Rozdział 5

1.4K 59 24
                                    

- Gdzie ty się podziewałaś cały dzień? - zapytał Connor, kiedy Astrid weszła do jego dormitorium. Leżał na łóżku czytając książkę.

- Byłam w bibliotece - powiedziała jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie.

- Z Lupinem? - zapytał Connor ruszając śmiesznie brwiami.

- Sama, Connor - powiedziała - Ale Remus jest całkiem uroczy, nie uważasz?

- Astrid dlaczego mówisz to mi? Plotkuj o chłopakach z Sean - powiedział, a dziewczyna się zaśmiała.

- No weź - powiedziała przedłużając literki - Sean dzisiaj się źle czuje i nie ma nastroju żeby gadać. Jesteś moim przyjacielem.

- Tak, jestem twoim przyjacielem, ale nie wiem co mam ci odpowiedzieć na to, że Lupin jest uroczy. Ja go nie znam - powiedział szybko.

- Ja też go nie znam. Jedyne co zdążyłam zauważyć to, to, że ma problemu z nawiązywaniem kontaktów między ludzkich - powiedziała.

- Chce ci przypomnieć moja droga, że gdyby nie Sean to byśmy się nie poznali, bo również miałaś z tym problem - powiedział przewracając kartkę książki.

- Dalej nie wiem jak ty to robisz, że  rozmawiasz ze mną i jednocześnie czytasz - powiedziała, a chłopak poprawił włosy, które spadły mu na oczy.

- Mam niezwykłą podzielność uwagi - mruknął.
***

Astrid weszła do klasy numerologi za Connorem. Usiadła obok niego i wyciągnęła wszystkie rzeczy z torby. Profesor Vector rozpoczęła lekcje, a ona robiła szczegółowe notatki. Humor tego dnia jej nie dopisywał. Była zmęczona i miała ochotę położyć w dormitorium z dala od wszystkich ludzi.

Numerologia była jej ostatnią lekcją tego dnia i od razu po zakończeniu jej wyszła z klasy.

- No mogłaś na mnie chociaż poczekać - powiedział Connor dorównując jej kroku. Objął ją ramieniem. Był od niej o głowę wyższy, dlatego bez problemu mógł to zrobić.

- Nie mam dzisiaj humoru - mruknęła zrzucając jego rękę z ramienia.

- Idziemy do kuchni na gorącą czekoladę? - zapytał.

- Nie mam ochoty - mruknęła, a on spojrzał na nią zdziwiony.

- Dobrze się czujesz, Astrid? Nie madz gorączki? - zapytał - Nigdy nie odmówiłaś mi gorącej czekolady.

- Musiał w końcu nastać ten dzień - powiedziała stając przed wejściem do pokoju wspólnego krukonów. Odpowiedziała na pytanie i weszła do środka. - Widzimy się jutro, Connor.

- A kolacja? - zapytał.

- Nie jestem głodna. Do jutra - powiedziała i weszła po schodach.

Weszła do dormitorium, w którym czekała już Sean. Przywitała ją delikatnym uśmiechem, ale nic nie mówiła, bo wiedziała, że brunetka nie ma tego dnia ochoty na rozmowę. Położyła się na łóżku i przykryła się kołdrą. Wzięła książkę z szafki nocnej i zaczęła czytać na stronie, której ostatnio skończyła.
***

- Astrid - usłyszała głos swojej przyjaciółki - Astrid, wstawaj.

Brunetka otworzyła oczy i przetarła je cicho ziewając. Na jei piersi leżała książka. Wygramoliła się z łóżka i cicho ziewnęła.

- Pospiesz się. Zaraz musimy wychodzić - powiedziała Sean - Ja cie spakuje.

Poszła do lazienki. Umyła żeby, ubrała się i z włosów zrobiła koka. Miała wory pod oczami, a na jej twarzy malowało się zmęczenie.

Astrid wzięła torbe i zarzuciła je na ramię. Wyszły razem z dormitorium, a przy kanapie stał Connor czekając na nie.

- No nareszcie jesteście - powiedział - Wszystko w porządku, Astrid? Nie wyglądasz najlepiej.

- Po prostu się nie wyspałam i to tyle - powiedziała i znowu ziewnęła.

- Czytała do późna - powiedziała Sean.

- Tyle razy ci mówiłem, że masz się kłaść szybciej i wypoczywać - powiedział Connor i westchnął - Poradzisz sobie czy robić za ciebie wszystkie notatki?

- Dam sobie radę, dziękuję Connor - powiedziała uśmiechając się do czarmowłosego.

Astrid weszła do sali obrony przed czarną magią i usiadła razem z Sean. Astrid było się ciężko skupić tego dnia na lekcjach. Prawie przespała cała historię magii.

Po skończonych lekcjach poszła do biblioteki, żeby napisać wypracowanie na numerologię. W bibliotece było jej się łatwiej skupić, dzięki panującej tam ciszy. Astrid miała problemy ze skupieniem gdy jest głośno, dlatego pokój wspólny odpadał.

Usiadła przy jedynym stoliku i wyciągnęła książkę numerologii oraz pergamin. Oparła głowę na ręce i zanurzyła stalówkę pióra w atramencie.

Remus wszedł do biblioteki w towarzystwie Lily, która tego dnia miała wyjątkowo dobry humor.

- O zobacz kto tam siedzi - szepnęła do Remusa i wskazała palcem na stolik przy, którym siedziała.

- Daj spokój, Lily - Remus machnął ręką.

- Właśnie sobie przypomniałam, że muszę pomoc w czymś Marlenie - powiedział trochę głośniej przez Astrid podniosła głowę.

- Nienawidzę cię Lily - mruknął Remus.

- Do zobaczenia później - powiedziała i pobiegła ku wyjściu.

- Cześć - powiedziała Astrid cicho, a Remus odpowiedział jej tym samym i usiadł do jej stolika

- Piszesz zadanie z numerologi? - zapytał, a ona kiwnęła głową.

- Staram się, ale zupełnie mi dzisiaj nie idzie. Nie mam dzisiaj głowy do tego - powiedziała i przetarła twarz dłońmi.

- Mogę ci z tym pomóc jeśli chcesz - zaproponował.

- To bardzo miłe, Remus - powiedziała z uśmiechem -

- Pokaż już co napisałaś - powiedział, a ona podsunął mu kartkę przed twarz.

- Czytaj specjalisto - powiedziała, a on wywrócił oczami.

Astrid z pomocą Remusa szybki uporała się z zadaniem.

- Dziękuję bardzo, Lupin - powiedziała z uśmiechem.

- Nie ma sprawy - mruknął cicho i uśmiechnął się lekko. - Muszę już iść.

- Ja też - powiedziała i wzięła torbę i zarzuciła na ramię.

Wyszli razem z biblioteki i każdy udał się do swojej wieży.

Czekolada O Północy | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz