[05] OUT HUNTING

971 52 7
                                    




DARYL I MERLE postanowili dołączyć do ich obozu, a potem wszystko w zasadzie działało dobrze. Oczywiście, nie można było zaprzeczyć, że Merle Dixon był dupkiem, ale Daryl nie wydawał się jak jego brat. Oboje polowali w lasach i przywieźli z powrotem tyle, by nakarmić wszystkich, a w połączeniu z zapasami Glenna i Lary uzyskali bardzo stabilny dochód żywności.

Bracia Dixon nadal trzymali się z daleka, rozbijając namioty trochę dalej od wszystkich innych. Rzadko dołączali do nich wieczorami przy ognisku, woląc zamiast tego pozostać w odosobnieniu. Carl często pytał Larę, dlaczego bracia nie chcą wchodzić w interakcję ze swoją grupą, a Lara zawsze mu mówiła, że może po prostu nie lubią myśli o byciu w pobliżu tak wielu ludzi.

Mimo wszystko, po kilku miesiącach wszystko wydawało się, że idzie dobrze. Od wybuchu epidemii minęły nieco ponad cztery miesiące, a Lara czuła się w tym obozie tak bezpieczna, jak tylko mogła. Pewnego ranka, Lara znowu szukała jagód, decydując się zrobić to podczas prania, kiedy zaskoczył ją głos za nią.

"Wiesz, że one są trujące?"

Lara upuściła jagody, które trzymała i odwróciła się, by znaleźć stojącego za nią Daryla. "Cóż, nie jestem ekspertką, więc po prostu wybieram je i modle się, aby mnie nie zabiły."

"Mogę ci pokazać te dobre?" zasugerował Daryl.

Lara zawahała się. Przeważnie zawsze, rzadko wchodził w interakcje z grupą, więc dlaczego teraz zachowywał się przyjaźnie? W końcu, skinęła głową, ponieważ nie miała ochoty dzisiaj umierać z powodu zjedzenia trujących jagód.

"Dobra." przytaknęła Lara. "Prowadź."

Spodziewała się, że spacer odbędzie się w ciszy, ale zamiast tego Daryl zaczął rozmowę. "Od jak dawna tu jesteście?"

"Uh... od kilku miesięcy." odpowiedziała Lara. "Ja, Lori i Shane byliśmy tymi, którzy to zaczęliśmy."

"Shane?" spytał Daryl. "Ten duży facet?"

"Tak." przytaknęła Lara. "On jest... On był najlepszym przyjacielem mojego brata."

"Był? Czy twój brat nie dał rady dotrzeć tutaj?" spytał Daryl.

"Nie." odpowiedziała Lara, kręcąc głową. "Był policjantem, tak jak Shane. Został postrzelony i był w śpiączce, kiedy świat się skończył i umarł. Shane widział, jak to się stało."

"Przykro mi." odpowiedział Daryl.

"Teraz moja kolej na zadanie pytań. Co robiłeś przed tym wszystkim?" spytała Lara.

Nie zdawała sobie sprawy, że to będzie takie napięte pytanie, a kiedy Daryl zesztywniał, Lara natychmiast wycofała się. "Nie musisz odpowiadać, to znaczy—"

"Niewiele robiłem" odpowiedział Daryl. "Byłem tylko ja, Merle i mój tata, ale był kupą gówna. Jedyną dobrą rzeczą, której nas nauczył, było polowanie."

Lara wiedziała, że temat jest drażliwy, więc nie naciskała na Daryla, aby uzyskać więcej odpowiedzi. "Cóż, ja przed tym wszystkim byłam nauczycielką."

"Lubisz dzieci?" spytał Daryl.

"Tak." odpowiedziała Lara, zanim się wzdrygnęła. "Czekaj, to zabrzmiało źle. To znaczy, kocham mojego bratanka i zrobiłabym wszystko dla tego małego chłopca."

"Mogę to potwierdzić." powiedział Daryl. "Widziałem, w jaki sposób się nim opiekujesz."

"Staram się, żeby wszystko było dla niego normalne." wzruszyła ramionami Lara. "Kiedyś dużo graliśmy w baseball, ale od tamtego czasu, tak naprawdę nie chciał."

"Trudno go winić." powiedział Daryl, po czym zatrzymał się i wskazał na krzak. "Tam. Te są jadalne."

"Jesteś pewien?" spytała Lara.

"O czym ty, do diabła, mówisz?" Daryl odpowiedział. "Oczywiście, że jestem pewien."

"Tylko sprawdzam." powiedziała Lara, posyłając Darylowi mały uśmiech. "Daj spokój, tylko się z tobą droczę. Muszę przynieść światu trochę światła."

"Po prostu, zbierz te jagody." powiedział Daryl.

"W porządku, Panie Marudo."

Daryl był kimś innym, a Lara nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle. W jednej chwili wyglądał, jakby był rozmowny, a w następnej znów się zamykał. Lara nie była pewna, dlaczego taki był, ale wiedziała, że w głębi duszy Daryl miał zdolność troszczenia się o otaczających go ludzi. Tak jak Lara zaczęła akceptować tę grupę jako przyjaciół, miała nadzieję, że Daryl też to zrobi.

Kiedy Lara napełniła swoje wiadro, Daryl zaproponował, że zabierze ją ze sobą na polowanie. Początkowo, była niezdecydowana, ale kiedy obiecał, że nauczy ją strzelać z kuszy, jej zainteresowanie wzrosło.

"Dlaczego?" zapytała, idąc za Darylem między drzewami. "Dlaczego jesteś dla mnie miły?"

"Dlaczego miałbym nie być?" spytał Daryl.

Lara prawie potknęła się o korzeń drzewa, zanim odpowiedziała. "Nie wiem, po prostu nie wyglądasz na faceta, który ma wielu przyjaciół. Nie chcę cię obrazić, mówiąc to."

"Nie, masz rację." powiedział Daryl, wzruszając ramionami. "Mam tylko brata."

"Cóż, już nie." odparła Lara. "Masz teraz nas wszystkich."

"Więcej gęb do wykarmienia." mruknął Daryl, zatrzymując się nagle.

"Tak, ale więcej ludzi jako przyjaciół." sprzeciwiła się Lara. "Nie jest tak źle."

"Nieważne." odparł Daryl. "Bądź cicho, dobra. Spójrz."

Spoglądając przez drzewa, Lara zobaczyła królika stojącego wśród liści. Wydała cichy dźwięk 'aww', a Daryl przewrócił oczami, cicho unosząc kuszę. "Kobiety. Tak cholernie miękkie."

"Nie jestem miękka." szepnęła Lara. "Są po prostu słodkie."

"No, cóż." powiedział, strzelając z kuszy. "Teraz jest martwy."

Lara zadrwiła. "Uroczy."

"Chcesz umrzeć z głodu?" spytał Daryl, idąc po królika. Lara nic nie powiedziała, a Daryl prawie się uśmiechnął z zadowolonym wyrazem twarzy. "Tak myślałem."

"Jesteś dobry." powiedziała Lara, wskazując na królika. "Naprawdę dobry."

"Jesteś dobra w strzelaniu?" spytał Daryl.

Lara wzruszyła ramionami. "Jestem dobra z bronią. Rick... Rick kiedyś zabierał mnie na strzelnicę. Powiedział mi, że 'ponieważ mieszkasz sama, powinnaś wiedzieć, jak się bronić'."

"Kim jest Rick?" spytał Daryl.

"To mój brat." odpowiedziała Lara. "Ten, o którym ci mówiłam wcześniej. Tata Carla."

"Przykro mi." powiedział Daryl, gdy obaj wrócili do obozu. "Musiało być ciężko."

"Nie widziałam, gdy odchodził." powiedziała Lara. "Słyszałam to od Shane'a. Doprowadził nas tutaj. Ochronił naszą trójkę."

"Wygląda na dobrego faceta." odparł Daryl.

Lara skinęła głową. "On jest w porządku. Opiekował się nami, odkąd to się stało."

Kiedy wrócili do obozu i Daryl zobaczył swojego brata, odsunął się od Lary, pożegnał się z nią cicho i zostawił ją w spokoju. Lara patrzyła, jak odchodzi, zdezorientowana przez chwilę, ale potem przypomniała sobie o wiadrze, które trzymała w dłoniach. Podchodząc do Lori i Carol, Lara potrząsnęła lekko wiadrem.

"Mam dobre rzeczy." uśmiechnęła się.

Lori uniosła brew. "To nie ma nic wspólnego z Darylem, prawda?"

"Boże, wydobądź swój umysł z rynsztoka, Lori." odpowiedziała Lara z drwiną, odkładając wiadro. "Miałam na myśli, że mam jagody."

Lori uśmiechnęła się do Lary. "Pewnie."

"Lori!"

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz