𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗫𝗜𝗫

1.7K 153 48
                                    

Dante Capela z lekkim obrzydzeniem wszedł do kostnicy. Jego wzrok skierował się na stół, na którym leżał przykryte ciało. Odetchnął z ulgą, ciesząc się, że nie musi widzieć kolejnych zwłok. Alex Andrews go wyprzedził i podszedł do patologa, który układał swoje narzędzia na szafce.

Nie minęło nawet dwanaście godzin, kiedy znaleźli ciało wrzucone do jeziora Vinewood. Zwłoki były pod wodą już pewien czas, przez co trudno było je zidentyfikować z wyglądu, więc od razu zawieziono je tutaj. A już o poranku zostali wezwani odebrać raport.

Pomimo tego, że Dante nie należał do jednostki DTU, dostał pozwolenie na prowadzenie tej sprawy razem z Alexem, co było zdecydowanie na jego rękę. Wczoraj czynnie uczestniczył w przeszukiwaniu mieszkania, a później zrelacjonował wszystko reszcie High Command'u. Oczywiście Pisiciela od razu uwierzył, że to Montanha i mimo licznych argumentów ze strony Capeli, nie zmienił swojego zdania. Reszta podeszła do tego neutralnie i spokojnie, oczekując na dalsze wskazówki.

Przetarł swoje zmęczone oczy i również podszedł bliżej, żeby posłuchać rozmowy. Do swojego mieszkania wrócił dopiero o siódmej rano po naleganiach Andrewsa, który przyszedł wtedy do pracy. Zdążył tylko nastawić budzik, ściągnąć z siebie nieudolnie ubrania i położył się spać do wygodnego łóżeczka. Jednak obudził się już o dziewiątej i musiał się szybko ogarnąć, bo dostał wiadomość o raporcie z kostnicy. Umył się szybko, zjadł śniadanie, wypił kawę, ubrał na siebie mundur i jak najszybciej przyjechał.

- Udało mi się ustalić, że jest to Johnny Richter. Nie zginął od utonięcia, prędzej próbowano tak ukryć zwłoki, ale ciało zbyt długo było w wodzie, przez co nie umiem dokładnie stwierdzić przyczynę zgonu. A mężczyzna został tam wrzucony, najpewniej jakieś trzy tygodnie temu - wytłumaczył patolog, podając dokumenty Alexowi, gdzie wszystko było bardziej rozpisane.

Dante przy okazji wyciągnął swój tablet policyjny, wpisując imię i nazwisko. Zamrugał kilka razy oczami, aby wyostrzyć swój wzrok i zaczął mówić więcej o mężczyźnie:

- Wielokrotnie karany i oskarżany o członkostwo w grupie przestępczej. Nikt nie zgłosił jego zaginięcia i nie ma żadnej rodziny. Pewnie to jakieś porachunki gangów i dlatego nic nie powiedzieli, chcąc zostawić to między sobą - wymamrotał, jeszcze lekko zachrypniętym głosem.

- Dobrze, dziękujemy bardzo - odrzekł Alex, przytakując grzecznie głową i razem wyszli z tego mrocznego budynku, jak to twierdził Capela. Obecność tutaj przyprawiała go o nie małe ciarki.

Wsiedli do radiowozu; Andrews kierował, a on siedział na siedzeniu obok. Podał mu dokumenty od patologa, a Dante je przejrzał dokładnie, gdy Alex odpalił silnik, kierując się na komendę.

- Czyli wiemy już, że tamte listy pisała Mia, z których dowiedzieliśmy się o ciele w Vinewood. Można, więc ustalić, że pomogła zatuszować morderstwo osobie, do której pisała, żeby się przyznała, bo inaczej ją wyda. Uważam, że to dobry powód na morderstwo Mii, tylko nie rozumiem po co ktoś wrabiał w to Montanhę... - zaczął rozmowę Capela.

- Dalej to nie wyklucza Montanhy - rzucił pewnie Andrews i kątem oka na niego spojrzał - Gregory miał dużo wrogów, ktoś mógł go zaatakować a on się bronił. Zabił człowieka, a Mia pomogła mu to zatuszować, ale czuła poczucie winy. Montanha ją zamordował, bo chciała na niego donieść, a teraz to samo zrobił Lily, bo zaczęła szperać, no i tak bardzo go oskarżała - zaproponował, a Dante tylko zaczął kręcić przecząco głową i wyciągnął telefon, na którym miał zrobione zdjęcia wszystkich listów.

- Nie może to być Montanha ani żaden mężczyzna. Mia zwróciła się do tej osoby w formie żeńskiej, napisała: "broniłaś" - zacytował Capela, przyglądając się już jakiś setny raz tym listom. Cały czas próbował znaleźć coś co pomogło by im w śledztwie. Tak naprawdę tak wbiły mu się już w pamięć, że znał je na pamięć.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz