𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗫𝗫𝗩𝗜𝗜𝗜

3K 173 223
                                    

Dante Capela ubrany w czarne dżinsowe spodnie i w tym samym kolorze bluzę z kapturem na głowie stał pod drzwiami do baru Arcade. Czekał na Erwina, do którego z jakąś godzinę temu zadzwonił, by powiedzieć mu o kilku rzeczach, ale zdecydowali, że nie jest to rozmowa na telefon i Erwin zaproponował spotkanie w Arcade, ponieważ o tej godzinie bar był zamknięty i nikogo tam nie było.

Rozglądał się niespokojnie, czując jakby ktoś go obserwował odkąd wyszedł z komendy. Pewnie mu się to wydawało przez dziwne słowa Hanka, które cały czas miał w głowie. Podskoczył przestraszony słysząc jak drzwi się uchylają, a tam pojawiła się siwa czupryna.

- Wchodź do środka - oznajmił szeptem Erwin, otwierając je szerzej, by Capela mógł przejść obok niego. Po chwili trzasnął drzwiami i szybkim krokiem podszedł do baru lejąc sobie jak gdyby nic drinka - Chcesz też? A nie, ty nie pijesz... - przypomniał sobie.

- Taaa, nie pije - mruknął Dante i podszedł do mężczyzny rozglądając się po lokalu. Usiadł na stołku przy barze obserwując ruchy Erwina w ciszy.

- Mówiłeś przez telefon, że to coś grubego, więc o co chodzi? - spytał, popijając alkohol, gdy stał oparty ręką o blat, a w drugiej trzymał szklankę - Chociaż wydaje mi się, że nie przebijesz tego co się dzisiaj dowiedziałem... - dodał szeptem, kręcąc delikatnie głową na wspomnienie o spotkaniu ze Spadino.

- Okazało się, że Pisiciela nie przestrzegał procedur, ale to nie nowość... - powiedział rozbawionym głosem, by rozluźnć atmosferę - Kurwa powinienem o tym szybciej powiedzieć, ale zostałem tak cholernie zmanipulowany, że aż mi wstyd - wyznał Capela i spuścił wzrok, skupiając się na swoich butach.

- No wiesz każdy popełnia błędy, czy jak to tam mówią - odrzekł Erwin, by zachęcić go do gadania.

- Jakiś czas temu sprzątałem szafkę Montanhy, wtedy co dałem ci te jego rzeczy, ale znalazłem tam też jego pistolet, który zgodnie z raportami został znaleziony na miejscu zdarzenia. Okazało się, że w pokoju z dowodami znalazłem ten pistolet, tylko że on należał do Hanka. Jakby był to policyjne, więc miał specjalne numery. Wmówił mi kilka historyjek i trochę mnie upokorzył, więc mu uwierzyłem i to był kurwa błąd. A teraz jeszcze boję się o własne życie... - wymamrotał Dante i schował swoją twarz w dłoniach.

Był całkowicie zagubiony i nie wiedział co w tej sytuacji ma zrobić. Dlatego zadzwonił od razu do Erwina, któremu wiedział, że może zaufać w tej sprawie. No niby był jeszcze Montanha, ale on mógłby zareagować zbyt gwałtownie i nie myśleć świeżo. Tym bardziej, jeżeli chodzi tu w pewnym stopniu o morderstwo Mii.

- Poczekaj, bo czegoś nie rozumiem. Ktoś ci teraz grozi? Dlaczego się boisz? I co ci nagadał Hank? - zalał go pytaniami Knuckles i dolał sobie alkoholu, będąc zaciekawiony tą historią. Na dodatek mógł się nieco napić i gdyby nie to, że rozmawiał teraz z policjantem to alkohol wymieniłby na narkotyki. Wolał nie przesadzać.

- Hank mówił, że Pisiciela się zgodził na to zatajenie, a okazało się, że nic takiego się nie wydarzyło, a pistolety zostały podmienione! Dostałem jeszcze zawias za to, że chciałem powiedzieć prawdę - oburzył się Capela i uderzył pięścią w stół - Od razu zadzwoniłem do Hanka, by się dowiedzieć gdzie jest ten drugi pistolet, a on zaczął mi mówić... kurwa nie poznałem go! Wydawał się jakiś dziwny i gadał głupoty.

- Czyli możemy uznać Hanka za winnego? Chociaż czy on mógłby zrobić taką krzywdę Grzesiowi? - spytał bardziej do siebie Erwin i zmarszczył czoło zamyślony - Potrzebuje więcej szczegółów co mówił, może to nam jakoś pomoże, bo wydaje mi się, że Hank jest w to jakoś powiązany.

- No mówił, że nie powinienem tak węszyć i tego się dowiedzieć. Mówił również, że wpakował się w kłopoty i, że mam uważać na siebie. Dla mnie to zabrzmiało trochę jak groźba... - stwierdził zmartwiony Dante i spojrzał na kamienną twarz Erwina.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz