeszcze to odratować czy coś. A został teraz sam na cmentarzu, a dziewczyna z nim zerwała. Ale czy oni w ogóle byli parą? Ta relacja była skomplikowana, choć najwyraźniej właśnie się skończyła.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz