[58] DARYL LEARNS A LESSON

670 30 1
                                    

RICK WRÓCIŁ RANO, a Lara, wyczerpana po przebudzeniu się, by nakarmić dziecko w środku nocy i konieczności czuwania przez kolejne dwie godziny, dopóki nie zasnęła, prawie nie widziała go w progu. To znaczy, dopóki jej brat nie przemówił, a ona podskoczyła tak bardzo, że łokciem zrzuciła owsiankę ze stołu. 

"Cholera."

"Wszyscy mają się dobrze?" zapytał Rick, powoli wchodząc do pokoju. 

Lara jęknęła lekko. "Cóż, tak, dopóki nie spowodowałeś, że upuściłam śniadanie."

"Tak, wszystko okej." odparła krótko Maggie. 

"A ty?" zapytał Hershel. 

"Wyczyściłem blok." powiedział Rick. 

"Ilu ich tam było?" zapytał Daryl.

"Nie wiem." odparł Rick, wciąż wyglądając na pustego, jakby tak naprawdę niczego nie przetwarzał. "Tuzin, dwa tuziny. Muszę wracać. Chciałem tylko sprawdzić, co u Carla i Lary."

"Rick, poradzimy sobie z wyjęciem ciał." powiedział mu Glenn. "Nie musisz." 

"Nie, muszę." odparł Rick, podchodząc do Daryla. "Każdy ma broń i nóż?" 

"Tak." powiedział Daryl. "Jednak kończy nam się amunicja."

"Maggie i ja zaplanowaliśmy popołudniu się rozejrzeć po terenie." powiedział Glenn. "Znaleźliśmy książkę telefoniczną. Są miejsca, w które możemy zajrzeć, poszukamy kul i mleka."

"Wyczyściłam pomieszczenie generatora." dodała Lara. "Axel próbuje to naprawić. W nagłym wypadku przeszukamy też niższe poziomy."

"Dobrze." odparł Rick. "Dobrze."

Wyszedł z powrotem tą samą drogą, którą przyszedł, a Hershel zawołał jego imię. Lara pokręciła głową. "Daj mu odejść." 

"Żeby mógł się zabić?" zapytał Glenn. 

"Żeby mógł przejść żałobę." odparła Lara. "Słuchajcie, on czuje się winny. On i Lori nie mieli dobrych stosunków, wszyscy to wiemy. Czuje się, jakby zawiódł, wiesz? Jakby nie był w stanie naprawić rzeczy, zanim było za późno? Musimy tylko pozwolić mu przetworzyć to na swój własny sposób."

"Ale go potrzebujemy." powiedziała Maggie. "On jest naszym przywódcą."

"Myślę, że radzimy sobie całkiem nieźle." odparła Lara. "Nie jest dla nas dobry w takim stanie. Słuchajcie, chcę, żeby mu się polepszyło. Jest moim bratem i nie znoszę widzieć go w takim stanie, ale... tak sobie radzi. Kiedy umarła nasza mama, był taki sam. Powrócił tylko wtedy, gdy złamałam kostkę spadając ze schodów i musiał zawieźć mnie do szpitala. Wróci, kiedy będzie gotowy lub gdy coś go do tego zmusi."

"Więc mówisz, żeby go po prostu zostawić?" zapytał Glenn. 

Lara skinęła głową. "Słuchaj, wiem, że trudno to zaakceptować, ale on wróci. Przysięgam, że wróci."

"Ufam Larze." powiedział Daryl, wskazując na nią łyżką. "Jeśli mówi, że się wróci, wierzę jej. To znaczy, dorastała z nim."

"Tak." powiedziała Lara, rzucając Darylowi wdzięczne spojrzenie. "A jeśli tego nie zrobi, zgłoszę się, żeby nakopać mu trochę rozsądku."

Grupa roześmiała się, powodując westchnienie ulgi, które opuściło usta Lary, gdy Carl się uśmiechnął. "To nie byłby pierwszy raz, kiedy go pobijesz."

"Co?" spytała Beth, z szeroko otwartymi oczami. "Co się stało?"

"Złamałam mu nos, kiedy byłam dzieckiem." wzruszyła ramionami Lara. "Odłamał głowę mojej ulubionej lalce."

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz