#68

4.6K 171 31
                                    


               - Brooklyn -


Wycieram ręcznikiem mokrą twarz i rozwieszam go. Sięgam po pastę oraz szczoteczkę do zębów, którą najpierw mocze wodą. Wpatruję się w swoje odbicie w lustrze w łazience Harry'ego, ponieważ byłam zbyt leniwa, aby iść do tej drugiej. Jestem już ubrana w bieliznę, wybraną wczoraj koszulkę oraz ołówkową spódnicę. Resztę, czyli szpilki, marynarkę, którą zamierzam zabrać na wszelki wypadek i torebkę zabiorę, kiedy będę wychodzić.

Nie spodziewanie Harry wchodzi do pomieszczenia podwijając rękawy białej koszuli, w której wygląda naprawdę.. seksownie. Idealnie opina się na jego torsie i ramionach. Po podwinięciu rękawów sięga swoją szczoteczkę oraz pastę. Staje tuż za mną, gdy oboje szczotkujemy swoje zęby i wpatrujemy się w siebie w odbiciu lustrzanym. Oboje próbujemy zachować poważne miny, ale przegrywam i wypluwam wszystko z buzi do zlewu. Chichocze cicho nakładając ponownie produkt, ale w mniejszej ilości. Jego lewa dłoń chwyta mnie za biodro.

     - Właśnie sobie uświadomiłem, że ostatnio na swoim rozpoczęciu byłem w pierwszej klasie gimnazjum, a później już nigdy się nie pojawiłem. Zawsze gadają te same bzdury.

Odsuwam się na bok, aby mógł swobodnie wypłukać wodą usta.

     - Jednak fajnie będzie na chwilę wrócić do czasów szkolnych.

     - Wybierasz się ze mną na rozpoczęcie? Nie uprzedziłeś mnie..

Spoglądam na niego płucząc szczoteczkę. Wycieram jeszcze raz twarz.

     - A powinienem był Cię w ogóle uprzedzać? Myślałem, że to normalne zachowanie? Umówiłem się z Zayn'em, że dziś przyjdę na siłownię trochę później niż zwykle. Nie przejmuj się, Skarbie. Obiecuję, że nie narobię Ci wstydu i postaram się być grzeczny.

Całuje mnie przelotnie w policzek i wychodzi z łazienki, a ja podążam za nim. W głowie próbuję szybko wymyślić jakąś wymówkę dla której nie może tam pójść ze mną. Cokolwiek, co sprawi, że nie pójdzie. Nie chcę, żeby spotkał Ashley i Cassie, bo nie wiem, co wymyślą.

    - Naprawdę nie musisz iść tam ze mną.. Umówiłam się z Lily. Wybacz.

     - Nie ma problemu. Gdzie się z nią umówiłaś? Możemy ją zabrać po drodze.

Opierając się o blat kuchenny pije sok pomarańczowy i wpatruje się we mnie.

     - Właściwie to.. chciałyśmy się przejść. To nie jest daleko. Damy sobie radę.

     - Dobra. Albo powiesz mi o co chodzi albo będę deptał Ci po piętach od wyjścia z mieszkania, bo naprawdę coś mi tu nie gra. Nie wystarczy powiedzieć, że nie chcesz, abym tam z Tobą poszedł, bo chcesz iść sama bądź z koleżanką, a ja mam Ci nie robić obciachu?

     - Nie narobiłbyś mi obciachu, a wręcz przeciwnie. Jestem pewna, że przyciągnąłbyś od razu sobą wzrok wszystkich tam zebranych.. Po prostu.. Nie chce, żebyś tam był i tyle.

     - A mogę wiedzieć czy jest jakiś konkretny tego powód?

Tak, jest powód i to cholernie konkretny, bo nie umiejące się zachować dwie dziewczyny, które od pierwszej klasy uprzykrzają mi życie i nie chciałabym, abyś w jakikolwiek sposób się tym przejął. Wzdycham cicho i po prostu kiwam głową. Zresztą, co mnie one obchodzą? Zaczął się rok szkolny i jestem pewna, że to nie jest jedyna okazja do tego, że go zobaczą.. ze mną i prędzej czy później się wyda. Poza tym nawet ich jeszcze nie zobaczyłam, a już jestem zmęczona ich widokiem i myślą o nich. Zaczynam bić się z myślami. Wzruszam ramieniem.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz