[104] ALEXANDRIA

286 14 1
                                    

KIEDY NADSZEDŁ RANEK, załadowali się z powrotem do kampera i kontynuowali jazdę. Lara siedziała przy stole ze swoimi przyjaciółmi, podczas gdy Eugene tasował talię kart. Rozdając karty, wyjaśnił zasady. 

"Siedmiokartowy stud." wyjaśnił. "Spojrzenia i kwadraty. To asy, cuatro, neenery i dwuokie walety."

"Więc jest czternaście dzikich kart?" spytała Tara. "Mówisz poważnie?" 

"Poważne jak dwa kopulujące psy." odparł Eugene. 

Lara spojrzała na swoją kartę i zauważyła, że ​​Carl również na nie patrzy. "Oczy precz, młody." 

"Masz kartę, której potrzebuję." powiedział Carl. 

"Masz jedną, której potrzebuję." powiedziała Lara. 

"Zamiana?" zapytał Carl. 

Lara się roześmiała. "Jasne, młody."

Zamienili się kartami, a Eugene spojrzał na nich obu. "Ogólnie, to nie są zasady gry."

"A to pech." odparła Lara. "Tak gramy ja i Carl."

"Jesteśmy drużyną." zgodził się. 

W końcu bateria kampera padła i utknęli na drodze. Nie była to szczególnie przyjemna sytuacja, ponieważ wywołała wiele wspomnień, o których grupa starała się zapomnieć, szczególnie z ostatnich kilku tygodni. Daryl udał się na dach, aby czuwać, a Lara podążyła tam za nim, wspinając się po drabinie, podczas gdy Glenn i Abraham próbowali naprawić samochód kempingowy. Daryl uniósł brwi, gdy zobaczył, jak pojawia się jej głowa. 

"Jesteś pewna, że powinnaś tu być?" zapytał. 

"Jestem w ciąży, nie jestem głupia." odpowiedziała Lara, stając obok Daryla. "Ale nie martw się, mamo. Nie podejdę zbyt blisko krawędzi."

"Tak tylko mówię." powiedział Daryl. "Muszę cię pilnować."

"I doceniam to." odparła Lara, obejmując go od tyłu. "Mam nadzieję, że to okaże się dobrą rzeczą."

"Ja też." odparł Daryl. "Przydałoby się trochę dobrego. I hej, przepraszam. Byłem w złym miejscu, ale dochodzę do celu."

"Nie przepraszaj." powiedziała Lara, gdy Daryl położył swoją dłoń na jej dłoni, którą położył na jego brzuchu. "Nigdy nie musisz przepraszać za żałobę. Kochałeś Beth, jakby była twoim własnym dzieckiem."

"To gówniane, że odeszła." westchnął Daryl. "Ona na to nie zasłużyła."

"Nie zasłużyła." zgodziła się ze smutkiem Lara. "I chciałabym być tam z tobą. Chciałabym ci pomóc."

"Pomagasz mi, po prostu będąc sobą." powiedział Daryl. "Nie sądzę, żebym zaszedł tak daleko. Bóg mi świadkiem, że nie wróciłbym po tym, jak wyjechałem z Merlem."

"Cieszę się, że wróciłeś." powiedziała Lara. "Gdybyś tego nie zrobił, byłabym bardzo samotna."

"O czym mówisz?" spytał Daryl. "Miałabyś Glenna."

"Ale on jest z Maggie i jestem pewna, że ​​coś jest między z Abrahamem i Rositą... a może z Sashą." powiedziała Lara, patrząc na ich przyjaciół. "I myślę, że Rick zdecydowanie łapie jakieś uczucia do Michonne."

"Poważnie?" spytał Daryl. "Jesteś tego pewna?" 

"O tak." Lara skinęła głową. "Pamiętaj, jestem dobra w odczytywaniu ludzi. Zdecydowanie mają do siebie słabość."

Daryl przewrócił oczami. "Masz za dużo wolnego czasu."

"Wszyscy go mają." odpowiedziała Lara, gdy kamper zatrząsł się pod nimi. Uśmiechnęła się. "I wróciliśmy, suki. Chodźmy."

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz