Kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło i z błyskiem w oku jak tylko podała mi informacje. Miałem ochotę powiedzieć jej, że żartuję z tą kawą, ale jak już wspomniałem wcześniej, nie jestem takim chujem i poświęcę się tą godzinę. Posłałem jej wdzięczne spojrzenie i ruszyłem korytarzem prosto, a później skręciłem. Kierowałem się tymi głupimi liczbami '..46, 47, 48, 49, 50'. Mam, 51! Zapukałem dwa razy grzecznie i czekałem, aż ktoś mi otworzy. 'Dzieli z kimś pokój?' Uniosłem głowę do góry, w momencie, w którym drzwi pokoju się otworzyły. Moje oczy skanowały dziewczynę, stojącą przede mną. Jej kolor włosów był idealny do tego, który widziałem po raz pierwszy, kiedy tutaj ją spotkałem. Ciepły brąz okalał jej twarz, na której można było dostrzec piegi, które nie były tak mocno widoczne, ale jednak. Oczy w kolorze zieleni wpatrywały się w moje. Jej sylwetki mogła pozazdrościć nie jedyna dziewczyna. Miała na sobie czarne powycierane jeansy, szarą koszulkę i zużyte vansy. Wygląda dobrze, więc.. 'Co taka dziewczyna, robi w takim miejscu?' Nie pojmuję tego w ogóle. Jej wzrok opuścił mój, po tym jak pochyliła głowę w dół.
- Cześć. Pamiętasz mnie?
Mój głos był twardy, nie lodowaty i lekko schrypnięty. Szybko odchrząknąłem tym samym nakłaniając ją do jakiejkolwiek odpowiedzi. Zastanawiałem się w tym momencie czy mi odpowie. Może jest niemową? No nie. Kolejne skinięcie głową. Przynajmniej wiem, że mnie pamięta. Zresztą, mnie nie da się nie zapamiętać. To oczywiste.
- Jak masz na imię?
Tak, wiem, że już to wiem. Moje intencje dla was powinny być jednak oczywiste. Chciałem usłyszeć jej głos. Nawet przez te cholerne dwie sekundy. Kurwa! Co się ze mną dzieje. Nie chce mówić to nie! Nie zamierzam się prosić. Co ja tutaj w ogóle robię? Dlaczego nie poszedłem do klubu? Z pewnością tam bym znalazł jakąś łatwą laską, która umiałaby mówić.
- Um.. Brooklyn.
Czy..czy ja się przesłyszałem?
- Ładnie.
Stwierdziłem. Naprawdę to imię mi się spodobało. W sumie od chwili, w której usłyszałem je po raz pierwszy od sekretarki. Jednak, za drugim razem, brzmiało o wiele, wiele lepiej i to jeszcze z jej pełnych, różowych ust, którymi mogłaby robić tyle wspaniałych rzeczy.. Kurwa! Nie mogę teraz tak myśleć.
- Wpuścisz mnie?
Spytałem, opierając się dłonią o framugę drzwi. Dziewczyna patrzy na mnie skonsternowanym wzrokiem. Widzę, że nie wie co powiedzieć. Po chwili jej wzrok błądzi gdziekolwiek byle nie na mnie. Jej dłonie bawią się ze sobą. Moje usta wykrzywiają się leniwie w minimalnym uśmiechu, ponieważ już po chwili śmieję się. Przestaję, kiedy widzę jak w naszą stronę kieruje się starsza kobieta. Zapewne jest jedną z wychowanek w tym budynku. Orientuję się, że przygląda mi się uważnie. Jej wzrok odnajduję dziewczynę, która również na nią patrzy. Kiedy kobieta jest już obok nas, dziewczyna o ciemnych włosach wydaje się być spokojniejsza. Denerwuje się moją obecnością?
- Widzę, że masz gościa, Brooklyn.
Uśmiecha się do niej szeroko, a ja patrzę na kobietę i unoszę rozbawiony prawą brew. Moja pozycja się zmienia, przez co kobieta spogląda na mnie przez chwilę.
- Może przejdźcie do pokoju odwiedzin i tam porozmawiajcie.
Ponownie się uśmiecha, a dziewczyna kiwa przecząco głową tak, że prawie tego nie widać. Błaga ją wzrokowo, aby nie odchodziła, ale ona zapewne nie umie czytać z oczu, dlatego odchodzi od nas ostatni raz spoglądając na dziewczynę, którą delikatnie gładzi po ramieniu.
- A więc chodźmy.
Moje ciało lekko obraca się w stronę korytarza, aby zacząć iść. Robię kilka kroków i kiedy zdaję sobie sprawę, że nie słyszę niczego, ani nikogo za mną, odwracam się z powrotem. Dziewczyna patrzy na mnie dużymi, zielonymi oczami. Otwiera usta i je zamyka.
- Nie. Nie przychodź tutaj więcej.
Drzwi od jej pokoju zamykają się, a moje brwi się łączą. Ona..Ona mi odmówiła? Odmówiła mi pieprzonej rozmowy? Moja klatka piersiowa unosi się szybko. Jestem tak kurewsko wkurwiony. Jeszcze żadna laska mi nie odmówiła. Powinna być mi wdzięczna, że tutaj kurwa przyszedłem, że się w ogóle nią zainteresowałem! 'Nie kazała Ci tego robić..' - odzywa się moje drugie ja, na co oblizuję wargi. Wkurwiam się jeszcze bardziej. Moje nogi ruszają w stronę drzwi jej pokoju, które otwieram dość gwałtownie, tak, że odbijają się od ściany. Przestraszona sylwetka dziewczyny cofa się na oślep w tył, kiedy ja robię w jej kierunku kroki. Mój jeden duży, za jej dwa małe. Łapię jej dłoń w swoją i po chwili słyszę ciche syknięcie. Pociągam ją za dłoń w moją stronę.
- Coś Ty sobie myślała? Mnie się kurwa nie odmawia. Rozumiesz?
Mój głos jest twardy i lodowaty. Ściskam jej dłoń mocniej.
- Proszę.. puść mnie.
Unoszę brwi w górę, a po chwili czuję jak próbuje wykręcić swoją rękę z mojej, ponieważ ściskam ją boleśnie mocno. Kiedy jej się udaje ucieka, siada w kącie pokoju i chowa głowę między kolana. Jest przestraszona, ale mam to głęboko w dupie. Wycofuję się z pokoju, trzaskam drzwiami mocno i udaję się do wyjścia. Kobieta w recepcji podnosi się, kiedy tylko mnie widzi, ale ja nawet nie zwracam na nią uwagi i nic nie mówiąc wychodzę z budynku. Wsiadam do samochodu i ze schowka sięgam paczkę cienkich, miętowych papierosów. Odpalam jednego z nich, tak samo jak silnik i wtapiam się pomiędzy tłum aut. Musze ochłonąć i zorganizować chłopaków na dziś.

CZYTASZ
HARSH | [PL]
FanficON - pochodzi z „dobrego" domu. ONA - wychowuje się w Domu dziecka. ON - lubi imprezy i przygodny seks. ONA - uwielbia czytać książki. ON - jest niebezpieczny. ONA - boi się przyszłości. # Opowiadanie zawiera wulgaryzmy, prze...