[16] MOVING OUT

850 38 3
                                    

POCHOWALI SWOICH ZMARŁYCH na grzbiecie górującym nad kamieniołomem, a Lara stała z rodziną, obserwując, jak Andrea zmaga się z opuszczeniem ciała Amy do grobu, odmawiając pomocy Dale'a, dopóki w końcu nie przyjęła jego pomocnej dłoni. Gdy obserwowali, jak ich przyjaciele zostali pochowani, Rick złożył uroczystą obietnicę, że nie opuści rodziny ponownie, obiecując swojemu synowi, żonie i siostrze, że będą bezpieczni.

W tak krótkim czasie, atmosfera w obozie bardzo się zmieniła. Wszyscy stali się bardziej stonowani, a Lara nie słyszała już odgłosów bawiących się Carla i innych dzieciaków ani swobodnych rozmów toczących się z łatwością po obozie. Wszyscy pogrążyli się w żałobie, dochodząc do siebie po szoku po ataku poprzedniego wieczoru i wszyscy martwili się o Jima.

Był dla nich wszystkim zagrożeniem, ale dopóki nie umarł, nie było powodu, by nie pocieszać go, że wszystko będzie dobrze. Lara nie mogła znieść ciszy, ale została w obozie ze względu na Carla. Siedział między jej nogami, gdy siedzieli przy ognisku, nieoświetlonym i zimnym w ciągu dnia.

Shane i Rick, którzy odważyli się wejść do lasu, wrócili po chwili. Shane przemówił pierwszy. "Myślałem o planie Ricka. Teraz spójrzcie, nie ma, uh... nie ma gwarancji. Tak czy inaczej, będę pierwszym, który to przyzna. Znam tego człowieka od dawna. Ufam jego instynktowi. Mówię, że najważniejszą rzeczą tutaj jest to, że musimy trzymać się razem. Więc dla tych, którzy się z tym zgadzają, wyruszamy z samego rana. Okej?"

Resztę dnia spędzili pakując swoje rzeczy, napełniając torby i ładując samochody. Namioty były ostatnie, ponieważ zostały rozebrane następnego ranka. Przy ogniu tej nocy Lara podeszła i usiadła obok Daryla, który tylko skinął jej głową, gdy usiadła.

"Jedziesz z nami?" spytała Lara.

"Tak." odpowiedział Daryl. "Lepiej trzymać się razem, prawda?"

"No tak." przytaknęła Lara. "I myślę, że powinieneś iść z nami. Rickowi przydałby się przyjaciel taki jak ty."

"Przyjaciel?" spytał Daryl. "Ufa mi tak daleko, jak może mnie rzucić."

"Tak, ale..." Lara urwała, patrząc na Shane'a, siedzącego naprzeciwko niej. "Nie wiem, jest coś w Shane'ie."

"Co z nim?"

"Jest inny." szepnęła Lara. "Myślę, że coś się działo z nim i Lori, a teraz Rick wrócił i myślę, że Shane czuje się, jakby... nie wiem, ale jest inny."

"Cóż, to jego problem." odparł Daryl. "Nie mój."

Lara pokręciła głową. "Naprawdę trudno z tobą rozmawiać, wiesz? Czy zabiłoby cię bycie trochę bardziej otwartym na ludzi?"

"Być może."

Lara zostawiła go potem samego, spędzając kolejną bezsenną noc leżąc w swoim namiocie. Kiedy nadszedł ranek i musiała zdjąć namiot, Shane pomógł jej w tym, ponieważ trochę się szarpała. Gdy namioty zniknęły i zostały zapakowane do samochodu, grupa zebrała się wokół, aby otrzymać instrukcje. 

"Słuchajcie!" zawołał Shane. "Ci z was z CB, będziemy na kanale czterdziestym, ale bez zbędnych pogawędek, dobrze? Teraz, jeśli będziecie mieli problem, nie macie radia, nie będziecie mieli sygnału, w ogóle nic, uderzcie raz w klakson. To zatrzyma konwój. Macie pytania?"

"My, uh... nie jedziemy." powiedział Morales.

"Mamy rodzinę w Birmingham." powiedziała jego żona. "Chcemy być z naszymi ludźmi."

"Jesteście sami, nie będziecie mieli nikogo, kto mógłby was pilnować." powiedział Shane.

"Zaryzykujemy." powiedział Morales. "Muszę zrobić to, co najlepsze dla mojej rodziny."

"Jesteś pewien?" zapytał Rick.

"Rozmawialiśmy o tym." odparł Morales. "Jesteśmy pewni."

"W porządku." skinął głową Rick. "Shane?"

Obaj przekopali się przez torbę Ricka, wyciągając broń i pudełko amunicji. Rick wyciągnął broń, gdy Shane podał pudełko Moralesowi. "Pudełko jest w połowie pełne."

"Dziękuję wszystkim." powiedziała żona Moralesa. "Za wszystko."

Wszyscy się pożegnali, a Lara przytuliła wszystkich członków rodziny Moralesa, życząc im bezpiecznego przejazdu tam, gdzie się udawali. Miała nadzieję, że przeżyją, ponieważ świat jest pełen zła, którego dobro musi znaleźć sposób na prosperowanie. 

Kiedy rodzina zmierzała do swojego samochodu, Shane zwrócił się do Ricka. "Co sprawia, że myślisz, że nasze szanse są lepsze? No dalej. Chodźmy. Wyjedźmy."

Lara zdała sobie sprawę, że w samochodzie Ricka również nie będzie wystarczająco dużo miejsca dla niej, ponieważ Carol, Sophia i Carl zajmują tylne siedzenia. Usiadłaby z tyłu, ale było tam pełno ich rzeczy.

"Może pójdziemy gdzieś indziej?" zaproponowała Carol, wysiadając z samochodu.

"Nie bądź niemądra." odparła Lara, machając ręką na swoją sugestie. "Pojadę z kimś innym."

Poszła w kierunku tyłu konwoju, gdzie Shane wskazał na wolne miejsce obok niego. "Jesteś tu mile widziana."

"Nie, dzięki." odpowiedziała Lara. "Pojadę z Darylem."

"Jak chcesz." Shane wzruszył ramionami.

Lara skierowała się do pikapa Daryla, opierając się o okno po stronie pasażera. "Mogłabym się dołączyć?"

"A co z Rickiem?" spytał Daryl.

"Pełno." odpowiedziała Lara. "I naprawdę nie mam ochoty jechać z Shane'm."

"Jasne." powiedział Daryl. "Wchodź."

Lara uśmiechnęła się, wsiadając do ciężarówki Daryla i zanim jeszcze zamknęła drzwi, odjechali, jadąc z powrotem na główną drogę z kamieniołomu, zostawiając za sobą obóz, który ich wszystkich zgromadził.

Daryl nie mówił dużo, a Lara zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie była to przegrana walka, żeby wydobyć z niego rozmowę, więc zrolowała swój sweter i oparła go o okno, używając go jako poduszki. Daryl obserwował ją kątem oka, a kiedy już zasnęła, zastanawiał się, jak jej się to udało. Jemu zajmowało wieki, zanim zasnął, ale gdy tylko Lara zamknęła oczy, jej rytm oddychania zmienił się i zasnęła w mgnieniu oka.

Jechali jakieś pół godziny, zanim kamper Dale'a się zatrzymał. Daryl szturchnął Larę w nogę, żeby ją obudzić, a ona gwałtownie się obudziła. "Co? Czy jesteśmy już na miejscu?"

"Nie." odpowiedział Daryl. "Kamper się zatrzymał."

"Świetnie." westchnęła Lara. "Dowiedzmy się, co się dzieje."

Dym unosił się pilnie z przodu kampera, a kiedy Lara go zobaczyła, westchnęła. Rick i Dale stali blisko niego, próbując znaleźć rozwiązanie, ale wyglądało na to, że nie było żadnego rozwiązania.

"Mówiłem ci, że nigdy nie zajedziemy daleko na tym wężu." powiedział Dale. "Słuchaj, potrzebowałem tego z furgonetki."

"Możesz to naprawić?" zapytał Rick.

"To wszystko do tej pory." odparł Dale. "To najbardziej taśma klejąca niż wąż i skończyła mi się taśma."

"Widzę coś przed sobą." powiedział Shane, patrząc przez lornetkę. "Stacja benzynowa, jeśli dopisze nam szczęście."

"Wy wszyscy!" wykrzyknęła Jacqui, wysiadając z kampera. "Jim. Jest z nim źle. Nie sądzę, żeby mógł już dłużej wytrzymać."

"Hej Rick, chcesz utrzymać fort?" zapytał Shane. "Pojadę przed siebie, zobaczę, co mogę zabrać."

"Tak, też pojadę." zaproponował T-Dog. "Będę z tobą."

"Wszyscy miejcie teraz otwarte oczy." powiedział Shane. "Zaraz wrócimy."


DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz