- Brooklyn -Czekam chwilę na Harry'ego, który już po chwili zamyka auto pilocikiem. Splatam nasze palce ze sobą, na co Kędzierzawy całuje mnie w czoło i oboje idziemy w kierunku dużego domu. W sumie to nie dom.. to willa i wcale nie przesadzam. Oboje wchodzimy do ozdobionego lampkami ogrodu, w którym jest dużo osób trzymających czerwone, plastikowe kubki zapewne z alkoholem, osoby całujące się albo obmacujące w intymnych miejscach. Boże! Takie sprawy.. powinny być zdecydowanie czymś wyjątkowym, prawda? W znaczeniu, że nie powinno to wychodzić na światło dzienne. Dwójka osób powinna cieszyć się swoją bliskością, ale nie w taki sposób. Nie mówię, że nie mogą się całować, bo to akurat jest w porządku, ale kiedy on wsuwa jej dłoń w szorty to dla mnie jest to przesada. Kiwam głową, aby odpędzić ten obraz i odwracam od nich wzrok. Dostajemy się z Harry'm do wnętrza gdzie wcale nie jest mniej osób, a wręcz przeciwnie. Liam nie żartował mówiąc, że zaprasza sporą grupę ludzi.
- O, jesteście! Myśleliśmy już z chłopakami, że policja was złapała, a Ty dodatkowo nie odbierałeś telefonu, dupku!
Przed nami stanął Zayn z Louis'em. Harry ścisnął moją dłoń.
- Nie dużo brakowało, ale przyjechaliśmy. Gdzie jest Liam? Nie zabawimy tutaj długo i chcielibyśmy złożyć mu życzenia.
- Żartujesz? Taka impreza, darmowy alkohol i zajebiste jedzenie, a wy chcecie niedługo się zmywać? To głupie.
- Oboje nie czujemy się najlepiej i chcemy odpocząć.
Kędzierzawy broni naszej dwójki. Tym razem to ja ścisnęłam jego dłoń. Wspięłam się na palce i szepnęłam do jego ucha, że możemy zostać dłużej, jeśli tylko chce. Spojrzał na mnie na chwilę i musnął moje usta. Udaliśmy się z Zayn'em i Louis'em, którzy zaprowadzili nas do całej grupy, która siedzi na trzech kanapach ustawionych tak, że każdy siebie widzi. Rozejrzałam się i sama nie wiem czy mnie zaskoczyło, kiedy zobaczyłam Step i innych, których kojarzę. Oni mi nie przeszkadzają tak ja ona. Nie chcę, żeby doszło do kłótni. Już i tak dużo się dzisiaj wydarzyło. Usiadłam obok Harry'ego, a obok mnie Eva.
- Masz takie ładne, zgrabne nogi. Ćwiczysz coś? Mogłabyś mi coś polecić? Poza tym wyglądasz naprawdę pięknie.
Podziękowałam brunetce, która mnie do siebie przytuliła.
- Nie, nie. Nic nie robię. Ty też świetnie wyglądasz.
Powiedziałam zgodnie z prawdą. W żółto-czarnej sukience na grubych ramiączkach, która sięga jej do kolan i podkreśla jej wszystkie atuty wygląda naprawdę pięknie. Zagłębiamy się w tematy codzienne. Eva mówi, że koniecznie musimy udać się na zakupy po powrocie do Londynu. Czuję się naprawdę okej, gdyż nie sądziłam, że nic się nie wydarzy z czego się cieszę i mam nadzieję, że tak pozostanie dopóki z brunetem stąd nie odjedziemy. Nawet Step nic nie powiedziała. Spoglądam w jej stronę. Siedzi razem z Megan i rozmawiają cicho. Odwracam wzrok. Nie sądziłam, że Meg koleguje się ze Step. Cóż, to nie moja sprawa, ale tak prawdę mówiąc wole towarzystwo Evy, bo jest naprawdę miła i można z nią porozmawiać, a czuję, że Megan mnie nie lubi, więc.. Kręcę głową i wracam spojrzeniem na brunetkę. Eva proponuje mi, abyśmy się przeszły do kuchni po coś do picia. W momencie, w którym wstaję Harry chwyta mnie za rękę i wpatruje intensywne spojrzenie w moje.
- Dokąd uciekasz? Jeśli chcesz już jechać to wystarczy..
- Zluzuj gacie, Harry. Obiecuję, że jej nie zjem, chociaż!
Eva żartuje i już na mnie czeka. Pochylam się nad Harry'm.
- Idziemy tylko po coś do picia. Może coś chcesz?
CZYTASZ
HARSH | [PL]
FanfictionON - pochodzi z „dobrego" domu. ONA - wychowuje się w Domu dziecka. ON - lubi imprezy i przygodny seks. ONA - uwielbia czytać książki. ON - jest niebezpieczny. ONA - boi się przyszłości. # Opowiadanie zawiera wulgaryzmy, prze...