Zostało jeszcze kilkanaście minut do wyjazdu. Nadal jestem w małym szoku, gdyż nie mogę uwierzyć, że Harry zabiera mnie na koncert. Cóż, do głowy by mi nawet nie przyszło ani o tym bym nie pomyślała, że kiedykolwiek pojawię się na koncercie! Zapewne myślicie, że jestem nienormalna iż tak się cieszę, ale kurczę! Nigdy nie byłam jak większość nastolatek, które miały i zapewne nadal mają wspaniałe dzieciństwo, rodziców, którzy kochają ich sercem i całą resztę cudownych rzeczy. Więc jest to oczywiste, że dla mnie inaczej dziewczyny z Domu Dziecka takie coś to naprawdę duża sprawa. 'Zaczyna mi odbijać' - myślę, kiedy zaczynam cicho chichotać jak idiotka patrząc na odbicie w lustrze. Kręcę głową. Chyba czuję się.. szczęśliwa. W pewnym sensie.. Moje myśli zostają przerwane, gdy słyszę głos Harry'ego zza brązowych drzwi.
- Brooklyn, nie żebym Cię poganiał, ale cholera! Chciałbym móc Cię już zobaczyć. Przysięgam, jeśli Ci się nie spodobał..
W końcu decyduję się wyjść z pomieszczenia, aby uciąć potok słów Harry'ego, który zostawił jakiś czas temu przed łazienką dużą, czarną torebkę pod którą znajdywało się pudełko. W nim oczywiście znalazłam buty pasujące do całego zestawu. Z tego co pamiętam Kędzierzawy w ostatnich bodajże dziesięciu minutach pukał do brązowych drzwi z pięć razy? Można także powiedzieć, że się pomyliłam, a pięć pomnożyć przez dwójkę. Kręcę głową z uśmiechem na ustach i w końcu wychodzę, aby się przekonać co sądzi i aby się już nie stresował. 'Jakby miał czym' - przechodzi mi niegrzecznie przez myśl i wychodzę z pomieszczenia. Harry stoi oparty o białą ścianę na przeciwko z dłońmi w kieszeniach czarnych, opinających ciasno jego nogi spodni i nogami, które są skrzyżowane w kostkach. Wzrokiem mnie skanuje, a raczej moje ciało z góry na dół. Gryzę dolną wargę z myślami buzującymi w mojej głowie. Ciekawe czy w ogóle mu się spodoba.
- I jak?
Pytam niepewna jego odpowiedzi.
- Na pewno lepiej niż w tych jasnych dżinsach i o wiele za dużej bluzie. Masz cudowną sylwetkę, Brooklyn. Grzechem by było jej nie wyeksponować! Założę się, że nie chcesz swoich rzeczy z powrotem. Mam rację?
- Jeśli powiem, że 'nie' to będzie to przestępstwo?
Śmieje się, a ja uśmiecham. Robi kilka kroków w moją stronę.
- Cóż mogę powiedzieć, panno Riggs. Chyba Pani wie, że niegrzeczne dziewczynki za złe zachowanie dostają karę.
Szepcze tuż koło mojego ucha. Jego dłonie przylegają płasko do ściany po bokach mojej głowy. Czuję bijące ciepło od jego ciała. Nasze klatki piersiowe niemal się stykają. Harry spogląda na mnie. Moje wargi są lekko rozchylone, a serce swój rytm znacznie przyśpieszyło. Oboje wpatrujemy się w swoje oczy. Jego zielone tęczówki są spokojnie, ale i próbujące odczytać co dzieje się w mojej głowie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Zaczerpuję cennego powietrza.
- Te wszystkie rzeczy, które chciałbym z Tobą zrobić..
Mówi cicho schrypniętym głosem. Cholera. Z uwagi na mój niski wzrost on pochyla się lekko w moim kierunku. Jeśli moje serce biło szybciej wcześniej to nie wiem jak określić to, co teraz się z nim dzieje. Czuję jego ciepły oddech na swojej szyi. Mam ochotę wypowiedzieć jego imię w błagalnym geście, aby przestał, ale nie potrafię nic z siebie wydusić. Nawet jęku, a co dopiero jedno i to krótkie słowo. Ściskam jego granatową koszulkę na bokach. Odsuwa się na kilka centymetrów, ale nie zmienia swojej pozycji. Spogląda na moje dłonie, a następnie na mnie. Nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego zdejmuje je ze swoich bioder i od razu łączy ze swoimi. Nawet się nie orientuję, kiedy one znajdują się nad moją głową połączone z dłońmi Harry'ego. Próbuję oddychać spokojnie. Zielone tęczówki wpatrują się we mnie. Spoglądam na niego, aby odczytać co chce zrobić, ale nic nie udaje mi się wymyślić. Jedyną oznaką, która pozwala mi zostać spokojną jest ta, że on sam jest spokojny. Pochyla się w moim kierunku. Serce bije mi w piersi mocno. Ponownie czuję na skórze ciepły oddech. Trąca lekko nosem, a po chwili dotyka delikatnie ustami mój policzek. Wzdycham cicho. To takie.. nieznane uczucie. To znaczy dobre, ale ja znam je z innych sytuacji i wcale nie wyglądały tak ja to. Zresztą nieważne. Podczas, gdy kontynuuje przejście z lewej strony szyi rozbrzmiewa telefon. Harry warczy, a ja cichutku piszczę na niespodziewany gest.
CZYTASZ
HARSH | [PL]
FanfictionON - pochodzi z „dobrego" domu. ONA - wychowuje się w Domu dziecka. ON - lubi imprezy i przygodny seks. ONA - uwielbia czytać książki. ON - jest niebezpieczny. ONA - boi się przyszłości. # Opowiadanie zawiera wulgaryzmy, prze...