#41

7.1K 208 28
                                    

Kiedy wchodzimy do pomieszczenia Kędzierzawy nie mówi nic i zaczyna się przebierać we wcześniejsze ciuchy. Przechadzam się oglądając przestrzeń, aby nie rozpraszać się widokiem. Nie wiem gdzie pojedziemy teraz, ale minęły dwie godziny i trochę zgłodniałam. Dobra. Nie 'trochę', a bardzo zgłodniałam.

- Możecie wpaść wieczorem.

Odwracam się słysząc głos Harry'ego. Dostrzegam go siedzącego na ławce. Jest pochylony. Jeden z łokci jest oparty o kolano, a druga ręka trzyma telefon. Dezorientują mnie trochę słowa, które wypowiada. Mam oczywiście świadomość, że powiedział je do rozmówcy, jednak to co powiedział mnie niepokoi.

- Harry?

Chłopak spogląda na mnie i pokazuje dłonią, bym podeszła do niego. Zauważam idąc w jego stronę, że jest boso i nie zdążył założyć koszulki na górną część ciała. Na nogach nadal ma krótkie granatowe spodenki. Gdy jestem blisko obejmuje mnie dłonią w pasie, bym usiadła mu na kolanie. Kędzierzawy przez jeszcze kolejne dwie minuty rozmawia przez telefon, a kiedy kończy odkłada go na ławkę po swojej prawej stronie.

- Umm.. Czy coś się stało?

- Nic takiego. Dzwonił Liam i pytał czy może wpaść razem z chłopakami dzisiaj wieczorem. Ma coś dla nas.

Spoglądam na niego i marszczę brwi zdezorientowana.

- Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi.

Mówi. Po chwili wzrusza ramieniem. Kiwam potakująco głową i opieram policzek o jego ramię. Siedzimy w ciszy, która jest przerywana tylko naszymi oddechami. Harry po chwili odwraca się i pociera nosem o mój policzek. Odsuwa się lekko i odgarnia zabłąkany kosmyk włosów za moje ucho. Mówi, że gdy się przebierze to zabierze mnie na obiad. Potakuję i schodzę z jego kolan, aby dać mu możliwość ubrania się, co nie zajmuje mu dużo czasu. Po spakowaniu wszystkiego zapina torbę sportową i wyciąga w moją stronę dłoń. Splata nasze palce i wychodzimy. Harry zamyka za nami drzwi i idziemy korytarzem do wyjścia. Mija nas jakaś ruda, długonoga dziewczyna. Zatrzymuje się.

- Har..Harry? To naprawdę Ty?

My również się zatrzymujemy. Brunet mierzy ją wzrokiem.

- Zależy dla kogo. A Ty to..?

W ogóle nie jest nią zainteresowany, ale ona tego nie zauważa albo udaje, że tego nie dostrzega. Rumieni się na policzkach jakby sobie coś przypomniała. Spogląda na mnie, a później na niego. Robi krok w jego stronę powodując, że jest naprawdę blisko niego. Chyba chce coś powiedzieć i dlatego to zrobiła, aby para przechodząca obok jej nie usłyszała.

- Miałeś się odezwać po tym jak kochaliśmy się w windzie po imprezie w 'Tigers'. Czekałam, ale nie zadzwoniłeś.

W jej głosie słychać, daje się wyczuć zawiedzenie, a ja próbuję wyrwać swoją dłoń z uścisku Harry'ego, który nie pozwala na to ściskając moją mocniej. Na szczęście udaje mi się to zrobić i odchodzę od nich. Byleby jak najdalej od niego.



- Harry -



- Kotku, nie ma mowy, żebym Ci obiecał iż miałbym do Ciebie zadzwonić, bo nigdy tego nie robię i nigdy nie będę miał chęci, by się odezwać. Wybacz, ale moja dziewczyna na mnie czeka.

Nie czekam na jej odpowiedź, bo nie interesuje mnie ani ona ani to, co chce powiedzieć dalej. Oddaję kartę recepcjonistce i pośpiesznie wychodzę z siłowni. Zaczynam się rozglądać na boki i dookoła siebie w poszukiwaniu drobnej sylwetki Brook. Że też musieliśmy dzisiaj natknąć się na tą laskę. Dostrzegam ją idącą pośpiesznie. Zaczynam za nią biec. Chcę jej wszystko wytłumaczyć. Wiem, że słowa jakie usłyszała ją zraniły, ale do cholery jasnej. Zmieniłem się. Zmieniłem się dla niej.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz