Rozdział 51

441 24 0
                                    

Astrid i Remus pośpiesznie weszli do pokoju, gdzie trwało nagle spotkanie Zakonu Feniksa. Oboje zastanawiali się co się dzieje i dlaczego Dubledore tak nagle ich wezwał. Byli tam wszyscy. James i Lily siedzieli obok nich tak samo nie wiedząc co się dzieje. Na przeciw nich siedział Syriusz razem z Konwalią. Obok nich Alicia i Frank Longbottom. Młoda Alfa Zeta Mar, a obok niej Matilda Saito. Hannah i Stephen Hayes, którzy do Zakonu dołączyli niedawno. Fabiam i Gideon Prewett, a za nimi stał Alastor Moody. Marlena McKinnon i Dorcas Meadows rozmawiały przyciszonymi głosami. Ostatni do pokoju wszedł Peter i usiadł obok Jamesa. Peter blady i przerażony. Pod jego oczami rozciągały się sińce. Wyglądał na chorego.

- Chyba możemy zaczynać - powiedział Dumbledore - Przejdę od razu do sedna. Mamy szpiega. Ktoś przekazuje informacje Voldemortowi o Zakonie.

- Jak to szpiega? - zapytał James - Jesteśmy w niebezpieczeństwie?

- Na razie nie, ale bądźcie ostrożni - powiedział Dumbledore.

- Musimy zachować szczególną ostrożność. Nic nie może wyjść z tego miejsca - powiedział Moody donośnym tonem - Jak się dowiem kto donosi...

- Bez pochopnych wniosków - powiedział Dumbledore - To tyle.

Dumbledore i Alastor wyszli, a pokoju zapadła cisza. Każdy miał swoje podejrzenia. Wszyscy rozeszli się w ciszy, a Astrid i Remus teleportowali się do domu Jamesa i Lily. Pojawił się tam też Syriusz i Konnie oraz Peter, który wyglądał jeszcze gorzej niż przedtem.

- Nie przejmuj się, Pete - powiedział James widząc w jakim Peter jest stanie - Nic nam nie grozi.

- Jest coraz gorzej - powiedział Remus.

- Nie zaatakują nas zadni śmierciożercy - powiedział stanowczo Syriusz.

- A skąd taka pewność? - zapytał Remus - A może to ty donosisz Voldemortowi.

- Chyba nie mówisz poważnie! - krzyknął Syriusz.

- No nie wiem. Twoja rodzina zawsze popierała tych złych - powiedział Remus - Może jednak zostawili ci coś.

- Remus - powiedział James, a Syriusz podszedł do Remusa wyciągając różdżkę.

- Powiedz jeszcze jedno słowo...

- Nawet nie zaprzeczasz, Syriuszu - powiedział Remus.

- To nie czas na kłótnie! - powiedział stanowczo James - Jesteście przyjaciółmi i obwiniacie siebie nawzajem.

- Na razie nie wiem czy mogę mu ufać - powiedział Remus, a Konie odciągnęła Syriusza od Remusa.

- Skoro tak zwalasz na mnie to może ty zdradzasz zakon - powiedział Syriusz.

- Dosyć! - powiedział James - Jak macie zamiar wciąż się o to kłócić to wyjdzie z mojego domu.

***

Remus wciąż myślał nad tym co powiedział Dubledore. Widział, że obwinianie Syriusza nie było dobrym posunięciem. Przyjaźnili się, ale raz już zawiódł jego zaufanie, więc mógł to zrobić pomowniem.

- Remus - szepnęła Astrid, która trzymała jakiś list w ręku. Zasłoniła usta dłonią i zacisnęła oczy.

- Co się stało? - zapał Remus podchodząc do żony.

- Marlena nie żyje - szepnęła - Została zabita przez śmierciożerców.

Remus wyrwał list z ręki Astrid myśląc, że po prostu sobie żartuje, ale w liście wyraźnie było napisane, że Marlena McKinnon zginęła zeszłej nocy zabita przez śmierciożercę. Zakon Feniksa był w coraz większym niebezpieczeństwie, a oni nie mogli stać bezczynnie patrząc jak ich przyjaciele giną.

Kilka dni po śmieci Marleny przyszedł im kolejny list, równie nieprzyjemny co pierwszy. Dorcas Meadows została zabita przez samego Voldemorta. Astrid powoli nie wierzyła w to co czyta. Zaczynała czuć się coraz gorzej.

***

Lily weszła do domu Lupinów i przywitała się z Astrid. Remus byl6na misji z Zakonu Feniksa. Nie widziały się już tak często jak kiedyś. Jak Remus i Syriusz się spotykali od razu zaczynali rzucać siebie wyzwiskami i to nie było przyjemne dla nikogo i nikt nie chciał już tego słuchać. Remus i Syriusz przestali ufać sobie nawzajem.

- Astrid, dobrze się czujesz? - zapytała Lily widząc, że Astrid jest blada.

- Tak, po prostu od kilku dni nie czuję się najlepiej - powiedziała - Może to przez to co się stało z Marleną i Dorcas. Nie śpię nocy. Codziennie wymiotuje

- A może lepiej jedź do lekarza - powiedziała zmartwiona Lily - Naprawdę nie wyglądasz najlepiej.

- Nie chce martwić Remusa - powiedziała Astrid - Już ma wystarczająco zmartwień na głowie. Jeszcze ta kłótnia z Syriuszem. Nie wierzę, że to on, a Remusowi odbiło.

- Wolę o tym nie myśleć - powiedziała Lily - James ciągle się martwi. Powiedział, że ma jakieś złe przeczucia. Nigdy go takiego nie widziałam. Zachowuje się jak nie James.

Lily została u Astrid do wieczora. Następnego dnia Astrid nie czuła się lepiej. Przeciwnie, miała wrażenie, że jest jeszcze gorzej. Przez cały dzień nie wychodziła z łóżka. Martwiła się o Remusa, który dalej nie wrócił.

- Astrid! - usłyszała głos swojego męża i odetchnęła z ulga, kiedy wszedł do pokoju. Był cały brudny i zmęczony - Jak się czujesz.

- Jeszcze gorzej - wymamrotała Astrid - Tak się cieszę, że jesteś. Tak się bałam.

- Nigdy cię nie zostawię.

Czekolada O Północy | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz