Rozdział 12

1K 46 23
                                    

- Chodź, Remus, przejdziemy się - powiedziała Astrid ciągnąc bruneta za rękę - Jest taka ładna pogoda. Nie będziemy siedzieć cały czas tutaj.

Remus westchnął i wstał z fotela. Schował książkę, którą czytał do torby i wyszedł za Astrid z starej sali.

Wyszli ze szkoły na szkolne błonia. Od razu poczuli powiew przyjemnego, letniego wiatru. W powietrzu unosił się zapach kwiatów. Astrid uwielbiała wiosnę. Uwielbiała patrzeć jak wszystko kwitnie i rodzi się na nowo do życia. Szła w samej koszuli, a i tak było jej strasznie ciepło. Włosy miała spięte w kucyka.

Astrid uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała szkolnego błonia. Uwielbiała Hogwart. Czuła się bezpiecznie w tym miejscu. Mimo, że nauka dawała jej popalić, to cieszyła się z każdej chwili spędzonej w Hogwarcie. Spojrzała na Remusa, który był wyjątkowo mocno zamyślony. Astrid szturchnęła go lekko.

- O czym myślisz? - zapytała Astrid, a Remus w końcu na nią spojrzał.

- O niczym ważnym - mruknął.

- Uwielbiam tu być - wyznała i zatrzymała się. Usiadła na ziemi, a zaraz obok niej usiadł Remus. Ich palce delikatnie się stykały, a Astrid poczuła, że robi jej się jeszcze bardziej gorąco.

- Ja też - powiedział z lekkim uśmiechem i położył się na ziemi.

Jedną rękę podłożył pod głowę. Patrzył w niebo. Drugą ręką przeczesał brązowe włosy. Astrid uważała, że Remus jest przystojny. W jego zielonych oczach widziała wiosnę, którą tak uwielbia. Nieliczne blizny dodawały mu tylko uroku.

- Co? - zapytał, wyrywając Astrid z zamyślenia. Astrid położyła się obok niego - Gapiłaś się.

- Nie gapiłam się - mruknęła, a na jej policzkach pojawiły się ledwie widoczne rumieńce.

- Gapiłaś - powiedział, a ona się bardziej zarumieniła - zawstydziłaś się. Punkt dla mnie.

Astrid zaśmiała się i szturchnęła Remusa w bok.

- Dalej ja wygrywam - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach - Patrz królik - wskazała na chmurę w kształcie królika.

- To nie jest królik - powiedział Remus - To pies.

- Gdzie ty tu psa widzisz?

Remus przybyliżył się do niej i pokazywał jej, ale ona średnio go słuchała. Nie potrafiła się skupić przez jego bliskość.

- Teraz już widzisz? - zapytał.

- Dalej twierdzę, że to królik - powiedziała, a Remus wywrócił oczami.

Na błoniach spędzili dużo czasu. Słońce zdążyło się już schować, a oni dopiero wracali do zamku. Remus odprowadził Astrid pod sam pokój wspólny krukonow.

- Do zobaczenia jutro - Pocałowała go w policzek i weszła do pokoju wspólnego.

- Kto to był? - usłyszał głos za sobą. Odwrócił się i zobaczył Petera.

- Nikt - mruknął Remus.

- Przecież widziałem. Dała ci buziaka w policzek - Peter założył ręce na pierwsi - Randkujesz z kimś i nam nie powiedziałeś?

- Nie randkuje - powiedział - Ani słowa reszcie. Idziesz do pokoju wspólnego.

- Idę do kuchni - odparł - Czemu im nie mówić?

- Znasz ich Pete. Będą się śmiać - westchnął cicho.

- Przecież sami są zakochani - powiedział Peter - To fajnie, że kogoś poznałeś.

- Ale nie mow im, błagam - powiedział Remus - Dam ci wszystkie możliwe słodycze świata. Oprócz mojej czekolady.

- Dobra - uśmiechnął się - Widzimy się później Remus.
***

- Opowiec nam o tej dziewczynie, Remus - powiedział James, gdy już leżeli w łóżkach.

- Co mam wam powiedzieć? - zapytał - Nazywa się Astrid jest fajna.

- Wysiliłeś się - powiedział ironicznie Syriusz.

- Starłem się jak mogę - odpowiedzialność mu Remus.

- Lubisz ją - powiedział James - Kiedy ją poznamy?

- Na pewno nie teraz - powiedział - Narobicie mi wstydu.

- My? Wstydu? - Syriusz prychnął - Czy my kiedyś zrobiliśmy ci wstyd.

- Drugi rok. Moje urodziny. Chodzenie po korytarzu i ciągle śpiewanie mi sto lat - powiedział Remus - I jak mogliście być zdziwieni, że mam was dość? Byliście irytujący.

- My chcieliśmy dobrze - powiedział James.

- Tak. Szczególnie, kiedy tort znalazł się na szacie McGonagall - zauważył Remus.

- To nie była moja wina! Syriusz mnie wystraszył - powiedział Peter, James się zaśmiał.

- Nie wiedziałem, że się wsytarszysz, kiedy rykne najlepszego dla Remusa - powiedział Syriusz - Mogłeś nie rzucać tortem.

- Wystraszyłeś mnie! - powiedział znowu Peter - Lepsze to niż poparzenie Slughorna.

- To było przez przypadek! - krzyknął Syriusz, a James i Remus wybuchli śmiechem.

- Pamiętacie jak pofarbowaliśmy kotke Filcha - powiedział James ze śmiechem.

- Filcha był nieźle wkurzony - powiedział Syriusz - Trzeba to kiedyś powtórzyć. Norris bardzo wyglądała w czerwieni.

- Uważam, że lepiej by jej było w niebieskim - powiedział James.

- Brakuje nam tylko szlabanu od gościa, który świruje widząc swoją kotkę - powiedział Remus - Dawno nie dostaliśmy od niego szlabanu.

- Ja dostałem - powiedział Peter - Nadepnąłem na Norris, ale przysięgam, że wlazła mi pod nogi.

- Trzeba było zamienić się w szczura i uciec - powiedział Syriusz.

- Jeszcze by mnie zeżarła - powiedział Peter i wzdrygnął się na samą myśl.

- Nigdy nie zapomnę jak zwiewałeś, gdy zobaczyłeś, że jestem psem - Syriusz się zaśmiał głośno.

- Byłem w szoku - powiedział Peter.

- Ta jasna - mruknął Syriusz.

- To ty go goniłeś, Łapa - powiedział James - Ale w życiu nie widziałem, żebyś tak szybko biegł Peter.

- Przestań - mruknął Peter, a reszta wybuchnęła śmiechem.

Czekolada O Północy | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz