[99] TIRED OF LOSING PEOPLE

320 16 5
                                    

LARA BYŁA ZMĘCZONA GRZEBANIEM LUDZI. 

Była zmęczona pożegnaniem z przyjaciółmi. Jim, Jacqui, Patricia, Shane, Dale, Andrea, Hershel, T-Dog, Lori, teraz Beth? Po prostu tracili ludzi, a ona była zmęczona - tak zmęczona - byciem tą, która stała nad grobami, zmuszona do wytrwania i życia ze świadomością, że brakuje im ludzi. 

Wiedziała, że ​​musi spodziewać się strat, zanim nadejdą, ponieważ w tym nowym świecie rządzonym przez umarłych nie było określonych szans na przetrwanie. Każdy dzień mógł być ich ostatnim, ale to nie znaczyło, że kiedy ktoś wziął ostatni oddech, łatwiej było sobie poradzić z tym, co zostało.

Daryl był zrozpaczony, Maggie płakała, ilekroć pomyślała o swojej siostrze, a wszyscy szczególnie przeżywali tę stratę. Beth była taką charyzmatyczną nastolatką; trzymając się nadziei po przekonaniu, że świat jest zły. Kiedy próbowała się zabić, Lara była tam, obserwując, jak wybiera życie i nadal wierzy w lepsze życie dla wszystkich. Nigdy nie straciła nadziei po upadku więzienia; wierzyła, że ​​wszyscy się spotkają. 

Gdyby mogła ich teraz zobaczyć, byłaby bardzo zadowolona z tego, co osiągnęła grupa. Porzucili swoje mechanizmy obronne i przyjęli nowych ludzi, dorastając i kształtując się razem jako jedna niewątpliwie niebezpieczna siła. Lara wiedziała, że ​​byłaby dumna. 

Mimo to, była zmęczona grzebaniem ludzi i kiedy stała nad grobem Beth, słuchając, jak Gabriel recytuje pożegnalne słowa Beth, Lara mocno przytuliła Daryla, starając się nie płakać. Za każdym razem, gdy myślała o Beth, łza kręciła jej się w oku i przypominała sobie, jak bardzo wszystkim na niej zależało, łącznie z Darylem.

Po tym, jak ją pochowali, nikt tak naprawdę nie wiedział, jakie będą ich kolejne kroki. Nie mieli nigdzie bezpiecznego miejsca. Nie mieli planu gry. Nie mieli już motywacji do robienia czegokolwiek. Wszyscy byli zmęczeni, zmęczeni ciągłym niebezpieczeństwem, zmęczeni ciągłą stratą, bólem i bólem serca. Oni byli zmęczeni. 

Musieli odpocząć. 

To Noah wpadł na pomysł, by odbyć podróż do swojego rodzinnego miasta. Powiedział, że był ufortyfikowany, z murami i społecznością, która kwitła w środku. Chociaż Rick uznał to za niezłą wędrówkę, wydawał się zgadzać z tym pomysłem. Było albo to, albo pozostać na drodze, bez celu, bez planu; tylko pogrążając się we własnym smutku. 

"To było bezpieczne." powiedział Rick do grupy. "Ma ściany, domy, dwudziestu ludzi. Beth chciała iść z nim. Chciała go tam zabrać. To długa podróż, ale jeśli się uda, to ostatnia długa podróż, jaką musimy odbyć."

"A co, jeśli już go nie ma?" spytał Glenn.

"W takim razie pójdziemy dalej." odparł Rick. 

"W takim razie znajdziemy nowe miejsce." zgodziła się Michonne. 

"Gdzieś, gdzie możemy się rozwijać, odbudowywać i wychowywać Judith i moje dziecko." dodała Lara. 

Daryl skinął głową. "Musimy to zrobić. Dla Beth."

I dlatego wyruszyli tego samego dnia, wpakowali do swoich samochodów i ruszyli w dół drogi. Robili to z jednego powodu, ponieważ jeśli Beth widziała przed sobą lepszą przyszłość, musieli się tego trzymać i próbować ją znaleźć, nie tylko dla siebie, ale i dla niej. 

Przejechali pięćset mil, docierając do rodzinnego miasta Noah'a. Trzy tygodnie prawie niczego. Rick i Michonne zabrali Tyreese'a, Glenna i Noah'a na zwiad w okolicy i sprawdzenie tego, pozostawiając resztę grupy w tyle. Po drodze Tyreese został ugryziony przez szwendacza i zmarł, zanim zdążyli wrócić do grupy.

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz