#69

3.7K 129 9
                                    

Pomiędzy mną, a Harry'm panuje kompletna cisza, gdy jedziemy windą. Słychać jedynie nasze oddechy. Spoglądam na jego twarz, aby sprawdzić jak się czuje z obecną sytuacją, ale jego mina niczego nie okazuje. Przytulam policzek do jego klatki piersiowej czując jak jego dłonie niespodziewanie obejmują mnie w bezpiecznym uścisku. Uśmiecham się lekko na ten gest. Opuszkami palców masuję miejsce, w którym bije jego serce w dość szybkim tempie.

     - Będzie dobrze. Pamiętaj, że nie jesteś sam i jestem z Tobą.

Szepczę cicho, a w odpowiedzi dostaję drobny pocałunek w czoło. Winda zatrzymuje się na wybranym przez nas piętrze, więc wychodzimy z niej i idziemy korytarzem szukając odpowiednich drzwi z numerem 415. O godzinie dwudziestej drugiej nie ma wiele osób. Koło nas przeszły jedynie dwie pielęgniarki z małymi kieliszkami wypełnionymi lekami na niebieskiej tacce. Skręcamy w prawo i moim oczom ukazuje się mała grupka ludzi. Harry'ego dłoń ściska moją, a ja zdaję sobie sprawę, że dziś po raz pierwszy poznam kogoś z jego rodziny i.. stresuję się. Dostrzegam jego siostrę - Gemmę, wysokiego mężczyznę oraz dwie inne osoby, które biorę za jego rodzinę. Na dźwięk naszych kroków wszystkie pary oczu spoglądają w naszym kierunku. Gemma podnosi się z krzesła i biegnie w naszym kierunku. Nasze splecione dłonie rozłączają się i już po chwili brunet obejmuje w uścisku swoją siostrę, która na niego wpada. Uśmiecham się na ten widok. Jego siostra wyrosła na piękną dziewczynę.

Odsuwają się na chwile od siebie, aby spojrzeć na siebie i po chwili Gemma jeszcze raz go przytula. Podchodzi do nich wysoki mężczyzna, który wyciąga rękę w stronę Harry'ego, a on ją ściska nie mówiąc nic. Reszta również podchodzi w ich kierunku i wita się z Harry'm. Przez czuły pocałunek kobiety i szarpnięcie bruneta za policzki orientuję się, że to jego babcia.

Stojąc z boku obserwuję Harry'ego i jego członków rodziny. Na ich twarzach można dostrzec uśmiech i ulgę. Na pewno długo się nie widzieli i za nim tęsknili. Tak samo jak Harry za nimi. Wszyscy stoją naprzeciwko niego oprócz Gemmy, która jest przytulona do jego lewego boku. Niespodziewanie Harry spogląda w moim kierunku i wyciąga rękę. Podchodzę bliżej i pozwalam mu się objąć w talii. Pięć par oczu patrzy na mnie, a ja czuję się trochę niepewnie.

     - Poznajcie Brooklyn, moją dziewczynę.

Moje policzki lekko pieką. Wiem, że to nie jest nic nowego, ponieważ już kiedyś przedstawiał mnie jako swoją dziewczynę, jednak wtedy było to nieoficjalne i przedstawiał mnie swoim znajomym, a nie członkom rodziny. To jest bardziej poważniejsza sytuacja.. Prawda?

Wymieniłam z każdym uścisk dłoni i próbowałam mocniej nie czerwienić się, gdy babcia Harry'ego mówiła jaka jestem piękna i urocza, a w dodatku, że jest szczęśliwa, że Harry w końcu sobie kogoś znalazł i może doczeka się prawnuków. Uśmiecham się skrępowana, a brunet próbuje uciszyć swoją kochaną babcię, która go nawet nie słucha. Z czasem atmosfera przestaje być taka ciepła, ponieważ do każdego z nas dociera gdzie obecnie jest. Szpital.

Słychać przez chwilę szuranie krzeseł, a po chwili kompletną ciszę. Tkwimy w niej kilka minut do momentu, kiedy mężczyzna o imieniu Nick postanawia odezwać się jako pierwszy.

     - Cały czas czekamy na wyniki Twojej mamy i w tym czasie każdy z nas był u niej, więc..

     - Więc, co? Mam może do niej pójść? Jeśli chcesz to śmiało sobie wchodź. Siedzisz tutaj cały tylko dlatego, że uratowałeś moją matkę kilka lat temu, za co jestem Ci wdzięczny, ale mimo to nie masz prawa oczekiwać ode mnie czegokolwiek więcej niż szacunku i znoszenia Twojego widoku. Najlepiej będzie, jeśli żadne z nas nie będzie wchodziło sobie w drogę.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz