𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗜𝗫

1.4K 142 25
                                    

Montanha ledwo co ogarniał. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważył, kiedy Erwin złamał wszelkie zabezpieczenia i obrabowywał właśnie kasyno. Na dodatek on w tym wszystkim uczestniczył po stronie przestępców. Kręciło mu się w głowie od stresu.

Od rana był na nogach i jeździł razem z Erwinem, który musiał dopiąć jeszcze kilka szczegółów. Tak ogółem to Greogry zawsze stał z boku, ubrany w kominiarkę, nie odzywając się. Teraz wyglądał tak samo. Ta sama maska i czarne dresowe spodnie z golfem w takim samym kolorze.

Jakieś pół godziny przed rozpoczęciem, był w szok, jak luźna była atmosfera wśród reszty. Sam Grzechu tylko trząsł się dosłownie ze strachu. A co jak go złapią? Czemu on kurwa będzie obrabowywał kasyno?

Wmawiał sobie, że robi to tylko po to, aby móc znaleźć mordercę Mii. Chciał się zemścić. Nie potrafił spać w nocy. Non stop mu się śniły koszmary, które zawsze się kończyły tym, że budził się w tym cholernym łóżku, pełnym świeżej krwi z ciałem kobiety obok. Budził się wtedy z krzykiem i uspakajał się z dziesięć minut. Nie mógł spać, myśląc, że na wolności jest osoba, która ją zabiła...

Otrząsnął się, słysząc jak wola go Erwin. Spojrzał na niego; mężczyzna był dzisiaj nadzwyczajnie radosny, tak jak i teraz kiedy uśmiechał się do niego, ściągając męczącą maskę i w międzyczasie otwierając kolejną skrytkę.

- I widzisz, jak fajnie jest po drugiej stronie! Jako policjant zawsze stałeś znudzony przed budynkiem i tylko czekałeś, aż wyjdziemy. Nie chcesz spróbować jednej otworzyć? - zaproponował pastor, opróżniając kolejną. Był w swoim żywiole, jeżeli można to było tak nazwać.

- Nie, dziękuję. Nie jestem przestępcą - wycedził te ostatnie zdanie z wielką nienawiścią. Kurwa, jak to możliwe, że jeszcze ostatnio tępił tamie osoby, a sam się taki stawał? Mógł się na to nie zgadzać...

- Nudny jesteś Grzechu - rzekł tylko Carbonara, kończąc swoją robotę. Spakował wszystko do torby na swoim ramieniu i wtedy zadzwonił jego telefon. Szybko odebrał i zaczął rozmawiać, jak domyślił się Montanha, z Davidem, który stał aktualnie w wejściu z przodu, razem z Dią i pilnowali zakładników.

Eriwn nie krył przed nim, że są to podstawieni zakładnicy. Poza tym widział, jak dogadywał się z ludźmi, którzy chwilę później stanęli, jako "ofiary". Najbardziej zdziwił się, jak łatwo było znaleźć w krótki czas dziesięć zakładników. Pewnie, gdyby był teraz w policji i miał informacje o podstawionych zakładnikach to zrobiłby wjazd natychmiastowo. Tylko że nie był...

- Przyciśnij ich, musimy odwołać helkę przez przynajmniej półtorej minuty, okej? - Nicollo był zdecydowanie wkurzony. Pastor spoglądał na niego z pewnym niepokojem, gdy ten rozłączył się i ciężko westchnął. - Ja słyszałem, że ostatnio policja złapała niezłego kija w dupie, ale że aż tak?! Kurwa, oni nie zgadzają się na żadne opóźnienie. Na żadne!

Coś na pewno było nie tak, że nie zgadzali się na tak podstawowy warunek! Na dodatek nietraktowanie życia zakładników, jako ważne, pomijając fakt, że są podstawieni. Nie zdziwiłby się, gdyby Janek ogarniał to wszystko.

- Co za szmaty! Dobra, David da radę ich przegadać. Jestem pewien - powiedział luźno pastor i skończył swoje zadanie, tak jak jego przyjaciel schował wszystko do torby. Wyciągnął telefon i zwrócił się do Gregoryego - Załatwione, więc teraz musimy nagrać to jak się przyznajesz. Pamiętasz mniej więcej co miałeś powiedzieć?

Greogry wahał się, oboje mężczyzn patrzało na niego w oczekiwaniu na odpowiedź. Jednak teraz było już późno na wycofanie, poza tym oni tego nigdzie nie opublikują, jeżeli ich nie zdradzi.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz