Rozdział 21

2.2K 128 18
                                    

MIA

Minęło już kilka dni od kiedy ponownie znalazłam się w domu klubowym.

Wykorzystując wszystkie pokłady zdrowego rozsądku, które w sobie znalazłam, starałam się zachować dystans w stosunku do Liama, prosząc go również o to samo.

Ciężko byłoby mi się długo opierać słodkiej i troskliwej stronie Liama, którą ostatnimi czasy reprezentował, dlatego pod groźbą opuszczenia klubu, zakazałam mu zbliżać się do mnie.

Potrzebowałam przestrzeni, by trzeźwo myśleć, a Liam mamiąc mnie swoimi pocałunkami, mógł sprawić, że decyzje, które podjęłabym będąc pod jego urokiem, byłby dla mnie opłakane w skutkach.

Z wielkim trudem i bólem wymalowanym na twarzy, przystał na moje żądania.

Zaprzestał przychodzić nocą do mojego pokoju, nie narzucał się mi ze swoją nadmierną bliskością i dzień po dniu starałam się trwać w tym jakże trudnym zadaniu.

Jak się w niedługim czasie okazało, nie było to zadanie łatwe, także dla mnie. Sądziłam, że lepiej poradzę sobie z nieustanną obecnością Liama, otóż nic bardziej mylnego.

Po kilku dniach plułam sobie w twarz i chciałam za karę odgryźć sobie własny język.

Co ja sobie myślałam!? Że tak łatwo będzie mi się obchodzić z jego bliskością? Że jego spojrzenia, nie zrobią na mnie wrażenia? Że jego, niby przypadkowy dotyk, nie rozpali we mnie ognia, który cały czas się we mnie tlił? Że jego obietnice i drobne gesty, nie sprawią, że zacznę mu ulegać?

Co ja głupia sobie myślałam!?

Szalały we mnie hormony i to na nie zwalałam teraz całą winę, ale prawda była taka, że moja duma nie pozowliłam mi postąpić inaczej, dlatego teraz także i ja skazana byłam na cierpienia.

Miałam wrażenie, że zaraz zacznę chodzić po ścianach. Musiałam zająć czymś myśli, w przeciwnym razie byłam gotowa oszaleć!

Szukając czegoś, co odwróci moją uwagę, przypomniałam siebie o czymś ważnym...

Mary...

Liam wspominał, że przebywa w domu klubowym, a dokładniej w celi.

W chwili, gdy moje myśli, skupiły się na niej, poczułam niewyobrażalną ulgę, dlatego postanowiłam pójść w jej stronę.

Dosłownie.

Kilka dni zajęła mi obserwacja wejścia do podziemi klubu, w którym wszyscy członkowie zostali postawieni w stan szczególnej  gotowości.

Doskonale zdawałam siebie sprawę z tego, że Liam nie pozwoli mi zobaczyć się z Mary, ze względu na to, co przez nią przeżyłam, ale przede wszystkim, ze względu na mój błogosławiony stan. Mary jako szpieg, mogła jakiś sposobem skontaktować się z Synami Śmierci i donieść, gdzie obecnie się znajduję. Zdradzenie mojej obecnej kryjówki, sprawiłoby, że koło znów się zamknie, a ja nadal będę musiała uciekać.

Nie wiedzieć dlaczego, moje samopoczucie, ściśle związane z ciążą, diametralnie się poprawiło. Nie odczuwałam już większości dolegliwości, które utrudniały mi normalne i przede wszystkim samodzielne funkcjonowanie.

Feniks - Powstając z popiołów. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz