𝗥𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗫𝗫𝗩𝗜𝗜

1.9K 160 186
                                    

- O co chodzi? - spytał od razu Gregory, gdy Erwin pospiesznie wstał z łóżka, kończąc rozmowę.

- Pamiętasz jak Capela nam opowiadał o tych trzech ciałach co prawie, że w jednym czasie zostały znalezione? Zamordowano wtedy Lily i znaleziono martwą Angelę Navi, no i był jeszcze trzeci mężczyzna, Johnny Richter. Wyłowili go z jeziora, dzięki informacjom z liścików, które pisała Mia z kimś. Okazało się, że Richter należał do spadiniarzy i Kui odbył rozmowę z nimi, żeby nie pomyśleli, że mamy coś z tym wspólnego. Opowiadał mi, że nie byli zbytnio gadatliwi, ale wyglądali jakby coś wiedzieli i dzisiaj Spadino zadzwonił do Kuia proponując spotkanie. Nie mówił zbyt dużo, ale stwierdził, że wie coś więcej i chcę się z tym podzielić. Muszę się przebrać! - poinformował w zawrotnym tempie i wybiegał z pomieszczenia, nie dając już szansy na zadanie pytań przez Gregoryego.

Montanha westchnął ciężko przyzwyczajony do dziwnego zachowania Erwina i odłożył tacę obok na łóżko. Niby nie miał się ruszać z łóżka, ale nie było szans, że opuści takie spotkanie. Może nie powinien tam iść, ale był gotowy zrobić wszystko, żeby przekonać Erwina, by go zabrał ze sobą.

Zrzucił z siebie kołdrę i z bólem usiadł, dotykając gołymi stopami o podłogę. Był nieco zdziwiony taką propozycją od Spadino, myślał, że on i zakszot są wrogami i ze sobą nie współpracują. Złapał się kurczowo za ranne ramię i powoli wstał, zaczynając chodzić w kółko, by rozchodzić zdrętwiałe nogi. "Nie było tak źle" stwierdził w myślach.

Po chwili podszedł do szafy i otworzył ją, spodziewając się nic tam nie znaleźć, ale jak się okazało znalazł trochę ubrań. Poszperał tam trochę znajdując ubrania w swoim rozmiarze i zamknął się w swojej łazience, przebierając się szybko. Ubrał na siebie dżinsowe spodnie i czarny golf. Poprawił jeszcze szybko włosy w lustrze i wyszedł w poszukiwaniu Erwina.

Gdy otwierał drzwi na korytarz prawie stracił równowagę, czując jak ktoś na niego wpadł. Spojrzał niżej i jak się okazało była to osoba, której szukała.

- Wiesz, że ty nie idziesz? Marsz do łóżka! Musisz odpoczywać - odezwał się rozjuszonym głosem Erwin, odsuwając się krok do tyłu, by spojrzeć na jego wygląd od stóp do głów.

- A ty wiesz, że ja nie odpuszczę - uśmiechnął się zadziornie - Nie mogę odpuścić takiego spotkania, tym bardziej że jest to jakiś nowy trop w tej całej, popapranej sprawie - dodał jeszcze stanowczym głosem.

- Nie możesz je... - zaczął Erwin, jednak jego reprymendę przerwało powiadomienie telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i przeklął pod nosem, widząc wiadomość Kuia, który go pospieszał - Chodź kurwa, ale się nie odzywasz, rozumiesz? - odpuścił Siwy i spojrzał pytająco, na co Montanha energicznie pokiwał głową.

Erwin odwrócił się i pośpiesznym krokiem ruszył w głąb domu. Szli różnymi korytarzami i przechodzili przez różne pokoje, gdyby nie Erwin Gregory dawno, by się już tu zgubił. Był pod wrażeniem, że wie gdzie iść i nie wyobrażał sobie nauczyć się planu tej willi.

W końcu doszli do wielkich drzwi, pod którymi czekał Kui rozmawiający z Carbo i Davidem. Od razu spojrzeli w ich stronę, gdy weszli do wielkiego pomieszczenia.

- Dłużej nie można? - spytał poirytowanym głosem David i zmarszczył brwi, widząc za Erwinem Montanhę - A ten tu po co?

- Jedzie z nami - odrzekł Erwin i spojrzał na nich niepewnie. Jednak nikt nie miał ochoty teraz się kłócić, bo nie mieli zbytnio na to czasu i musieli się śpieszyć, by nie spóźnić się na spotkanie.

====================

- Na co czekamy? - spytał szeptem Gregory, pochylając się do ucha Erwina. Głos mężczyzny spowodował u Siwego dreszcz na całym ciele.

(nie)winny | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz