Wesołych Świąt ;*
Kolejny zwykły listopadowy dzień w Londynie. Pogoda jest nienajlepsza, ale na szczęście jeszcze nie pada. Mam nadzieję, że szykująca się w ciemnych chmurach ulewa nie spadnie w czasie, kiedy będę wracać do domu. Wizja mnie jako zmokłej kury nie wygląda w mojej wyobraźni dobrze. Pozostaje mi być dobrej myśli. Odwracam wzrok od okna i zewnętrznych za nim widoków, aby spojrzeć na Cassie i Lily. Razem siedzimy przy jednym stole w szkolnej stołówce podczas długiej przerwy. Próbuje w jakiś sposób uspokoić obie dziewczyny przed próbną maturą z polskiego, którą będziemy pisać dokładnie za osiem minut mówiąc, że na pewno sobie poradzą i nie powinny się tak stresować. Osobiście sama się denerwuje, ale przecież nie mogę pozwolić, aby stres nade mną zawładnął, prawda? To tylko próba i uważam, że warto się sprawdzić. Można się dowiedzieć z czym nie najlepiej sobie radzimy. Moja uwaga skupiona na Lily i Cassie maleje, gdy wyczuwam wibrację w telefonie, na którym skupiam się tuż po wyjęciu go z kieszeni spodni.
Harry: Mówiłem Ci, że nie musisz się tak spieszyć. Gdybyś została zdążyłabyś jeszcze zrobić mi loda na dzień dobry ;)
Spoglądam dużymi oczami na wyświetlacz ekranu i czytam po raz trzeci tę samą wiadomość, a dokładniej jej drugą część. On jest niemożliwy.
Ja: Harry!
Harry: Krzyczysz na mnie przez wiadomość, Skarbie? Słabo Ci idzie, bo naprawdę Cię nie słyszę, ale nie martw się. Wieczorem sprawię, że będziesz naprawdę głośno krzyczała ;)
Ja: To wyzwanie? ;) Próbujesz mnie podniecić?
Harry: Jeśli chcesz możesz tak to potraktować. A jesteś już mokra? ;)
Ja: Jesteś głupi. Wydaje mi się czy nie powinieneś być teraz w pracy przypadkiem? Na miejscu Zayn'a nawet bym Cię nie zatrudniła ;)
Wystukuję słowa i z uśmiechem na ustach wysyłam wiadomość do bruneta.
Harry: Tak, jestem w pracy. Czekam na nowego klienta i postanowiłem urozmaicić sobie czas ;) Najwyraźniej nie jestem aż tak głupi, skoro udało mi się dobrać do Twoich majtek.
Po przeczytaniu ostatniej wiadomości nie wiem czemu, ale robi mi się.. przykro. Traktowałam naszą wymianę zdań jako swobodną i żartobliwą, ale on jak zwykle musiał to zepsuć jednym zdaniem. Przez minutę próbuję skleić jakieś sensowne zdanie, ale ostatecznie odpuszczam, blokuję telefon i chowam go z powrotem do kieszeni spodni. Spoglądam w kierunku dziewczyn i orientuje się, że bacznie mnie obserwują.
- Wszystko w porządku? Nagle posmutniałaś.
Odzywa się Cassie, a ja kiwam głową i wymuszam szeroki uśmiech, którym ich zbawiam. Dziewczyny wracają do rozmowy, a ja dziobię widelcem w swojej sałatce greckiej do momentu, kiedy nie czuję wibrowania telefonu ponownie. Przeczucie mi mówi, że to Harry, a ja w tym momencie bardzo żałuję, że nie wyłączyłam bądź nie wyciszyłam telefonu. Mimo to wyjmuję go ponownie z kieszeni.
Harry: Przepraszam, poniosło mnie. Pisząc o wieczorze i krzyczeniu miałem na myśli wesołe miasteczko. Karuzele, zbijanie piłek, samochody i inne pierdoły. Jeśli oczywiście będziesz chciała. Dziewczyny chyba lubią takie miejsca.
Kolejna wiadomość sprawia, że czuję się w jakiś sposób lepiej. Zdaję sobie sprawę, że Harry tak naprawdę o mnie nie myśli i naprawdę go poniosło. Poza tym muszę sama przyznać, że błędnie odczytałam jego wiadomość, bo myślałam o czymś zupełnie innym, a on nie starał się od razu mi tego wyjaśnić, dlatego czuję, że wina leży po środku. W każdym razie nie mogę się doczekać aż wybierzemy się do wesołego miasteczka!
CZYTASZ
HARSH | [PL]
FanfictionON - pochodzi z „dobrego" domu. ONA - wychowuje się w Domu dziecka. ON - lubi imprezy i przygodny seks. ONA - uwielbia czytać książki. ON - jest niebezpieczny. ONA - boi się przyszłości. # Opowiadanie zawiera wulgaryzmy, prze...